Nowe prawo w Szwecji zakazuje płatnych treści seksualnych na zamówienie.
Szwecja rozszerza swój model przeciwdziałania kupowaniu seksu na sferę cyfrową. Nowe prawo zakazuje płacenia za treści seksualne tworzone na życzenie, ale pozwala na dostęp do wcześniej nagranych materiałów. Ustawa, która wejdzie w życie 1 lipca 2025 roku, wywołała szeroką debatę: zwolennicy mówią o potrzebie ochrony, a przeciwnicy o ograniczeniu wolności i zagrożeniu dla niezależnych twórców.
W maju 2025 roku szwedzki parlament (Riksdag) przyjął ustawę, która od 1 lipca 2025 roku zakazuje kupowania treści seksualnych tworzonych na indywidualne zamówienie – takich jak transmisje na żywo, spersonalizowane nagrania wideo czy inne akty seksualne realizowane na prośbę konkretnego klienta.
Do tej pory legalne było płacenie za tego typu występy online, o ile nie dochodziło do fizycznego kontaktu.
Nowe przepisy przez cały czas zezwalają na subskrypcję wcześniej nagranych treści, ale zakazują płatnych usług tworzonych na życzenie.
Ustawa przeciwko Only Fans?
Ustawa ma na celu rozszerzenie obowiązującego od lat 90. zakazu kupowania usług seksualnych (gdzie karze się klienta, a nie osobę świadczącą usługę) również na przestrzeń cyfrową. Serwis Only Fans słynie z tworzenia treści erotycznych za opłatą, wiele z usług to właśnie tworzenie filmików na zamówienie lub oferowanie transmisji live, gdzie klient określa, co ma dziać się na nagraniu.
Odpowiedzialność prawną w przypadku nowej ustawy ponosi kupujący, podobnie jak w przypadku tradycyjnej prostytucji, która w Szwecji jest objęta zakazem dla klientów, sutenerów, kuplerów i alfonsów. Co istotne — karze nie podlegają same prostytutki.
Celem regulacji w Szwecji jest ochrona osób, których seksualność jest eksploatowana w branży seksualnej, ograniczenie przemocy, handlu ludźmi oraz uzależnienia od seksu – szczególnie wśród młodych ludzi.
Model szwedzki zmniejsza zjawisko handlu ludźmi i na poziomie prawnym ustanawia ochronę seksualności kobiet, które są głównymi ofiarami eksploatacji seksualnej.
Zwolennicy prostytucji vs obrońcy kobiet
Polityczki, takie jak Teresa Carvalho, argumentują, iż prawo musi nadążać za zmianami technologicznymi i chronić osoby narażone na wykorzystywanie. Szwecja przoduje w kwestii równouprawnienia, a walka z seksualną eksploatacją jest jednym z ważnych filarów współczesnego feminizmu, rozumianego w sposób klasyczny, jako tego walczącego o kobiety, a nie o beneficjentów modnych ideologii, którzy żerują na feminizmie podłączając pod niego swoje antykobiece agendy (gender, queer, sex work itp.).
Organizacje zajmujące się prawami kobiet, takie jak Talita i RFSU, popierają ustawę, podkreślając fakt ryzyka, iż twórczynie internetowyvh treści erotycznych mogą zostać wciągnięte w prostytucję offline.
Twórczynie OnlyFans i komentatorzy oraz klienci usług, twierdzą, iż nowe przepisy uderzą w osoby, które zarabiają w legalny i świadomy sposób oraz ograniczą wolność.
Obawiają się, iż zakaz doprowadzi do marginalizacji i zmusi twórczynie do działalności w mniej bezpiecznych warunkach, a klientów skaże na kary i rysy w życiorysie, za ich zdaniem „niewinne” korzystanie z usług erotycznych.
Jest to taka sama argumentacja jakiej używają w przypadku penalizacji klientów prostytucji. Proponują udowodnić, iż model szwedzki pogarsza sytuację osób eksploatowanych w branży i próbują przemilczeć temat handlu ludźmi czy bazowo antyrównościowy charakter tej branży.
Prostytucja cyfrowa to nie praca
Sprzedawanie usług erotycznych online to nie „praca” – to mechanizm uprzedmiotowienia, który zostawia ślady psychiczne na lata. To pułapka, nie emancypacja. Kobiety sprzedające takie usługi narażone są na przemoc słowną, poniżanie, stalking, szantaż, a także kradzież treści i niekonsensualne ich rozpowszechnianie.
OnlyFans i inne tego typu serwisy to nie „wolność”, tylko cyfrowa prostytucja w białych rękawiczkach. Statystyki pokazują, iż twórczynie treści erotycznych online są narażone na depresję, PTSD i przemoc seksualną w stopniu dużo większym niż ich rówieśnice nietrudniące się takim zajęciem.
Niestety coraz więcej młodych kobiet postrzega platformy takie jak OnlyFans jako atrakcyjną ścieżkę finansowej niezależności — bezbieczną, bez wysiłku, bez kwalifikacji. Tylko, iż to nie jest alternatywa dla pracy, to cyfrowa forma prostytucji, w której sprzedaje się intymność i z wyzwoleniem to ma kilka wspólnego. Młode kobiety są jednak karmione wizjami sławy, bogactwa i łatwych pieniędzy, ukrywa się przed nimi konsekwencje i koszta osobiste, jakie poniosą.
Feministyczne analizy pokazują: choć część opinii publicznej twierdzi, iż OnlyFans daje możliwość zarobkowania i wyrażania siebie, to w istocie jest to mieszanka nierówności płciowych, uprzedmiotowienia ciała i seksualności oraz presji rynkowej. Badania dowodzą również, iż średni dochód na platformie Only Fans, mimo obietnic łatwego wzbogacenia się, wynosi tylko około 145 USD miesięcznie — przy narastającej konkurencji i żądaniach klientów, by tworzyć coraz ekstremalniejsze materiały. Dodajmy, materiały, które zostaną w Internecie na lata, zostawiając nieraz cień na późniejszym życiu młodej kobiety.
Liberalne elity na straży wyzysku kobiet
Zagraniczne portale, takie jak Newsweek czy New York Post, określają nowe przepisy jako „surowe” i zauważają, iż użytkownicy OnlyFans w Szwecji mogą teraz trafić do więzienia – porównując prawo do amerykańskich regulacji SESTA/FOSTA z 2018 roku.
SESTA/FOSTA to amerykańskie ustawy (Stop Enabling Sex Traffickers Act oraz Fight Online Sex Trafficking Act), wprowadzone w kwietniu 2018 roku, które anulowały część ochrony prawnej (tzw. „bezpieczną przystań”) dla platform internetowych pod Cloud Communications Decency Act (Section 230). W efekcie serwisy internetowe mogą być pociągane do odpowiedzialności cywilnej i karnej za treści umożliwiające prostytucję lub handel ludźmi.
Szwedzkie feministki niewzruszone lobbingiem sutenerów
Argumentacja szwedzkich feministek podkreśla zaś, iż prostytucja stanowi formę przemocy wobec kobiet i jest sprzeczna z równouprawnieniem. W ocenach parlamentarnych, gdy wprowadzano prawo penalizujące klientów prostytucji w 1998 r. było to prezentowane jako „przełomowy krok w walce z przemocą wobec kobiet”.
Dziś – przy rozszerzeniu przepisów o zakaz zakupu usług seksualnych online – warto przypomnieć, iż feministyczne organizacje już wcześniej wskazywały na konieczność dostosowywania regulacji do zmian technologicznych. Jest to więc kontynuuacja już rozpoczętego modelu działania. Szwecja jest po prostu konsekwentna.
W swojej argumentacji działaczki prokobiece słusznie zauważają, iż nowe formy wykorzystywania — w tym cyfrowe — również wymagają regulacji i ochrony osób świadczących usługi. Karanie klientów (oraz osób trzecich czerpiących zyski z procederu) wydaje się jedną ze słusznych dróg, jakie należy obierać w tym kierunku, przenosząc ciężar winy z kobiety eksploatowanej seksualnie na mężczyznę, który się tego dopuszcza.
Jak myślicie powinniśmy brać przykład ze Szwecji? Moim zdaniem TAK.
Blog powstaje dzięki Waszemu wsparciu.
Jeśli chcesz wesprzeć mój niezależny głos w debacie możesz postawić mi symbolicznie kawę. Możesz zrobić to jednorazowo na Suppi bądź zdecydować się na najbardziej stabilną formę wsparcia i ustawić stały przelew dla mnie przez Patronite.
↔️JEDNORAZOWA KAWA☕
🔂STAŁE Wsparcie ♥️
Zachęcam do wyrażania poparcia w ten sposób, ponieważ występując przeciwko poprawności politycznej i modnym bzdurom jestem regularnie oczerniana, co skutkuje ostracyzowaniem i poddawaniem dużej presji, a finansować swoje działania mogę tylko swoją własną pracą i oddolnie dzięki wsparcia niezależnych darczyńców.