„Oto dlaczego mój syn powiedział, iż nie jestem zaproszona na jego ślub: Obiecał odwiedzić mnie z żoną następnego dnia z tortem”

newsempire24.com 5 dni temu

„Dlaczego mój syn powiedział, iż nie jestem zaproszona na jego śluzb?”: Próbował mnie pocieszyć, obiecał, iż następnego dnia przyjdą z żoną w odwiedziny i przyniosą tort

Kiedy Jacek był mały, miał zaledwie sześć lat, jego ojciec po prostu zniknął z naszego życia. Pewnego dnia – i całkowita pustka. Zostałam sama z dzieckiem i głuchą ciszą zamiast rodzinnego ciepła. Nie miałam żadnego wsparcia, musiałam być jednocześnie matką, ojcem, opoką i żywicielem rodziny. Pracowałam na dwie zmiany, dorabiałam, zostawałam na nocne dyżury i nie pozwalałam sobie chorować. Najważniejsze, żeby mojemu synowa niczego nie brakowało. Żeby nie czuł się gorszy niż inne dzieci, które miały oboje rodziców.

Nigdy nie myślałam o sobie. Ani razu nie postawiłam swojego życia na pierwszym miejscu. Owszem, pojawiali się mężczyźni. Byli choćby tacy, którzy proponowali wspólne życie. Ale nie potrafiłam. Bałam się, iż Jacek poczuje się niepotrzebny, iż ktoś inny zajmie w jego życiu moje miejsce. Wystarczała mi jedna miłość – do niego. Cała czułość, cała uwaga, cała serdeczność – tylko dla niego. Żyłam jego zainteresowaniami, jego sukcesami, jego śmiechem.

Jacek wyrósł na wyjątkowo przystojnego, mądrego i niesamowicie kulturalnego chłopaka. Dostał się na uniwersytet, skończył go z wyrkiem. Znalazł dobrą pracę, stał się pewnym siebie mężczyzną. I to wtedy w jego życiu pojawiła się Kinga. Opowiedział o niej dopiero po pół roku znajomości. Wydała mi się miła, kulturalna, ale powściągliwa. Zbyt powściągliwa.

W parę tygodni po kolejnych odwiedzinach Jacek oznajmił, iż postanowili wziąć ślub. Cieszyłam się jak dziecko. JuDurzyłam sobie, jak wybiorę suknię, jak powitam gości, jak przytulę syna przed urzędem stanu cywilnego, jak pogratuluję pannie młudej, jak będziemy wszyscy razem śmiać się, robić zdjęcia, wznosić toast… To przecież jeden z najważniejszych dni w życiu matki – ślub jej dziecka!

Ale Jacek jakoś zwlekał z detaźlami. Ciągle pytałam: kiedy data? Gdzie wesele? W jakiej sukni mam przyjść? Aż w końcu westchnął ciężko i powiedział:
— Mamo, nie będzie wesela. Oni tylko podpiszą się w USC. Bez gości. Bez przyjęcia. Tylko oni dwoje. Kinga tak postanowiła.

Najpierw choćby nie zrozumiałam. Jak to – bez wesela? Bez mnie? Wytłumaczył, iż Kinga nie chce wydawać pieniędzy, iż wolą teraz oszczędzać na własne mieszkanie. Że jeżeli w ogóle kogoś zaproszą, to trzeba będzie zaprosić całą jejrodzinę, a to już zbyt duża sprawa. A jeżeli wszystkich – potrzebne są pieniądzie. A jeżeli tylko mnie – będzie to niestosowne. Więc zdecydowali podpisaćscywilnie we dwoje.

A potem Jacek rzucił słowa, które rozbiły mnie od środka:
— Mamo, ty nie jesteś zaproszona. Gdybyś przyszła – zaczęłyby się pytania. A oni nie chcą nikogo urazić ze strony Kingi. Więc proszę – zostać w domu.

Stałam w milczeniu. W środku – jakbym dostała nożem. Jak to możliwe? To przecież mój syn. Urodziłam go, wychowałam, oddałam całasiebie. A w najważniejszym dniu jego życia – nie mam tam miejsca?

Zaproponowałam, iż dołożę się do przyjęcia, choćby częściowo. Powiedziałam, iż to będzie mój prezent – skromny, ale od serca. Ale odmówili. Stanowczo.
— Przyjdziemy następnego dnia, przyniesiemy tort, posiedzimy – dodał cicho Jacek. — Po prostu po rodzinnymu.

A ja stałam i myślałam: to właśnie znaczy „po rodzinnymu”? Teraz tak się robi – odcina się matkę od ślubu jak zbędny szczegół? Gdzie miejsce dla wszystkich tych lat moich trosk, nieprzespanych nocy, straconych szans, żeby on miał wszystko? Jak on mógł w ogóle pomyśleć, iż nie powinnam tam być?

Nie złoszczę się na Jacka. Nie jest złym człowiekiem. Po prostu wybrał spokój. Postanowił nie wywoływać burzy. Nie sprzeciwiać się żoniedze. Nie psuć relacji z nową rodziną. I uważa, iż ta stara – moja – może poczekać. choćby jeżeli to ja dałam mu życie.

Serce mi pęka.
I tak, nie wiem, jak ich spotkać z tym tortem. Nie wiem, jaką minę zrobić – radosną czy wymuszoną. Bo we mnie – same łzy, żal, i puste miejsce przy weselnym stole, gdzie powinna siedzieć ja.

Matka.

Idź do oryginalnego materiału