Pasażerowie wciąż myślą, iż to zabawne. "Na własne życzenie nie lecą na wakacje"

gazeta.pl 4 godzin temu
Zazwyczaj tłumaczą, iż to "tylko żart". Mimo to służby oraz linie lotnicze nie mają dla nich litości. Nic dziwnego, skoro jednym tekstem stawiają na nogi wszystkich funkcjonariuszy. Wbrew pozorom "dowcipnisiów" informujących o przewożonej w bagażu bombie na polskich lotniskach nie brakuje.
Zdawać by się mogło, iż głupie żarty na lotniskach należą do rzadkości. Tymczasem niekoniecznie. Wciąż znajdują się "śmiałkowie", którzy w trakcie kontroli informują pracowników o przewożonych w bagażach materiałach niedozwolonych, w tym głównie bombie. Oczywiście w ramach dowcipu. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę z faktu, iż taki tekst może sprawić, iż nie tylko dostaną mandat, ale także nie polecą na upragnione wakacje.


REKLAMA


Zobacz wideo Ile kosztują słodycze na lotnisku? Niemało. Oto przykład z Wrocławia


Czego nie wolno mówić na lotnisku? Podróżni wciąż się nie nauczyli
Temat "bombowych" żartów na lotnisku poruszyła Ewa Starukiewicz, twórczyni internetowa oraz pracownica poznańskiego lotniska. - Jak to jest możliwe, iż ludzie przychodzą na lotnisko i przy oddawaniu bagażu albo w jakimkolwiek innym momencie na lotnisku mówią, iż mają w bagażu bombę i są zaskoczeni, iż zostają wycofani z rejsu. I są w ogóle oburzeni, iż my się nie znamy wszyscy na żartach - zastanawiała się na opublikowanym na TikToku filmie.


Dodała, iż podobnych sytuacji jest naprawdę mnóstwo. prawdopodobnie miała na myśli incydent, o którym dziś poinformował portal gloswielkopolski.pl. Okazuje się, iż w poniedziałek wieczorem na lotnisku Ławica w Poznaniu 48-latka mająca lecieć na Teneryfę powiedziała, iż ma bombę w bagażu. Natychmiast interweniowały służby. Kobieta przyznała, iż jej słowa to tylko "głupi żart", który okazał się również kosztowny. Po kontroli dostała mandat w wysokości 500 złotych, a kapitan statku zdecydował się na wycofanie jej z lotu. - Ludzie na własne życzenie nie lecą na wakacje - podsumowała twórczyni, nie kryjąc emocji.


"Zażartowali" na lotnisku. Musieli zmierzyć się z konsekwencjami
Wcale nie trzeba daleko sięgać pamięcią, by znaleźć inne dowody na głupie poczucie humoru pasażerów. Zaledwie na początku czerwca w na krakowskich Balicach konieczna była interwencja Karpackiego Oddziału Straży Granicznej. Wszystko dlatego, iż jeden z podróżnych poinformował Służby Ochrony Lotniska o przewożonej w bagażu rejestrowanym bombie. Na miejsce natychmiast udali się funkcjonariusze Zespołu Interwencji Specjalnych. Na szczęście po sprawdzeniu walizek okazało się, iż podróżujący do Wenecji 35-latek "chciał sobie jedynie zażartować". Mandat w wysokości 500 złotych to niejedyne konsekwencje, z jakimi musiał się zmierzyć. Okazało się bowiem, iż decyzją linii lotniczych nie zezwolono mu na kontynuowanie podróży. O urlopie mógł więc zapomnieć.


Podobnych sytuacji naprawdę nie brakuje. Jedna z nich miała miejsce w listopadzie 2024 na lotnisku Chopina w Warszawie, kiedy jednego dnia w podobny sposób zostali ukarani dwaj żartownisie. Jeden z nich podróżował do Malagi, drugi do Dubaju. Oczywiście musieli zapłacić i nigdzie nie polecieli. Co sądzisz o karach dla "żartownisi"? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału