Plażing, smażing i... lodowata kąpiel. To nie przez pogodę woda w Bałtyku jest taka zimna

kobieta.gazeta.pl 1 dzień temu
Myśląc o wakacjach w Cancun czy na Malediwach, mamy przed oczami ciepłe fale i kąpiele w rozgrzanym oceanie. W Polsce jest zupełnie odwrotnie, bo choćby w środku lata temperatura wody rzadko przekracza 21 stopni. Dlaczego Morze Bałtyckie jest takie zimne? Mamy odpowiedź. I nie jest nią zła pogoda.
Walizka spakowana, w prognozach upały, bezchmurne niebo i idealne warunki na plażing. Oczekiwania są spore, bo nad Bałtykiem ma być jak w Toskanii, tylko z goframi i parawanami. Na miejscu wszystko się zgadza poza jedną drobnostką: morze okazuje się tak lodowate, iż entuzjazm do kąpieli kończy się po kilku sekundach. Tylko dzieci i nieliczni dorośli, zahartowani jak morsy, wskakują do wody z okrzykiem na ustach. Reszcie pozostaje grzanie się na ręczniku i szybkie orzeźwienie przy brzegu. Jak się okazuje, za ten termiczny zawód odpowiada pewne zjawisko - upwelling.


REKLAMA


Zobacz wideo Słupsk. Jedno z ciekawszych miast Pomorza. Co zobaczyć?


Dlaczego Morze Bałtyckie jest takie zimne? Tu zęby szczękają choćby w największe upały
Bałtyk bywa zaskakująco chłodny choćby wtedy, gdy żar leje się z nieba. To nie efekt pogodowych anomalii, ale rezultat konkretnego zjawiska morskiego, znanego jako upwelling. Choć nazwa brzmi tajemniczo, to całkiem naturalny proces, który sprawia, iż woda przy brzegu potrafi być lodowata mimo upału.
Upwelling to pionowy ruch wód, który polega na wypychaniu zimnej, głębinowej wody ku powierzchni. Zjawisko to pojawia się najczęściej wtedy, gdy wiatr wieje równolegle do linii brzegowej - u nas zwykle z południowego zachodu. W takich warunkach cieplejsza warstwa przybrzeżna zostaje odepchnięta w głąb morza, a jej miejsce błyskawicznie zajmuje lodowaty napływ z niższych partii. W efekcie temperatura przy brzegu może spaść o kilka, a choćby kilkanaście stopni, i to dosłownie w ciągu godziny.


Upwelling najczęściej obserwujemy na południowym wybrzeżu Bałtyku, zwłaszcza między Łebą, Rowami a Czołpinem, czyli w rejonie Słowińskiego Parku Narodowego. Woda tam potrafi być lodowata choćby w szczycie sezonu. I choć zjawisko to bywa wakacyjnym rozczarowaniem dla plażowiczów, z przyrodniczego punktu widzenia jest… błogosławieństwem. Zimne prądy niosą ogromne ilości składników odżywczych, które zasilają cały morski ekosystem. No dobrze, a gdzie jest ta ciepła woda, w której da się spokojnie pływać? Warto zapamiętać kilka sprawdzonych miejscówek, bo mogą się przydać przy planowaniu urlopu.


Bałtyk (zdjęcie ilustracyjne) Fot. Bartosz Bańka / Agencja Wyborcza.pl


Gdzie jest najcieplejsza woda na Bałtyku? Tam nie trzeba być morsującym bohaterem
jeżeli szukasz miejsc, gdzie woda w Bałtyku naprawdę zachęca do kąpieli, kieruj się w stronę Zatoki Puckiej i Gdyni. To właśnie tam, dzięki płytkim akwenom i ograniczonemu wpływowi zimnych prądów, temperatura latem potrafi osiągnąć przyjemne 21-22 stopnie. W Gdyni bywa nieco chłodniej, ale przez cały czas komfortowo. Puck jednak wyróżnia się na tle reszty wybrzeża. Tamtejsza woda jest tak przyjemna, iż określenie "ciepłe mleczko" wcale nie jest przesadą. W 2024 roku odnotowano tam rekordowe 26 stopni.


To zasługa ukształtowania linii brzegowej - osłonięte zatoki, płytkie dno i łagodne zejścia sprawiają, iż woda szybciej się nagrzewa. Podobne warunki panują jeszcze w Międzyzdrojach i Darłowie, gdzie średnia temperatura oscyluje wokół 19,5-20 stopni. Z kolei jeżeli trafisz do Kołobrzegu, Ustki czy Jastrzębiej Góry przygotuj się na bardziej orzeźwiające doznania. Tam upwelling potrafi pokazać pazur, a woda może mieć choćby 15 stopni w samym środku lata. Niby ciepło, ale tylko w powietrzu. Kąpiel to już zupełnie inna historia.
W której miejscowości najchętniej spędzasz urlop nad Bałtykiem? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału