Podczas naszego ślubu teściowa wstała i powiedziała księdzu, iż jest przeciwko naszemu związkowi. Jej reakcja na moją odpowiedź była bezcenna!

twojacena.pl 3 tygodni temu

Podczas naszego ślubu teściowa wstała ze swojego miejsca i powiedziała księdzu, iż jest przeciwko naszemu małżeństwu. Na taką odpowiedź z mojej strony z pewnością się nie spodziewała.
Nigdy bym nie pomyślała, iż mój ślub zamieni się w prawdziwy dramat. Wszystko zaczęło się jeszcze przed ceremonią moja teściowa uznała, iż skoro jest samotna i młoda oraz piękna, to właśnie ona powinna być moją druhą. Choć próbowałam się sprzeciwić, dla spokoju męża ustąpiłam. Co może pójść nie tak? myślałam. W końcu to tylko tradycja.
Ale stało się najgorsze.
Na ceremonię teściowa przyszła w długiej białej sukni. W białej! Takiej, jaka bardziej pasowałaby prawdziwej pannie młodej. W pewnym momencie wyrwała mi bukiet z rąk i dumnie stanęła obok, jakby wszyscy powinni patrzeć tylko na nią. Ledwo powstrzymywałam łzy, a na zdjęciach z nią stanowczo odmówiłam.
Najgorsze jednak wydarzyło się później. Gdy staliśmy przed ołtarzem i wypowiadaliśmy przysięgę, ksiądz zadał to najważniejsze pytanie: Czy jest ktoś, kto sprzeciwia się temu związkowi?
Wtedy moja teściowa podniosła rękę.
Jestem przeciw! ogłosiła donośnie. To mój jedyny syn i nie zamierzam oddać go innej kobiecie. Synku, chodź do domu, po co ci ten ślub?
Goście zamarli, ktoś parsknął śmiechem. Mąż zastygł, nie wiedząc, co powiedzieć. Gotowałam się ze złości, ale w tej samej chwili wpadłam na pomysł, jak uratować sytuację.
Z kamienną twarzą odwróciłam się do teściowej i, mówiąc głośno, by wszyscy usłyszeli, rzuciłam coś zupełnie niespodziewanego.
Mamo, znowu zapomniałaś wziąć leki? Lekarz przecież ostrzegał jeżeli je pominiesz, zaczniesz bredzić. Przyniosę ci wody, uspokoisz się. To przecież nasz ślub! Jestem twoją synową, a to twój syn. Naprawdę mnie nie poznajesz?
Potem zwróciłam się do gości:
Wybaczcie, moja teściowa jest poważnie chora i czasem nie kontroluje, co mówi. Proszę, księże, kontynuujmy jej słowa nie mają znaczenia. Cierpi na demencję.
Ale ja nie jestem chora! zaprotestowała.
Tak, tak, oczywiście, jesteś zdrowa, po prostu zapomniałaś o tabletkach. Zaraz ci je podam odparłam łagodnie.
Zbiło ją to z tropu, odeszła na bok i usiadła na krześle, a ceremonia potoczyła się dalej. Wzięliśmy ślub, i w tamtej chwili zrozumiałam jedno czasem, by obronić swoje szczęście, trzeba być przebiegłą.

Idź do oryginalnego materiału