Tego dnia wszystko miało być idealne: kwiaty, muzyka, goście w eleganckich garniturach i lśniąca biała suknia panny młodej. Pan młody wyglądał na szczęśliwego, a obok niego stał jego wierny pies Burek, którego wychował, by towarzyszył mu wszędzie. Burek był spokojnym, łagodnym psem, prawdziwym przyjacielem, którego mężczyzna traktował jak członka rodziny.
Ale panna młoda wyraźnie nie przepadała za Burkiem. Krzywiła się, gdy pies się zbliżał, narzekała, iż śmierdzi psem, i domagała się, by go usunięto. Pan młody próbował łagodzić sytuację, tłumacząc, iż Burek nie przeszkodzi w uroczystości, ale ona była nieugięta.
W trakcie ceremonii panna młoda zachowywała się coraz gorzej: obraziła matkę pana młodego, drwiła z prezentu jednego z gości, a potem zaczęła pić za dużo szampana. Pan młody wstydził się jej zachowania, ale starał się zachować spokój w końcu to był wyjątkowy dzień.
Nagle stało się coś nieoczekiwanego. Burek ugryzł pannę młodą w rękę, choć zawsze był łagodny i czuły. Kobieta zaczęła krzyczeć, sięgnęła po butelkę, by uderzyć psa, ale pan młody zareagował. Gdy zrozumiał, dlaczego Burek to zrobił, po prostu przerwał ślub.
Najgorsze było to, iż Burek stał spokojnie obok swojego pana. Panna młoda podeszła do psa, spojrzała panu młodemu prosto w oczy i celowo nadepnęła Burkowi na ogon. Pies pisnął z bólu i w obronie ugryzł ją w rękę. Wszyscy zamarli.
Panna młoda krzyczała z bólu, chwyciła butelkę ze stołu i zamierzała uderzyć psa.
Nie dotykaj mojego psa, sama go sprowokowałaś! powiedział stanowczo pan młody.
Przecież nadepnęłam mu na ogon przez przypadek! wrzasnęła panna młoda, jej twarz wykrzywiona była złością.
Przez przypadek? Pan młody patrzył jej prosto w oczy. A butelką też chciałaś uderzyć przez przypadek?
Panna młoda zamilkła i próbowała się tłumaczyć:
Nie wiedziałam, co robię, ręka mnie bolała. To przez szok.
Pan młody usiadł obok Burka, który drżał i położył uszy po sobie.
Jaki szok? powiedział zimno. Zawsze bijesz tych, którzy są słabsi od ciebie?
Panna młoda stała w milczeniu, trzymając zranioną dłoń, ale nie znalazła odpowiedzi.
Pan młody wstał i powiedział spokojnym głosem:
Nie będzie ślubu.
Przytulił Burka mocno, a pies polizał go po ręce, dziękując za ochronę. Goście, wciąż zszokowani, tylko wymieniali się spojrzeniami.
Co o tym myślicie, czy pan młody postąpił słusznie?