Według francuskich mediów, Polak wszedł pomiędzy ostatni wagon a tylną lokomotywę pociągu w Paryżu i właśnie stamtąd rozpoczął swoją ekstremalną podróż. Został zauważony dopiero po kilku godzinach, gdy skład zatrzymał się w Valence w południowo-wschodniej Francj. Wtedy kontrolerzy biletów zaalarmowali służby. Mężczyzna trafił do szpitala w stanie hipotermii.
Polak przejechał 500 km na zewnątrz TGV.
Francuskie media szeroko opisują ten niecodzienny incydent. Eksperci nie kryją zdumienia – przejazd na zewnątrz TGV określają jako igranie z życiem. To bowiem jeden z najszybszych pociągów świata, osiągający prędkości przekraczające 300 km/h.
Zagrożenia? Ogromne: od wychłodzenia i odmrożeń, przez ryzyko zmiażdżenia, aż po upadek z pędzącego składu. – To prawdziwy cud, iż przeżył – mówią cytowani przez portal France Info kolejarze.
Jak podaje dziennik "Le Parisien", mężczyzna ma ponad 40 lat i początkowo nie chciał ujawnić swojej tożsamości. Nie wiadomo, dokąd dokładnie zmierzał. Pociąg kończył trasę w Barcelonie, więc do celu brakowało mu jeszcze kilkaset kilometrów. Motywy jego działania pozostają nieznane. Sprawą zajmują się lokalne służby.
Podkreślmy, iż dotychczas nie odnotowano podobnych przypadków podróży na zewnątrz pociągów TGV. Francuska prasa i eksperci zgodnie podkreślają, iż to absolutny ewenement.