Półwysep Helski dusi się pod naporem turystów i choćby nie przeszkadza temu fatalna pogoda. Co lato powtarza się ten sam dramat: korki nie do przebycia, przepełnione pociągi, brak alternatywnej komunikacji. Dojazd nad morze zamiast relaksu przypomina ekspedycję w warunkach oblężenia. Skoro nie potrafimy zapewnić mieszkańcom i przyjezdnym sprawnej komunikacji publicznej, może pora rozważyć powrót do rozwiązania znanego z przeszłości – wjazdu tylko dla uprzywilejowanych. Trzy szybkie fakty: Zamknięty Hel był… wygodniejszy Choć dziś trudno to sobie wyobrazić, Hel przez dekady był strefą wojskową. Bez specjalnej przepustki nikt tam nie wjeżdżał. Efekt? Brak tłumów, zero korków, względna cisza i porządek. Oczywiście,