Włoskie wakacje to nie tylko uczta dla podniebienia, ale i językowy poligon. Choć z pozoru chodzi tylko o jedzenie, wystarczy jedno niefortunne słowo, by przy zamawianiu zrobiło się dziwnie niezręcznie. Makaron, który przy stoliku brzmi jak coś nieprzyzwoitego? Zdarza się częściej, niż myślisz, a mina kelnera w takich momentach mówi wszystko. Zamiast rumienić się z zakłopotania, lepiej wcześniej poznać kilka podstawowych zasad, zanim padnie słowo, które we Włoszech znaczy coś zupełnie innego.
REKLAMA
Zobacz wideo Marieta Żukowska zdradza, iż uczy się włoskiego. "Zagrałam we włoskim filmie"
Jak wymawia się "penne"? Sprawdź, zanim dojdzie do żenującej pomyłki
Włoski język potrafi zaskoczyć, zwłaszcza wtedy, gdy próbujemy powiedzieć coś niewinnego, a wychodzi dwuznacznie. Przekonują się o tym turyści, którzy przy stoliku z przekonaniem zamawiają "pene", mając na myśli makaron, a nie… no właśnie. Tutaj wkracza @stewka_w_italii, czyli stewardesa na stałe mieszkająca we Włoszech. Na swoim TikToku opublikowała nagranie, które gwałtownie przyciągnęło uwagę podróżników i fanów Italii. Wzięła na warsztat trzy najczęściej kaleczone nazwy włoskich makaronów. - Zwróćcie uwagę szczególnie na ten ostatni, bo można sobie zrobić niezły przypał - ostrzega swoich widzów.
Na pierwszy ogień poszło "tagliatelle". Choć nazwa wydaje się prosta, wiele osób myli się już przy pierwszym kontakcie. Olga tłumaczy, iż we włoskim kombinację liter "gli" czyta się jak "li", bez "g", które jest tu zupełnie nieme. Poprawnie więc mówimy "taliatelle", a nie "tagiatelle" czy inne wariacje. Brzmi banalnie? Dopiero się rozkręcamy.
Numer dwa to "gnocchi", czyli puchate kluseczki, które często goszczą na włoskich stołach. Tu robi się podchwytliwie. Wymowa "gnioczi" albo "gnoki" to klasyki turystycznych wpadek. Stewardesa wyjaśnia, iż "gn" wymawia się jak "ń", a spółgłoska "h" po prostu znika z ust Włochów. Powinniśmy więc czytać to danie jako "niokki", bez zbędnego kombinowania.
Największe zamieszanie budzi jednak "penne". Słowo niby niewinne, ale wypowiedziane jako "pene" oznacza męski organ rozrodczy. I choć dla Włocha to jasne jak słońce, turysta może nieświadomie wywołać konsternację w całej restauracji. Tu naprawdę jedno "n" robi różnicę, a Olga przypomina, iż we włoskim podwójne spółgłoski nie są przypadkiem. Trzeba się na chwilę zatrzymać, dociążyć to "n" i powiedzieć "pen-ne". Ot, cała filozofia.
Jak zamówić caffe latte we Włoszech? Warto wiedzieć, zanim odwiedzisz kawiarnię
To nie pierwsza sytuacja, kiedy język potrafi spłatać turystom figla. Jakiś czas temu pisaliśmy o włoskiej "małej czarnej" i pułapkach, które czyhają na nieświadomych zamawiających. Prym wiedzie tu słowo "latte", które w Polsce kojarzy się z puszystą, mleczną kawą, a we Włoszech… po prostu oznacza mleko. W efekcie, zamiast kofeinowego pobudzenia, od kelnera otrzymamy kubek mleka. Taka niespodzianka potrafi skutecznie zamienić poranek w zabawną anegdotkę. A to dopiero początek.
Włosi nie mogą się nadziwić, iż ktoś chciałby dolewać mleka do espresso po południu. Cappuccino po godzinie 15? Dla wielu to niemal kulinarna herezja. A czy wiesz, iż zamawiając "latte macchiato", dostaniemy łagodne mleko z delikatną plamką kawy, bo w dosłownym tłumaczeniu to "poplamione mleko"? Choć tego typu niuanse naprawdę robią różnicę, nie trzeba wkuwać włoskiego na blaszkę. Warto jednak znać podstawy, żeby nie zamienić zamówienia w temat do żartów, lub nie dostać czegoś zupełnie innego, niż się planowało. Jakie włoskie słowo najczęściej przekręcasz? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.