POPOŻYCZYŁEM SUKNIĘ ŚLUBNĄ… I ZNALEZŁEM LIST W PODSZYWCE Dzień, w którym przymierzyłem tej Jadwicie suknię ślubną, poczułem coś dziwnego. Nie strach, nie piękno – po prostu ciężar. Zignorowałem to, bo suknię, iż to tylko wypożyczenie z małej antykwarycznej pracowni przy Starym Rynku w Krakowie. Właścicielka zapewniła, iż była noszona raz, dwadzieścia lat temu, wyprana, zachowana […]