Dzisiaj stało się coś, co poruszyło mnie głęboko. W zimowym powietrzu, które przenikało do szpiku kości, stała starsza kobieta przed małą piekarnią na jednej z tych zatłoczonych uliczek w Krakowie. Jej twarz, poorana zmarszczkami jak mapa trudnego życia, wyglądała na wyczerpaną. W dłoniach ściskała wytartą torbę pełną pustych butelek, a w oczach miała łzy, które powoli spływały po policzkach.
“Proszę cię, córeczko, zlituj się nade mną” – szepnęła drżącym głosem. “Trzy dni nie miałam w ustach kawałka chleba. Nie mam już ani grosza…”
Za szybą piekarni stała młodsz