Przeciw znikaniu. Kartografia wrażliwa

kulturaupodstaw.pl 4 godzin temu
Zdjęcie: fot. J. Urbanik


Barbara Kowalewska: „Niewidoczne wyspy” bardzo silnie we mnie rezonują. Przypomniałam sobie, jak w czasie pandemii kupiłam atlas starych map i z braku możliwości realnych podróży pisałam, wykorzystując, nazwijmy to, „geografię duszy”. Jak czytam w poetyckim tekście kuratorskim, źródłem inspiracji dla was, artystek, stał się także „hipnotyczny urok starych atlasów”. Co w nich jest widzialne, a co niewidzialne? I jak rozumiecie tę widzialność i niewidzialność?

Natalia Czarcińska: Niewidoczność dotyczy sfery wyobraźni, w obu wystawach mamy do czynienia z mapami wyobrażonymi, bo inspirujemy się nie tylko kartografią. Pożywkę dla mojej wyobraźni stanowiła także literatura, m.in. „Niewidzialnych miast” Italo Calvino czy obecna tam figura Marco Polo, podróżnika i odkrywcy. Próbowałam znaleźć odpowiedni dla poetyki Calvino język wizualny. Niewidoczność w tych pracach to w pewnym sensie podróżowanie palcem po mapie, odnajdywanie tego, co między słowami i w słowach – w literaturze, poezji.

Bogna Błażewicz: Rozumiem tę niewidoczność czy niewidzialność zarówno w sensie realnym, jak i metaforycznym, przez co nie jest to namacalne, ale dla osób wrażliwych nie jest też zupełnie niewidoczne.

Dorota Tarnowska-Urbanik, Łączniki (fragment), fot. Jacek Urbanik

Realna niewidzialność związana jest np. z kwestiami politycznymi, dotyczy krajów, które znikają. W nowej edycji wystawy, tej, którą będziemy prezentować w Wiesbaden, idziemy w kierunku tożsamości, rodzinnych wspomnień, skupiamy się na korzeniach. Ciekawe, iż obie artystki, chociaż mieszkają w Poznaniu, mają morskie konotacje.

Ojciec Doroty był rybakiem, dziadek był szkutnikiem, ojciec Natalii też szkutnikiem, a brat żegluje.

BK: Ten projekt to nie indywidualne projekty zestawione po prostu razem, ale dialog artystek, które spotykały się regularnie podczas tworzenia. Co was połączyło i jak wyglądał proces wspólnej kreacji? Ile było pierwiastka wspólnego, ile indywidualnego?

NCZ: Tak, towarzyszyłyśmy sobie w tym procesie, odwiedzałyśmy się w pracowniach i dużo rozmawiałyśmy. Szukałyśmy wspólnego mianownika, ale pozostawiając sobie przestrzeń na to, co indywidualne. Dorota tworzy instalacje, tkaniny, rysunki, w swojej twórczości mocno eksperymentuje z materią i z tego wynikają rozwiązania formalne, które wybiera. Mnie z kolei interesuje obraz na krawędziach, ważne staje się to, co poza obrazem. Dokładam do obrazów coś w rodzaju didaskaliów, przypisów, by naprowadzić odbiorcę na pewien trop. To, co nas łączy, to podobna wrażliwość. Dla obu z nas ważna jest także praca z przestrzenią, miejscem, to, w jaki sposób prace wchodzą ze sobą w dialog poprzez takie czy inne ich zestawianie ze sobą. Robimy to na co dzień, współprowadząc (wraz z Jerzym Muszyńskim) Galerię Szewska 16, i także w tej wystawie sam proces zestawiania prac jest bardzo istotny. Negocjujemy między sobą przestrzeń, szukamy punktów wspólnych, szanując jednocześnie swoją odrębność, inny sposób artykulacji.

BK: Pani Bogno, jaka była pani rola w tym procesie? Oprócz pięknego poetyckiego tekstu kuratorskiego, którego gratuluję.

BB: Dziękuję. Połączyłam Dorotę i Natalię. Wprawdzie przyjaźnią się na co dzień, ale wymyśliłam, żeby spotkały się razem na przecięciu swoich wrażliwości twórczych.

Dorota Tarnowska-Urbanik, Przypływy / Odpływy; fot. Jacek Urbanik

I zaproponowałam im wspólną wystawę w Arsenale, której nowa, poszerzona wersja znajdzie się w Wiesbaden. Jako kuratorka zawsze pracuję tak, iż niczego nie narzucam artystom czy artystkom, ale im towarzyszę. W przypadku Doroty i Natalii dobrze się rozumiemy, a ja z ich sztuką się utożsamiam i bardzo je cenię, są mi bliskie zarówno jako osoby, jak i artystki.

Ten drugi rozdział ekspozycji ma ten sam ideowy punkt wyjścia, ale związany jest bardziej z powrotami do domu jako bezpiecznej przystani.

BK: Wracając do aranżacji przestrzeni wystawy w Arsenale, zwisająca siatka kartograficzna Doroty Tarnowskiej-Urbanik z jednej strony przesłania pani malarskie prace, ale z drugiej strony podkreśla ich obecność. Powstaje interesująca wieloznaczność: świat „pokrojony” ręką kartografa (za którego wyrysami stoi zawsze jakaś władza ustalająca granice i ważność miejsc geograficznych) zdaje się uwięziony, podzielony. Równocześnie w kwadracie siatki i poza nim można zobaczyć coś więcej.

NCZ: Aranżacja to moja ulubiona chwila pracy nad wystawą: stajemy wobec przestrzeni, musimy ją poczuć, w jakimś sensie się jej poddać. Ten moment sprawia, iż coś może nas zaskoczyć. Czasem można włączyć prace, których wcześniej nie planowałyśmy na wystawie umieścić. Siatka kartograficzna, o której pani wspomina, to praca zatytułowana „Współrzędne”, dzięki umiejscowieniu (zwisała z sufitu) niektóre elementy wystawy przysłaniała, niektóre odkrywała. Odbiór prac zawsze jest bardzo indywidualny, zależy od chwili, ale też doświadczeń związanych z lekturą, filmami.

Niektóre moje prace są bardzo ascetyczne, zapisane pewnym skrótem, wieloznaczne. Często towarzyszy im pewien trop w postaci słowa, materialnego cytatu czy ryciny, które mogą naprowadzić, unaocznić ideę.

BK: Dla Doroty Tarnowskiej-Urbanik istotne jest wyrażanie niezgody na znikanie bez śladu, troska o zachowanie wspomnień. W pracach obu pań niewyraźność czy ascetyczność wydają się wołać o dostrzeżenie: zobacz niewidoczne, ciche, kruche. Zobacz, w jakim „miejscu” jesteś. Zobacz, czego nie masz na swojej „mapie”, tej osobistej.

BB: To właśnie prowokuje, by się o to upominać, bo to niewidoczne może nie mieć siły przebicia.

Widok wystawy: na pierwszym planie: Dorota Tarnowska-Urbanik, z cyklu Trał. Od przyjaciół z północy, na drugim planie: Natalia Czarcińska, z cyklu Ćwiczenia z nawigacji, Dziennik kapitana, Life-lina; fot. Jacek Urbanik

Rolą artystów jest dostrzec, docenić i pokazać to, co ukryte, ale jednak warte zauważenia i zapamiętania. Niewidoczności blisko jest do niebytu, a o tym, co nie istnieje, się nie mówi. Tymczasem prace te pokazują, iż coś jest niewidoczne, ale istnieje.

I choćby jeżeli samo się nie broni, należy zachować o tym pamięć.

BK: Pani Natalio, u pani ważnym motywem jest podróżowanie, nie tylko to realne, ale też – a może przede wszystkim – to wyobrażone. Z jakiego impulsu, z jakiej potrzeby zrodziło się to „żeglowanie”? Czym są owe „ćwiczenia z nawigacji”, o których pisze pani Bogna?

NCZ: Nawigacja wiąże się z wiedzą, jak bezpiecznie wrócić do domu. To narzędzie pomocne w wyznaczaniu kursu, szukaniu drogi, więc już sama ikonografia jest inspirująca, na przykład mapy Admiralicji Brytyjskiej czy locje morskie zawierające instrukcję wejścia do portu. Odkryłam ostatnio książkę Piotra Oleksego „Odłamki gwiazd. Podróż do latarni morskich”, w której przy okazji opisywania światła latarni, pozwalającego na bezpieczny powrót z morza, z erudycją i w odkrywczy sposób ukazuje także jego metaforyczne znaczenie. Te treści są mi bliskie, to odkrycie powinowactwa, pojęcia przez niego przytaczane ja „zapisuję” w wizualnym skrócie.

BK: Powiedzmy więcej o prestiżowym miejscu, do którego zostały zaproszone artystki. Czy prace z tej ekspozycji będzie można zobaczyć później także w Poznaniu?

BB: Galeria Gottfrieda Hafemanna to miejsce z tradycjami, powstała w latach 50. XX wieku i do dziś gromadzi artystów nie tylko z Niemiec, ale także z innych krajów, w tym z innych kontynentów. Gottfried ma żonę Polkę, może stąd zainteresowanie naszą sztuką.

Natalia Czarcińska, z cyklu Ćwiczenia z nawigacji; fot. Jacek Urbanik

Po zapoznaniu się z dokumentacją zaproponował ciąg dalszy, rozwinięcie projektu dla nowej publiczności. Dużą pomocą było włączenie się Instytutu Adama Mickiewicza, który docenił wagę zaproszenia z tak kultowego miejsca jak ta galeria i uznał, iż warto nas wesprzeć, za co jesteśmy ogromnie wdzięczne. Pojawienie się tam polskiej sztuki jest ważnym wydarzeniem.

Być może później uda się pokazać te nowe prace również gdzieś w Poznaniu…

BK: Geografia pisze się na nowo, choćby jeżeli kartografowie za tym nie nadążają. Nadążają jednak artystki i artyści. Jak? Dzięki „mapom” rysowanym przez artystki i artystów coś jest, chociaż zniknęło? „Artystyczne mapy” są dowodem na istnienie tego, co niewidzialne?

NCZ: To chyba kwestia języka. Posługujemy się językiem metafory, kolorem, rysunkiem, a to pomaga w takim opisywaniu rzeczywistości, by skłonić do przemyśleń. Kartografia, nawigacja wydają mi się pojemnymi metaforami dla opisu współczesności. Być może językiem wizualnym zaczerpniętym z nauk geograficznych, używając metaforycznego skrótu, możemy wyrazić więcej, chociaż paradoksalnie mówimy mniej konkretnie.

BB: To droga nieoczywista, a artyści są specjalistami od nieoczywistości. Stanowią awangardę społeczeństwa i zanim pewne kwestie osadzą się w sferze społecznej, politycznej czy gospodarczej, osoby wrażliwe – jako ta straż przednia – potrafią pewne zjawiska dostrzec wcześniej i wcześniej zasygnalizować problemy, niż zrobią to na przykład politycy. Tyle iż artystów nie traktuje się wystarczająco poważnie i niestety nie słucha się ich wystarczająco uważnie. Ale i tak dobrze, iż ten głos się w ogóle pojawia, ostrzega.

Bogna Błażewicz – z wykształcenia filolog polski. Kuratorka i koordynatorka licznych wystaw sztuki współczesnej, od 2004 r. pracuje w Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu. Prowadziła autorskie cykle edukacyjne, m.in. prezentujące polskie kino niezależne oraz seminarium na UAP. Pisze o sztuce współczesnej. Była redaktorką filmów dokumentalnych i kierowniczką planów zdjęciowych. Należy do kolegium redakcyjnego Kwartalnika Rzeźby „Orońsko”. Od kilku lat realizuje autorski projekt z udziałem studentów i pedagogów UAP.

Natalia Czarcińska – artystka wizualna, absolwentka UAM w Poznaniu, studiowała też w Vilniaus Dailės Akademija w Wilnie. Doktora sztuki, związana z Uniwersytetem Artystycznym im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu, adiunktka w V Pracowni Malarstwa. Współprowadzi Galerię Szewska 16. Współpracowała m.in. z Galerią Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu, Galerią Miejską Arsenał w Poznaniu, Fundacją Malta w Poznaniu; kuratorka wystawy głównej IV Biennale Tkaniny Artystycznej w Poznaniu (2023). Współorganizatorka interdyscyplinarnego festiwalu Multi Art Festival w Kaliszu.

Dorota Tarnowska-Urbanik – artystka wizualna, absolwentka ASP w Poznaniu, studiowała też w Vysoká Škola Výtvarných Umení w Bratysławie i ASP w Krakowie. Doktora sztuki, związana z Uniwersytetem Artystycznym im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu, gdzie w tej chwili pełni funkcję kierownika Pracowni Tkaniny Artystycznej i współprowadzi Galerię Szewska 16.

GALERIE HAFEMANN w WIESBADEN, 23.05–22.06.2025

(NIE)WIDOCZNE WYSPY / (UN)SICHTBARE INSELN, artystki: Natalia Czarcińska, Dorota Tarnowska-Urbanik; kuratorka: Bogna Błażewicz; dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego; patronat Instytutu im. Adama Mickiewicza

Idź do oryginalnego materiału