Dlaczego posępnych? Bo nie wszystkim przysługuje taka dodatkowa przerwa. - Kilka lat temu pracowałam w wakacje w jednym z dyskontów i to takim położonym niedaleko plaży, więc ludzi mnóstwo. I tak się zdarzyło, iż byłam jedyną niepalącą, więc jako jedyna nie miałam też przerw, bo zawsze ktoś musiał akurat wyjść na fajkę. Spróbuj zamknąć kasę, żeby wyjść do toalety, jak jest tylko jedna otwarta, a w sklepie kolejka wściekłych plażowiczów - mówi moja rozmówczyni.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak pozbyć się papierosowego zapachu z mieszkania? Oto nasze myki
Przerwa na papierosa? "Robią się z tego spotkania towarzyskie na pół godziny"
- Mój ojciec mówił mi kiedyś, iż jak był w wojsku, to palacze mieli przerwę na dymka, a ci, co nie palili, robili w tym czasie pompki, obierali ziemniaki albo wykonywali inne tego typu prace. gwałtownie wszyscy się nauczyli, iż lepiej palić niż nie palić. I tak sobie tata trwa w tym nałogu od 50 lat - dodaje kolejna osoba i przyznaje: - Jak pracowałam w biurze, to mnie te przerwy na buszka wkurzały, bo miałam wrażenie, iż one się przeciągają w nieskończoność, robią się z tego jakieś spotkania towarzyskie na pół godziny i dłużej, a ja, niepaląca, muszę w tym czasie pracować i nikt dla mnie nie przewidział dodatkowej przerwy na 30 minut. Niby mogłabym pójść z palącym towarzystwem, ale nie po to nie palę, żeby potem palić biernie. W końcu zaczęłam też sobie robić dodatkowe przerwy, żeby się np. przejść wokół biurowca, bo czemu niby nałogowcom ma się należeć, a tym bez nałogu już nie? - pyta.
No właśnie, zwraca tym samym uwagę na to, iż nie tylko osoby palące robią sobie nadprogramowe przerwy. - Nie tylko palacze spędzają dużo czasu z daleka od komputera, są sekcje pt. "idziemy zrobić sobie kawę?" i inne - zauważa kolejna osoba. - Ja też tak czasem robię, jednak mam poczucie, iż nie nadużywam tego czasu (mam nadzieję, iż inni też tak myślą). A miałam w otoczeniu też i takie osoby, które pod tym względem przesadzały. Bo jednak jest różnica choćby w opcjach: co godzinę na pięć minut (tyle zresztą ustawowo przerwy ma każdy pracujący przy komputerze i powinien z niej korzystać, jak ma ochotę), a 15 minut co godzinę czy pół godziny. A niektórzy nie muszą wstawać od biurka, żeby pół dnia nie pracować - dodaje z przekąsem.
Niektórzy chodzą 'na dymka', a inni chodzą 'na kawkę' albo do sklepu po śniadanie. O ile nie jest to na tyle częste, iż ich obowiązki spadają na resztę pracowników, to w sumie co komu do tego?
- stwierdza poprzednia rozmówczyni. - Patologią jest tylko, jeżeli część zespołu może robić więcej przerw, żeby też wyjść na fajkę, a reszta jedynie toaleta i śniadanie. Zresztą jak ktoś pracuje osiem godzin przy kompie, to każdy powód jest dobry, żeby na chwilę dać oczom odpocząć, choćby się trochę przejść - kwituje.
"Zawsze zazdrościłam palącym, bo głupio tak wyjść i popatrzeć, co się dzieje przed budynkiem
A co, jeżeli wyjść chcemy, ale przesiadywanie w dymie papierosowym niekoniecznie nam odpowiada, a spacerowanie pod budynkiem wydaje się niezręczne? Rozwiązanie tego problemu podpowiedział Oleksandr Oryshchuk za pośrednictwem Instagrama. Jest fizjoterapeutą, więc dobrze wie, iż chwila oddechu w przerwie od pracy może zdziałać cuda. Wychodzi więc na dwór i - jako promotor zdrowego stylu życia - odkręca buteleczkę i przytyka do ust... plastikową końcówkę do puszczania baniek mydlanych. Chwila relaksu i wytchnienia zaliczona, dobra zabawa i wywołanie dziecięcych (i nie tylko) uśmiechów - również. Same plusy, zero minusów. Podobnego zdania są też internauci.
"Jak świat były piękniejszy, gdyby ludzie, zamiast zatruwać siebie i wszystko wokół, puszczali bańki mydlane" - pisze jedna z użytkowniczek. "I to jest super pomysł. Zawsze zazdrościłam palącym, iż mają powód, aby wychodzić na dwór tak często, żeby 'pooddychać'. Bo gdy nie palimy, to tak głupio wyjść i popatrzeć, co się dzieje przed budynkiem" - dodaje kolejna. A wy, co uważacie na temat przerw na papierosa? Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania.