Rodzice przekazali mieszkanie babci siostrze, zostawiając mnie z niczym: „Nie chcę być egoistką, ale to niesprawiedliwe”

newsempire24.com 2 tygodni temu

Dzisiaj mój świat się zawalił. Rodzice zdecydowali, iż babcine mieszkanie dostanie moja siostra, zostawiając mnie z niczym. „Nie chcę być egoistką, ale to po prostu niesprawiedliwe” – piszę to ze łzami w oczach.

Życie stało się walką o przetrwanie, a nadzieja na sprawiedliwość rozpadła się w jeden wieczór, gdy rodzice ogłosili swoją decyzję. Liczyłam, iż spadek po babci pomoże mi wyjść z finansowej otchłani, ale zamiast tego odebrali mi wszystko, oddając mieszkanie siostrze. Ich słowa przeszyły mnie jak nóż, a teraz nie wiem, jak poradzić sobie z bólem i poczuciem zdrady.

Nazywam się Kinga, mieszkam w małym miasteczku na północy Polski. Tamtego wieczoru rodzice zaprosili mnie i moją siostrę, Zuzannę, do siebie, do Krakowa. Powiedzieli, iż rozmowa będzie poważna – chodzi o podział mieszkania babci. Czekałam na ten moment miesiącami. Razem z mężem, Wojtkiem, ledwo wiążemy koniec z końcem, opłacając leczenie jego matki, Haliny. Jest ciężko chora, nie może pracować, potrzebuje stałej opieki i drogich leków. Oszczędzamy na wszystkim: nie kupujemy nowych ubrań, jemy najtańsze produkty, na szczęście w piwnicy mamy zapas ziemniaków. Czasem stan Haliny się poprawia i możemy pozwolić sobie na trochę więcej, ale o oszczędnościach choćby nie marzymy.

Byłam pewna, iż sprzedaż mieszkania babci będzie naszym ratunkiem. Babcia, najcudowniejsza kobieta, zawsze chciała nam pomóc – mnie i Zuzannie. Była duszą towarzystwa, otoczona przyjaciółmi, pełna ciepła i troski. choćby na starość martwiła się, iż będziemy musiały odkładać na własne mieszkania. Jej duże, trzypokojowe mieszkanie planowała sprzedać, by podzielić pieniądze między nas. Po jej śmierci decyzja spadła na rodziców. Szukali kupca pół roku, a ja wierzyłam, iż moja część pomoże nam przetrwać.

Ale tamtego wieczoru, siedząc przy rodzinnym stole, usłyszałam słowa, które przewróciły mój świat do góry nogami. Postanowili nie sprzedawać mieszkania, tylko przepisać je na Zuzannę. „I tak wydasz te pieniądze na leczenie teściowej – powiedzieli. – A Zuzia potrzebuje dachu nad głową, jest sama, to dla niej ważniejsze”. Zamarłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. Rodzice wiedzieli, jak nam ciężko – iż nie stać mnie choćby na nową bluzkę, iż z Wojtkiem liczymy każdą złotówkę, by Halina mogła żyć. A jednak uznali, iż ja, jako zamężna, nie potrzebuję pomocy, a Zuzia – tak.

Próbowałam się powstrzymać, ale ból w końcu wybuchł. „Dlaczego? – wykrztusiłam. – Przecież wiecie, w jakiej jesteśmy sytuacji!”. Mama spojrzała na mnie surowo: „Kinga, nie bądź egoistką. Pomyśl o siostrze. Podjęliśmy decyzję, która jest najlepsza dla wszystkich”. Wytłumaczyli, iż sprzedaż teraz nie ma sensu, iż mieszkanie to pamiątka po babci i iż Zuzia bardziej go potrzebuje. Milczałam, nie znajdując słów. Gdy Zuzia próbowała mnie pocieszyć, wstałam i wyszłam, nie słuchając jej. Mówiła, iż rodzice chcą dla nas dobrze, iż ja gwałtownie wydam pieniądze, a tak mieszkanie zostanie w rodzinie. Ale jej słowa tylko pogłębiły ranę.

Czuję się zdradzona. Rodzice nazywają mnie egoistką, ale czy to moja wina, iż walczę o życie teściowej? Widzą moje problemy, ale wybrali Zuzię, jakbym nie była ich córką. Zuzia zapewnia, iż o to nie prosiła, ale jej współczucie brzmi fałszywie. Nie potrafię z nią rozmawiać, ani z rodzicami – ból jest zbyt wielki. Mieszkanie babci było moją nadzieją na oddech, na szansę wyjścia z długów. Teraz zostałam z pustymi rękami, a uczucie niesprawiedliwości toczy mnie od środka.

Co noc myślę: jak mogli mi to zrobić? Mają dwie córki, a wybrali jedną. Nie chcę być egoistką, ale nie potrafię wybaczyć. Babcia chciała, żebyśmy obie dostały swoją część, a rodzice złamali jej wolę. Boję się, iż ta krzywda zniszczy naszą rodzinę, ale nie wiem, jak sobie poradzić z przekonaniem, iż odebrali mi nie tylko pieniądze, ale część mojej przyszłości. Moja dusza krzyczy z bólu, a ja nie wiem, skąd wziąć siłę, by iść dalej, czując się niechcianą przez tych, którzy powinni mnie wspierać.

Dziś zrozumiałam jedną rzecz: czasem ci, których kochamy najbardziej, potrafią zranić najgłębiej. I choćby jeżeli mówią, iż to dla naszego dobra, ból nie znika. Trzeba nauczyć się żyć z bliznami – innej drogi nie ma.

Idź do oryginalnego materiału