Jest w takim momencie życia, w którym chciałaby być większość gwiazd. Nagrywa nowy program o gotowaniu, niedawno podpisała kontrakt reklamowy z marką Hdrèy, przez cały czas jest gospodynią kolejnej edycji „Top Model. Zostań modelką”. Czego więc brakuje Joannie Krupie w życiu? Chyba miłości… „Tyle iż nie widzę na razie żadnego kandydata do mojego serca. Mam aplikacje randkowe, ale choćby nie odpisuję facetom, z którymi mam »matcha«”. Dlaczego? „Bo na razie nie widzę sensu. Może się to kiedyś zmieni…”, mówi, a na pytanie Wiktora Słojkowskiego: „Kiedy?”, tajemniczo się uśmiecha.
Joanna Krupa w wywiadzie VIVY! o poszukiwaniu siebie i miłości
– A Ty wierzysz w powiedzenie, iż do męskiego serca droga prowadzi przez żołądek?
Do tej pory jakoś udawało mi się docierać do męskich serc bez potrzeby stania w kuchni i gotowania wysublimowanych potraw. Z moimi partnerami zwykle nie jadaliśmy w domu i staraliśmy się wychodzić do restauracji. Dopiero z moim byłym mężem Douglasem częściej stołowaliśmy się w domu. Douglas kochał gotować. choćby naszą pierwszą wspólną kolację przygotował on sam. Uwielbiałam, gdy siedzieliśmy razem w kuchni, piliśmy wino, rozmawialiśmy, a on w międzyczasie przygotowywał dla nas jedzenie. Często mój brak chęci gotowania był przyczyną drobnych spięć i ścierania się ze sobą. Najważniejsze, by znaleźć consensus w każdej sprawie. My go znajdowaliśmy. On gotował, a ja zmywałam. A nasz program może pomoże innym, w tym mojej Asi, żeby nauczyć się gotować według prostych i szybkich przepisów, ale jakże pysznie. [...]
– Z zewnątrz można odnieść wrażenie, iż masz wszystko. Ale czy nie czujesz się czasem samotna?
Samotność to stan, którego nie da się zmierzyć liczbą ludzi wokół. Kiedyś byłam w związku, w domu pełnym ludzi, a czułam się samotna. Dziś jestem formalnie sama, ale nie jestem samotna. Mam moją córeczkę Asię. Ona jest moim światłem, moją małą nauczycielką cierpliwości, miłości, czułości. Mam siostrę Martę, która jest dla mnie jak druga połowa duszy. Mam przyjaciół, rodzinę oraz ludzi, z którymi łączy mnie coś głębszego niż tylko spotkania na eventach. Samotność przestała być dla mnie lękiem. Jest raczej
przestrzenią, w której mogę usłyszeć siebie. A to, paradoksalnie, bywa najtrudniejsze.
– Rozwód był dla Ciebie porażką?
Porażką nie w sensie wstydu, ale w sensie złamanego ideału. Wychowałam się z przekonaniem, iż miłość powinna trwać, iż jeżeli coś się kończy, to znaczy, iż zawiodłaś. Ale życie gwałtownie uczy, iż nic nie jest dane na zawsze. Czasem ludzie się po prostu rozchodzą. I nie dlatego, iż są źli, tylko dlatego, iż przestają mówić tym samym językiem serca. Nie będę udawać, iż rozwód nie bolał. Bolał. Ale to jest ludzkie.
Czytaj też: Trzymała fason wspierając męża, jednak wszyscy znali prawdę. Księżną Charlene na jubileuszu zdradziły jej oczy

– Wyglądasz kwitnąco, kobieco… To pewnie kosztuje sporo wysiłku, czasu, pieniędzy?
Stawiam na zdrowe jedzenie, nawadnianie się i dobre kosmetyki. jeżeli chodzi o pielęgnację włosów, niedawno zostałam ambasadorką marki Hdréy i to jest moje odkrycie. Ich produkty wpisują się w moje podejście – mniej, ale lepiej. Włosy są dla mnie bardzo ważne, bo budują poczucie kobiecości. Zawsze staram się dbać o skórę i nigdy się nie opalałam. Mam też mały trik mojej ciotki, czyli wazelina pod oczy. Stosuję ten patent, bo wierzę, iż codzienne nawyki robią największą różnicę.
– Gdy dziś patrzysz na siebie, czyli kobietę 46-letnią z ogromnym bagażem doświadczeń, jak się czujesz?
Czasem się śmieję i żartuję z tego, iż życie zrobiło ze mnie „jedną z tych kobiet”, z których kiedyś żartowałyśmy z koleżankami. Młode, głupie, pełne złudzeń. Patrzyłyśmy na rozwiedzione lub samotne czterdziestki i mówiłyśmy: „To już po nich. Już im nic dobrego się nie przytrafi”. A teraz jestem jedną z nich. I wiesz co? Przepraszam tamte kobiety.
– Za co je przepraszasz?
Za to, iż kiedyś nie dostrzegałam jednej istotnej kwestii – ich siły. Bycie dojrzałą kobietą to nie jest koniec. To nowy początek. Z innym rodzajem pewności siebie. Już nie muszę nikomu niczego udowadniać. Wiem, co jest ważne, i wiem, co jest tylko hałasem. Miałam swoje scenariusze, wyobrażenia. Myślałam, iż życie da się zaplanować. Że jeżeli będę ciężko pracować i wierzyć, to wszystko się ułoży. A ono poszło swoją drogą. Najpierw był modeling, potem telewizja, międzynarodowe życie, miłości, rozczarowania, strata, narodziny córki… Dzisiaj rozumiem, iż wszystko to było po prostu moją drogą. Każdy moment czegoś mnie uczył. choćby ten najciemniejszy.
I czasem trzeba się naprawdę pogubić, żeby odnaleźć siebie. Miałam momenty, kiedy czułam się jak dziecko we mgle, mimo całej swojej „dorosłości”. A potem pojawiła się Asia i zrozumiałam, iż wszystko, co było, prowadziło mnie właśnie do niej. Do tej miłości, która nie zna warunków. I do tej wersji mnie, która w końcu umie kochać również siebie. Bezwarunkowo.
Cały wywiad dostępny w nowym numerze VIVY! Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce do kupienia od czwartku, 24 lipca.

Co jeszcze w nowym numerze VIVY! 14/2025?
Mirosław Zbrojewicz. Charyzmatyczny aktor w błyskotliwej rozmowie otwiera duszę i zdradza,
jak się odnajduje w roli dziadka.

Beata Sabała-Zielińska: Góralka z miłości i z zawodu. Mrocznych tajemnic Podhala zna więcej niż ktokolwiek i mówi: „Tatry to trudna
do zdefiniowania magia”.

Dziedzictwo sławy: Ewa Rubinstein wspomina naznaczone wojną dorastanie u boku ojca, genialnego pianisty Artura Rubinsteina.
Śladami kultowych seriali Tajlandia widziana oczami twórców serialu „Biały Lotos 3”, czyli luksus doprawiony czarnym humorem.
