„Sen nocy letniej”. Recenzja Skiby

angora24.pl 1 tydzień temu

Czy jest możliwe połączenie wpisu internetowego z dramatem Szekspira? Okazuje się, iż można taki eksperyment przeprowadzić, i to z sukcesem. Inspiracją dla twórców przedstawienia okazał się wpis internetowy Ani o wypadzie jej dotkniętego niepełnosprawnością brata Kuby do Brukseli. Chodziło o możliwość spotkania Kuby z seksworkerką. W Polsce seks osób z niepełnosprawnościami to tabu. Rzecz zakazana, nielegalna i z gatunku takich, o których nie wypada choćby szeptem wspominać.

Tymczasem także osoby z niepełnosprawnościami mają swoje tęsknoty, miłości i pragnienia. Wpis Ani o sekswycieczce brata odbił się szerokim echem. Gorąco go komentowano i, jak to w Polsce, wydawano karcące, pełne oburzenia i nienawiści oceny. Twórcy spektaklu zdecydowali się połączyć historię odysei miłosnej Kuby z komedią Szekspira „Sen nocy letniej”, w której mowa jest o niespełnionych i zakazanych miłościach.

Akcja u Szekspira w dużej mierze toczy się w lesie, w którym wielu się gubi, ale las stanowi także rodzaj bezpiecznej ostoi dla kochanków. Tutaj bowiem nie obowiązują surowe prawa ateńskie, gdzie córka władcy Aten ma wykonywać rozkazy i wolę ojca, także te dotyczące miłosnego wybranka.

Bruksela, przedmiot marzeń wielu niedoszłych europosłów i jednocześnie dla wszystkich narodowców i pseudopatriotów zgniły symbol europejskiego rozpasania i biurokracji, okazuje się szczęśliwą ostoją chroniącą przygodę Kuby w drodze do seksualnego spełnienia.

Twórcy przedstawienia wprowadzają komiczne postaci Strażników Moralności, którzy tłumaczą Kubie i seksworkerce, czym jest prawdziwa miłość. Cytują także prawdziwe wpisy internetowe, których prymitywizm, udawana troska pomieszana z agresją jest mocno zabawna, ale i przerażająca.

Oto widz zostaje postawiony przez autorów szczecińskiego „Snu” w sytuacji mało komfortowej. Nagle podglądamy jak przez dziurkę od klucza sceny, na które być może nie jesteśmy przygotowani. Tymczasem nic zdrożnego się nie dzieje. Pracownice seksualne pomagające osobom z niepełnosprawnościami zaznać chwil szczęścia są w Belgii czy Holandii nie tylko uznawane za anioły, ale także dotowane przez państwo. W Polsce samo poruszenie tego tematu wywołuje burzę i panikę.

Prawdziwie szekspirowskie wsadzenie kija w mrowisko, które pozwala wrażliwym widzom dostrzec problemy tych, którzy dla sporej części społeczeństwa są niewidoczni. Ich problemy seksualne nie istnieją i nie są ważne.

Czyż nie na tym powinna polegać misja teatru? Dostrzegać niedostrzegalne, odkrywać ukryte, wspierać pogardzane i spychane na margines? Świetna robota. Brawo, Szczecin!

Idź do oryginalnego materiału