Żona mojego brata postanowiła, iż jej dzieci musi rozpieszczać my – i tylko my
Prawie osiem lat temu poślubiłem Kasię. Kobietę dobrą, wrażliwą, o gorącym sercu. Jest tylko jeden problem – ma siostrę. Magdę. Kobietę o nieograniczonej wyobraźni i niewiarygodnej umiejętności przekształcania każdego zdania w zakamuflowaną prośbę… o drogi prezent.
Nigdy nie mówiła wprost. Jej słowa zawsze brzmiały jak niewinne rozważania:
— Dzieci tak marzą o tym nowym filmie, ale bilety są teraz drogie – mówiła z marzycielskim tonem. A mój Tomek, ledwo to usłyszał, natychmiast kupował bilety, sam zabierał siostrzeńców do kina i dokładał jeszcze comba z popcornem.
— Taka piękna pogoda – kontynuowała Magda – a wy ciągle w domu. Może byście pojechali do wesołego miasteczka! I zgadnijcie, kto jechał na karuzelach z jej dziećmi? My, rzecz jasna. I oczywiście – na nasz koszt.
Nie łapię aluzji. I nie chcę. Wolę szczerość. jeżeli czegoś potrzebujesz – powiedz. Poproś. Wytłumacz. A nie kręć i nie wij się, udając, iż sama niczego nie chciałaś.
Ale Tomek zawsze gwałtownie reagował na jej „sugestie”. Uwielbiał siostrzeńców, do szaleństwa. Ale to, jak ich rozpieszczał – to już było za dużo. Rowery, gadżety, rozrywki – wszystko to stało się normą. Magda tylko mrugnie, a mój mąż już biegnie.
Ostatnio był imieniny Kuby – syna Magdy. Wcześniej już podarowaliśmy mu świetny rower, który kosztował nas niemało. Byłem pewien, iż to więcej niż wystarczające. Ale, jak się okazało, dla Magdy „rower” to tylko mały dodatek. Według niej, dziecko koniecznie musi pojechać do Włoch. Oczywiście nie sam – z nią. Przecież chłopiec nie może sam!
W języku Magdy brzmiało to tak:
— Kuba tak marzy, żeby zobaczyć Rzym. Aż oczy mu się świecą…
Tomek wtedy przywiózł siostrzeńcowi zamiast wycieczki – tort i zestaw poduszek z monogramem. Tego dnia pracowałem, a mąż pojechał sam. I to, jak pewnie się domyślacie, było jak zimny prysznic dla siostry.
Ale Magda się nie poddała. Jej żądania rosły z roku na rok. Mężowi to niby nie przeszkadzało. Nie mieliśmy swoich dzieci, więc całą swoją ojcowską energię poświęcał siostrzeńcom. Może właśnie dlatego, iż nie miał gdzie jej skierować.
Aż w końcu – długo wyczekiwana wiadomość: Kasia zaszła w ciążę. Powiedziała mężowi – płakał ze szczęścia, całował jej brzuch, nie mógł uwierzyć. Marzył o tym latami. A potem przyszła Magda…
I znów – z prośbą. Tym razem o wyjazd do Wiednia na majówkę. Oczywiście z dziećmi. Mąż odmówił, po raz pierwszy. Powiedział, iż niedługo zostanie ojcem i teraz wszystkie środki idą na rodzinę. Wtedy siostra wybuchła.
Następnego dnia zadzwoniła do mnie. Krzyczała. Oskarżała.
— Jak śmiesz?! To wszystko specjalnie, żeby odebrać moim dzieciom jedynego mężczyznę, który się o nie troszczył!
Cisza. Odłożyłem słuchawkę.
A potem – kolejna scenA kilka dni później dostaliśmy wiadomość od jej byłego męża, iż Magda w końcu znalazła sobie nowego sponsora – ale tym razem to on gwałtownie zorientował się, z kim ma do czynienia.