Siostra odmówiła zabraniu mojej córki nad morze, więc teraz nie chcę opiekować się jej synem.

polregion.pl 4 dni temu

Moja młodsza siostra, Ania, była na mnie obrażona po uszy. Potrzebowała pomocy z synem, a ja odmówiłam. Krzyczała, iż jesteśmy rodziną i iż tak się nie robi, ale zapomniała, jak sama odwróciła się ode mnie w trudnej chwili, odmawiając zabrania mojej córki, Zosi, nad morze. Jej egoizm złamał mi serce i nie mam już zamiaru poświęcać się dla tych, którzy nie doceniają mojej pomocy. Mieszkamy w małym miasteczku pod Poznaniem i ta sytuacja była dla mnie ostatnią kroplą.

Miesiąc temu Ania wpadła do mnie z błyszczącymi oczami: „Jedziemy całą rodziną nad morze! Z mężem, synkiem i teściową!”. Już wynajęli domek, zaplanowali atrakcje, a ja szczerze się ucieszyłam. Ale od razu pomyślałam o Zosi. Pracuję jako freelancerka i w tym roku, niestety, nie mogłam sobie pozwolić na wakacje. Pracy jest mnóstwo, od tego zależy mój dochód, ale czasu dla córki prawie nie mam. Zosia to moje światło, a ja nie mogę dać jej wymarzonego lata. Mama i przyjaciółki pomagają, jak mogą – mama, mimo pracy, zabiera Zosię na spacery, koleżanki zapraszają ją na podwórko. Bez nich moja dziewczynka siedziałaby w domu jak w klatce.

Jestem samotną matką. Mąż zostawił nas dla nowej rodziny, w której urodził mu się syn. Do Zosi jest obojętny, nie dzwoni, nie pomaga. Ciągnę wszystko sama, pracując do upadłego, żeby utrzymać naszą małą rodzinkę. Kiedy usłyszałam, iż Ania jedzie nad morze, zaświeciła mi nadzieja: Zosia mogłaby pojechać z nimi. Jadą we czworo – Ania, jej mąż, synek i teściowa – zaopiekowanie się Zosią nie byłoby dla nich problemem. Byłam gotowa zapłacić za wszystko, żeby moja dziewczynka choć raz poczuła wiatr od morza i była szczęśliwa.

Postanowiłam porozmawiać z Anią. „Proszę, zabierzcie Zosię – błagałam. – Wszystko opłacę, nie będzie wam przeszkadzać”. Ale siostra odcięła się: „Dwójka dzieci będzie nam ciążyć. Nie chcemy brać odpowiedzialności za obce dziecko”. Jej słowa uderzyły jak policzek. Obce? Moja Zosia to jej rodzona siostrzenica! Próbowałam tłumaczyć, iż Zosia jest spokojna, iż pokryję koszty, ale Ania była nieugięta: „Z twoją córką nie odpoczniemy”. Serce mi pękło. Pogodziłam się z tym, iż w tym roku Zosia morza nie zobaczy. Ale w środku została gorycz i postanowienie – nie będę już się poświęcać dla siostry.

Ania przyzwyczała się, iż zawsze jestem pod ręką. Uważa, iż skoro pracuję w domu, to bez problemu mogę zająć się jej synem, Kubą. Znosiłam to, choć zabierało mi czas i siły. Zabierałam Kubę, gdy potrzebowała iść do lekarza albo do fryzjera, bo „przecież jesteśmy rodziną”. Ale po tym, jak odmówiła wziąć Zosię, zrozumiałam – moja pomoc nie jest dla niej wsparciem, tylko obowiązkiem. Nie szanuje ani mnie, ani mojej córki. Jej teściowa mieszka daleko i poza mną nie ma komu pomóc, ale to nie znaczy, iż muszę być jej niańką.

Gdy wróciła z wakacji, opalona i zadowolona, Ania znów się do mnie zwróciła. Ich rodzinę zaproszono na weekend za miasto, ale bez dziecka. Była pewna, iż jak zawsze jej pomogę. „Zostaniesz z Kubą, co?” – gadała jak najęta. Ja mroźno odpowiedziałam: „Nie. Mam masę pracy i chcę spędzić czas z Zosią”. Ania osłupiała: „Jak to?! Przecież jesteśmy rodziną! To mój syn, twój siostrzeniec!”. Przypomniałam jej, jak odmówiła wzięcia Zosi, nazywając ją ciężarem. „Powiedziałaś, iż moja córka jest obca. Więc czemu mam ci pomagać?” – rzuciłam. Jej twarz wykrzywiła się ze złości, ale nie ustąpiłam.

Ania zrobiła awanturę, oskarżając mnie o brak serca. „Przez ciebie nie pojedziemy! choćby mama pracuje, nie może wziąć Kuby!” – wrzeszczała. Ale ja byłam twarda. Serce bolało mnie za Zosią, która przez siostrę została bez morza, bez radości. Nie mam zamiaru już krzywdzić córki dla tych, którzy mają moje uczucia gdzieś. Ania przywykła, iż zawsze mówię „tak”, ale wszystko ma swoje granice. Moja pomoc była aktem miłości, a ona traktowała ją jak obowiązek. Teraz niech szuka innego wyjścia – ja wybieram Zosię.

Ta kłótnia z siostrą zostawiła we mnie smutek. Zawsze myślałam, iż jesteśmy blisko, ale jej egoizm pokazał, iż rodzina to dla niej tylko jej potrzeby. Zosia zasługuje na więcej i zrobię wszystko, żeby jej dzieciństwo było szczęśliwe, choćby jeżeli będę musiała harować jeszcze ciężej. A Ania niech się nauczy doceniać ludzi wokół. Skoro nie chciała dać mojej córce tygodnia radości, to i ja nie muszę ratować jej planów. Serce boli, iż nasza więź się rozpadła, ale wiem – zrobiłam dobrze, wybierając Zosię.

Idź do oryginalnego materiału