Slaettaratindur to najwyższy szczyt Wysp Owczych mierzący 880 m n.p.m. Ta góra zaliczana jest również do Korony Europy jako najwyższy szczyt Danii. Podczas naszej podróży na Wyspy Owcze, zdobycie tego szczytu było jednym z naszych głównych celów. Czekaliśmy tylko na dzień z najlepszą pogodą, ponieważ do tej pory w górach mieliśmy mgły.
Na górę nie prowadzi żaden znakowany szlak turystyczny, jednak z parkingu wiedzie dobrze widoczna ścieżka w terenie, więc ciężko jest się zgubić. Od razu polecamy korzystanie z aplikacji mapy.cz, na której można kontrolować swoją trasę na bieżąco.

Parking do Slaettaratindur
Bezpłatny parking znajduje się tuż przy wejściu na ścieżkę przy drodze numer 61. Dojeżdżamy na niego od strony miejscowości Funningur, z której prowadzi bardzo malownicza górska droga. Zatrzymujemy się tam o godzinie 6 rano, dlatego nie ma jeszcze nikogo. Kilka godzin później już więcej osób wyrusza na szlak. Myśleliśmy, iż nikogo nie spotkamy, a jednak kilkanaście osób zdecydowało się na wyjście w góry, pomimo pochmurnej pogody.
- Współrzędne parkingu: 62.2855, -7.0067.

Slaettaratindur – mapa trasy, długość szlaku, czas przejścia, trudność
Trasa na najwyższy szczyt Wysp Owczych mierzy zaledwie 1,8 km, a czas przejścia według mapy to 1 godzina i 48 minut. Szlak jest krótki, jednak mamy na nim aż 481 metrów podejścia w pionie, czyli całkiem sporo jak na taki dystans. Na trasie nie ma żadnych trudności technicznych. Nasze 7-letnie dziecko przeszło bez problemów całą trasę.
- Długość całej trasy: 3,6 km
- Czas wycieczki z przerwami: 3 godziny
- Suma podejść na szlaku: 481 metrów
- Trudność: brak, szliśmy z dzieckiem
Szlak na najwyższy szczyt Wysp Owczych – trasa na Slaettaratindur
Ruszamy z parkingu od razu na dobrze widoczną ścieżkę. Przed nami mamy gęste chmury i właśnie w nie będziemy wchodzić. Liczymy, iż u góry będzie coś widać. Krajobrazy rozciągające się z najwyższej góry Wysp Owczych robią wrażenie. Oglądaliśmy dzień wcześniej jeszcze zdjęcia ze szczytu i chęć zdobycia wzniesienia była jeszcze większa. Chociaż i tak największą motywacją było to, iż Slaettaratindur zaliczany jest do Korony Europy. I choćby bez widoków chcieliśmy na niego wejść.
Przez pierwsze około 400 metrów idziemy delikatnie pod górę, a potem przez kolejne 400 metrów mamy bardzo ostre podejście. Tutaj gwałtownie zdobywamy wysokość. W oddali mamy piękne widoki, które jeszcze podziwiamy bez mgieł.
Trawersujemy zbocze przez 800 metrów. Pniemy się delikatnie pod górę. Mamy coraz większą mgłę – chyba na górze nie będzie nic widać. Do tej pory nie mamy żadnych problemów. Po prostu idziemy do góry. Wędrujemy z 7-letnim dzieckiem i nasza Maja bardzo dobrze sobie radzi.







Łańcuchy na szlaku – tuż przed szczytem
Dochodzimy do pierwszych łańcuchów. W obecnej sytuacji nie są w ogóle potrzebne. Wydaje mi się, iż mogą się przydać, kiedy jest lód na trasie. jeżeli idziesz w zimie, to koniecznie zabierz raczki, ponieważ zbocze jest strome.
Kolejne łańcuchy znajdują się tuż przed szczytem, tutaj gdzie mamy już skały. Tam także są nam niepotrzebne. Od łańcucha idziemy bardziej w lewo, ponieważ tam znajduje się wejście na szczyt.



Slaettaratindur 880 m n.p.m.
Wchodzimy na Slaettaratindur. To nasz kolejny zdobyty szczyt do Korony Europy, jako najwyższy szczyt Danii. Idziemy od razu do najwyżej położonego punktu. Nie mamy tam żadnego oznaczenia. Jest skrzyneczka, w której znajduje się reklamówka z różnymi rzeczami. Są w niej np. rękawiczki, baton i plastry. Nie ma tam żadnego zeszytu, żeby się wpisać, chociaż początkowo myśleliśmy, iż właśnie będzie w skrzynce.
Patrzymy przed siebie i widoki są zasłonięte przez chmury. Co jakiś czas pojawia nam się niebieskie niebo i wtedy mamy nadzieję, iż coś zobaczymy. Ostatecznie przez 15 minut nie widzimy nic.
Kilka dni później w Tornhavn – stolicy Wysp Owczych, spotkaliśmy chłopaka z Polski. Był podobno w ten sam dzień co my na szczycie. I 40 minut po nim otworzyły się widoki, czyli gdzieś pomiędzy 10, a 11. A my na górze byliśmy po 8 rano.




Powrót na parking
Na parking wracamy tą samą drogą. Zaczyna mocniej wiać, dlatego przyśpieszamy kroku. Teraz idzie nam się o wiele szybciej, ponieważ w ciągu 50 minut jesteśmy na dole i jedziemy na dalsze zwiedzanie Wysp Owczych.

