Ślub był. Gdzie radość?

polregion.pl 11 godzin temu

Ślub odbył się. Szczęścia nie.
Irena ostrożnie wyciągnęła ślubną sukienkę córki ze szuflady i delikatnie przygładziła białą tkaninę. W oczach rozlały jej się łzy. Zuzanna wróciła do domu dopiero po trzech miesiącach uroczystego małżeństwa, ale bez męża, bez uśmiechu i bez wierzy w szczęście.

Mama, mogę chwilę tu zostać? poprosiła z drżeniem w głosie, stojąc w progu z dwoma walizkami.
Irena ciszej objęła córkę i pomogła zabrać rzeczy. Pytania mogły poczekać. Wiedziała, iż coś chwytliwie zepsuło się w życiu córy.

Zuzanna poszła do pracy, a matka znowu dostała mdłości od wspomnień. Wszystko zaczynało się tak pięknie.

Zuzanna poznała Olka na sztucznym karnawałku. Przyjaciółka zaprosiła ją, by nie przegapić świąt. Dziewczyna chwile mówiła nie, ale szarpnęła się.
Wysoki czarnowłosy z brązowymi oczami ujął ją od razu. Ustawał romantyczne randki, przywożoną kwiaty, uwijal się jak miodem. Przed takim ogromnym świtem Zuzanna nie przystała. Po pół roku Olek przeprosił na klęczkach w baru:

Mój panienko, poślubisz mnie?
Zuzanna czerwieniła się. Nie spodziewała się, choć czasem marzyła. Wokół wszyscy zawiesili nozdrza, a ona szeptkiem:
Tak.

Zaczęła się rżnęła przygotowana do ślubu. Olek roztaczał:

Kochanka, ślub to raz w życiu! Chcę, by wszystko było idealne.
Zuzanna zgodziła się na luksusowy hotel, iż wywołał wyciągi, iż zaprosił setki jego znajomych. Wiele z nich widziała po raz pierwszy.

Irena westchnęła, wspominając rozmowę z kuchni:
Małgosiu, nie spieszy się? On wydaje się cały, wyglądać nie musi być.
Mama, mam już dwadzieścia osiem, czym przejdzie? A Olek taki troskliwy, opatrzny. Nigdy lepszego męża nie znajdę.

A jak wróciła z mężem? Już bez małżeństwa. Co się stało?

Olek zamieszkał od razu w swoim mieszkaniu Zuzanny. Stwierdził, iż teraz nie ma sensu przerzynać nowe, mają już coś.
Kiedyś kupimy choć prostszy apartament, spać będziemy w minikancie, nie boję się.
Zuzanna nie chciała sztukać o pieniądzach wiersz, więc się zgadza. Jednak gwałtownie się wykazało, iż Olek stracił pracę przed ślubem, o czym milczał.

Dlaczego nic nie mówiłeś? zawołała, usłyszawszy nowiny od znajomego.
Nie chciałem ogierować przed przyjęciem.
Ale dni mijały, a Olek nie找了 robociku. Spał do poranku, połowie dnia siedział za komputerem, powołując się, iż australia zmiany. Wieczorami spotykał przyjaciół. Zuzanna robiła rano i późno. Pracowała w księgowości, zastawiała się rozliczki, a晚饭owe obowiązki leżąc na jej barkach.

Olek, może coś chwilowo, aż znajdziesz stałą? powiedziała ostro.
Ty chcesz, by mąż wieź Taiwan? wybuchł z wściekłością. Mam szkolony wyższy i doświadczenie, nie mogę się zajmować bez sensu.

Jakis raz Zuzanna szybciej wróciła do mieszkania. Z trzeciego piętra latała postać Olka w oknie. Gdy weszła na schody, usłyszała głośne głosy. Otworzyła drzwi, a to nie było mieszkanie, a noworoczne przyjęcie: puste puszki, zakus, wesoła muzyka.

Mój panienko! Tu z kolegami poczekaliśmy, by dziś wam podarować zawołał Olek, próbując ją obejmować.
Z niego błąd kielni. Zuzanna rozejrzała się na śmietankę rzeczy i milczała. Wrzuciła się do łazienki i się wypłakała. Co ją spotkało w życiu?

Na rano, gdy kibice potem poszli, Olek spał, a Zuzanna odkryła, iż jej złote uchozki, formuł ega od maminych urodzin, są przepadnięte. Obudziła Olka:
Gdzie są moje uchozki?
Jakie uchozki? szepnął nieprzytomnie.
Te, które były w pudełku.
Olek pomruknął i usiadł:
Te… Wziąłem choć na chwilę. Chciałem coś pożyczyć od znajomego złotnika i od razu wrócę.
Ty je sprzedałeś?!
Nie! Ty zaliżała! ripostnął. Trzeba jak jest! Chciałem wskutek odreczować.
Gdzie się zmagała? nie ustawała Zuzanna.
Olek odwrócił się:
Razem z kolegami poszliśmy do baru.
Zuzanna zapadła się na fotel. Mąż wyżarłiane pieniądze, a choćby szantażował jej dobra, by zbieżnie się na alkohol z znajomymi. A ona starannie zbierała dla nowej sofety.

Problemy nowe skaczały jak zimowy deszcz. Wiedziano, iż Olek choć pożyczał, o czym nie mówiąc przed ślubem, i trzeba było Zuzannie zwiedzieć. Mąż wymyślał tysiące wina nie latać, a choćby sugerował, iż to ona powinna więcej pracować.

Olek, nie może tak być powiedziała karczo. Chcę, żebyśmy poważnie porozmawiali.
Przecież nie idzie, skul, bo to nasze życie odparł z telefonem.
Ja robię się do kolacji, płacę za mieszkanie, robię zakupy, a ty… zawahała się.
To co? w jego tonie zabrzmiała groźba.
Nie stara się czymś wspomóc nasz dom.
Olek wstał, odpiął telefon:
Ty diabelka mnie oskarżasz? Myślisz, iż mam pracować za nic? przez cały czas być urabianym, a to żona?!

Po tej rozmowie wszystko stawało się jeszcze gorsze. Zuzanna zaczęła wiele pracy, by spodziewać się domu. Często myślała, iż zaszła błąd, iż gotowała się na szybki zaślubiny.

Olek stawał się bardziej wypaczony i używający. Raz choćby zastrzegł się z prostym sprzedając soku:
Ani nie zadbałaś, iż chciałem tylko soku.
Zuzanna mówiła, iż była szefa, przepraszam czuła mięso z prądu.
Nikomu nie zależy na moich życzeniach! uderzył pięścią w stół, a Zuzanna uniosła się.

Telefon saved sytuację Olek usiadł nad telefonem, gdy zadzwoniła jego sąsiadka. Zmienił się nagle na przyjacielskiego, wziął słuchawkę i wyszedł na balkonie.

Z każdym dniem wszystko było jeszcze paskudniejsze. Zuzanna zaczęła zauważać, iż pieniądze lepiej sprzatają się w życiorys. Raz sprawdziła kartę i stwierdziła, iż duża suma została odprowadzona do disco, gdy Olek twierdził, iż śpił u kolegi.

Dlaczego sprawdzasz mnie? zaprotestował. Czy nie mogę się rozluźnić?
Na jakie pieniądzi ci to się robi? powiedziała szeptem.
To ma wartość? My jesteśmy wiekiem, mamy wszystko wspólnie! zignorował Olek.

W Zuzannie wszystko się popsuło. Zrozumiała, iż na początku choćby nie widziała rzeczywistego Olka, tylko obraz, który starał się wykorzystać. A nieprawdziwy Olek bezczynny, odporny i może nieuczciwy.

Ostatnim krokiem była historia z mamiskim pierścionkiem. Irena przekazała córce rodzinny pierścionek z rubinem pociąg, który przekazywany był w rodzinie z pokolenia na pokolenie. Zuzanna trzymała go w specjalnym pudełku. Kiedy zdecydowała się go ubrać na imieninach ciotki, otworzyła pudełko a wszystko było bez wątku.

Zamarła. Zbiegła do męża:
Olek, widziałeś pierścionek?
Olek odwrócił wzrok:
Mi kryształnie potrzebne. Kolega spotkał się, zachęciło się. Obiecuję, iż odzyska.
Zuzanna opadła na fotel. Wszystko było jasne. Nikt nie był osobistym jadem, jak i nie było pracy. Używał jej, gotował się na jej niż, iż sprzedawał jej własności.

Chcę rozwodu powiedziała cicho.
Olek zmienił twarz:
Ty nie możesz tak postąpić! Tropimy się, mamy ślub!
Wystarczyło już męki cierpko uśmiechnęła się Zuzanna. Żar nie pojawił się.
Nie żałujesz?! zabrzmiała groźba.
Zuzanna się 바. Wieczorem, gdy Olek wyszedł do znajomych, wzięła rzeczy i wróciła do rodziców. Tady, w przydomowym schronieniu, się zaczęła wypłakać, opowiadając mamie wszystko o swoim szybkim małżeństwie.

Tak się pomyliłam, mama! Dlaczego nie słuchałam, gdy mnie ostrzegałaś?
Irena wzięła córkę za głowę i szeptała:
Wszystko będzie dobrze, Mała. Wszystko przeminie.

Kiedy Zuzanna zebrała odwagę i wróciła do mieszkania po innych rzeczach, czekał na nią straszny niespodzianka. Dom był całą i bez czegoś. Ubezpieczenie, biżuteria, choćby częściowa garderoba. Olek zabral wszystko, co można było sprzedać, i odjechał.

Zuzanna siedziała na podłodze, wśród sztuki, i nagle się zaśmiała. Grotkami, z sercem. Jej małżeństwo stało się wrakiem, jak i mieszkanie.

Minął miesiąc. Zuzanna włożyła sprawę rozwodu. Olek nie przyszedł na meczenie. Puścił, iż odjechał do innej miejscowości. Zuzanna musiała płacić wypożyczenia, które Olek wziął wcześniej przekładem jej podpisu.

Irena ostrożnie schowała sukienkę z powrotem do szuflady. Może kiedyś Zuzanna znowu będzie mogła ją ubrać, gdy spotka się z kimś zasługującym.

W nocy, gdy Zuzanna wróciła z pracy, mama zaparzyła herbatę:
Znasz, Mała, ślub to tylko jeden dzień. A szczęście trzeba budować latami z kimś, kto go zasługuje.
Zuzanna uśmiechnęła się słabo:
Teraz to rozumiem, mamo. Lepiej zostać sama, niż być z kimś, kto sprawia, iż czujesz się nieszczęśliwa.

Zimnym skrzydłem, Zuzanna wzięła dodatkowe zajęcie, by szybciej wywiązać się z długu. Zapisana na kurs zawodowy. W dna robiła spacery w parku, spotykała się z przyjaciółmi, których zasmarowała za czas zaślubiny.

Jeden raz, przeglądając zdjęcia, napotkała na zdjęciu ślubnym. W jednym był ona z wielką uśmiechem w białej sukience, a obok Olek. Wtedy wierzyła w bajkę. Zuzanna długo spojrzała, a potem zniszczyła zdjęcie.

Jest to symboliczne. Porażki nie tylko zdjęcie, ale i iluzje o tym, iż szczęście można dostać od razu, jak ciastko. Wielkie szczęście trzeba budować krok po kroku, dzień za dniem. Trzeba zaczynać od siebie.

We wilku choć po długim czasie uśpiła się z lekkim sercem. Nie wiedziała, czego czeka, ale postanowiła: nigdy więcej nie będzie zmieniać się na innych i podpierać się pchami decyzjami.

Ma szansę stworzyć to, co będzie: wewnętrzne, silne i szczęśliwe.

Zatem nauczy się być szczęśliwa sam. Bo szczęście to nie znak na pasiorze i biała sukienka. To stan duszy, na który nie znaczy status małżonkowy. I do tego stanu Zuzanna ruszy små, ale silne, kroki.

Idź do oryginalnego materiału