Dawid i Kornelia brali ślub. Goście zbierali się od samego rana, suknie, szampan, muzyka – wszystko jak należy. Mama Dawida, Bożena Kowalska, przyjechała dwa dni przed uroczystością, żeby poznać rodziców panny młodej i pomóc w przygotowaniach.
“Mamo, wyglądasz cudownie”, uśmiechnął się Dawid, witając ją przed wejściem. “Jakbyś się zakochała”, dodał żartobliwie.
Nagle zauważył, jak jej policzki się zaróżowiły, a wzrok natychmiast spadł na podłogę. Zdziwił się, ale nic nie powiedział.
Następnego dnia, w samo południe, zjawił się stary przyjaciel zmarłego ojca – Marek Nowak. Towarzyszył mu nieznajomy mężczyzna, pewnie koło czterdziestki. Wysoki, zadbany, w eleganckim garniturze.
“Poznaj, Dawidzie, to mój kuzyn, Piotr”, przedstawił go Marek. “Razem pracujemy, a on w technice to prawdziwy złota rączka.”
Dawid uścisnął mu dłoń – i wtedy dostrzegł dziwnie długie spojrzenie matki. Patrzyła na Piotra tak, jakby czekała na ten moment całe życie. W jej oczach była czułość, której nie da się pomylić z niczym innym. I nagle wszystko stało się jasne.
Mama jest zakochana. I to w tym Piotrze.
Odszedł na bok. Czul się niezręcznie. Jego ślub, a tu matka ma jakiś romans? I to z mężczyzną młodszym od niej o dobre dziesięć lat?
“Mamo”, podszedł później. “To ty go zaprosiłaś?”
“Tak. Wybacz, jeżeli to nietakt, ale chciałam, żeby tu był.”
“Zdajesz sobie sprawę, jak to wygląda? Tata odszedł niespełna rok temu, a ty już…”
“Nie proszę cię o pozwolenie, Dawidzie. Po prostu chcę być szczęśliwa. Milczałam latami. Twój ojciec… był dobrym człowiekiem, ale nie najwierniejszym. Znosiłam to, żebyś mógł dorastać z ojcem. A teraz – daj mi żyć.”
Zanim zdołał to przetrawić, dołączył do nich Marek Nowak.
“Nie gniewaj się na matkę. Od lat wiedziałem, jak ciężko jej było. Milczała dla ciebie. A teraz ma szansę. I uwierz, Piotr to porządny człowiek. Szanuje ją.”
Dawid milczał. Było mu gorzko. Ale sam miał już 29 lat i sam wybrał, z kim chce iść przez życie. Dlaczego miałby zabraniać tego swojej matce?
Piotr podszedł do niego sam.
“Rozumiem, iż jesteś zdezorientowany. Ale kocham twoją mamę. Naprawdę. To nie kwestia wieku. Nie interesuje mnie spadek ani majątek. Zawsze pracowałem na swoje, ale z nią – czuję się dobrze po raz pierwszy od lat.”
Dawid popatrzył na niego. Poważne spojrzenie, szczery wyraz twarzy, spokojny głos. Nie chłopak – mężczyzna.
“Dobrze. Tylko nie rób jej krzywdy. Tego bym ci nie wybaczył”, powiedział cicho i uścisnął mu dłoń.
Wesele było świetne. Goście bawili się do białego rana. Bożena promieniała. Tańczyła, śmiała się, jakby odżyła. Dwa miesiące później Piotr się oświadczył, a Dawid choćby się nie zdziwił.
Powiedział tylko:
“Jeśli mama będzie szczęśliwa, to znaczy, iż dobrze zrobiłem, pozwalając ci zostać tamtego dnia.”
I wszystko się ułożyło. Dawid i Kornelia doczekali się syna, a babcia i “nowy dziadek” pokochali go od pierwszej chwili.