Słychać tu choćby mruganie. Najcichsze miejsce na ziemi może doprowadzić do szaleństwa

g.pl 1 dzień temu
W Orfield Laboratories w Minneapolis znajduje się specjalna komora anechiczna, która nazywana jest najcichszym miejscem na Ziemi. Przebywający w niej człowiek jest w stanie nie tylko usłyszeć bicie własnego serca, ale także wychwycić moment mrugania. W środku można "oszaleć".
Jak czytamy na stronie Guinness World Records, w komorze bezechowej w Orfield Laboratories, w Stanach Zjednoczonych, zarejestrowano poziom hałasu wynoszący dokładnie -24,9 decybeli. W efekcie została uznana za najcichsze miejsce na świecie i wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa. Pomieszczenie jest w stanie pochłonąć oraz wytłumić 99,99 proc. dźwięków dochodzących z zewnątrz. Specjalna konstrukcja komory sprawia, iż niemalże żadne drgania nie są w stanie zakłócić panującej tam ciszy.


REKLAMA


Zobacz wideo Czas i cisza największymi potrzebami współczesności? "Dni utkane są z małych momentów" [fragment podcastu femiTALK]


Komora bezechowa w Orfield Laboratories. Granica wciąż jest przesuwana
Pomieszczenie Orfield Laboratories po raz pierwszy pobiło rekord w 2004 roku z odczytem hałasu na poziomie -9,4 decybeli. Jeszcze niższy poziom dźwięku odnotowany w 2012 roku, gdy przeprowadzono istotną modernizację. Mimo licznych usprawnień komora oficjalnie straciła tytuł najcichszego miejsca na Ziemi w 2015 roku. Wówczas została pokonana przez siedzibę Microsoftu w Waszyngtonie zlokalizowaną w USA, która odnotowała wynik równy -20,35 decybeli. Orfield Laboratories udało się jednak odzyskać tytuł w 2021 roku i utrzymać aż do dziś. Od tego czasu to miejsce działa zarówno jako obiekt testowy, jak i atrakcja turystyczna.
Osoby odwiedzające komorę, twierdzą, iż wewnątrz można usłyszeć krew przepływającą przez żyły czy dźwięk zamykania powiek podczas mrugania. To sprawia jednak, iż w pewnym momencie człowiek zaczyna czuć dezorientację, co może odbić się na kondycji psychicznej. Najwytrwalsi śmiałkowie wytrzymują tam maksymalnie godzinę, ponieważ w środku są w stanie dostrzec jedynie ściany, od których nie odbija się żaden dźwięk. To bardzo nietypowa sytuacja. Ponadto brak echa skutkuje tym, iż zanika orientacja przestrzenna, co może prowadzić do utraty równowagi. W efekcie wytrzymanie choćby 30 minut wewnątrz na stojąco staje się jeszcze bardziej wymagającym wyzwaniem.


W tej komorze słychać jedynie to, co dzieje się wewnątrz nas. Otoczenie na chwilę przestaje istnieć
Komora jest w stanie pochłonąć 99,99 proc. dźwięków dzięki klinom akustycznym z włókna szklanego, a także podwójnym ścianom z izolowanej stali oraz betonu. Pomieszczenie oddzielone jest od pozostałej części budynku sprężynami. W efekcie wibracje pochodzące z zewnątrz nie są w stanie dotrzeć do środka. Autorem komory powstałej w 1971 roku jest Steven Orfield.
Zobacz też: To najdłuższa linia tramwajowa w Warszawie. Ma aż 49 przystanków


W komorze bezechowej to ty stajesz się dźwiękiem


- stwierdził na łamach serwisu MailOnline. On sam kiedyś, podczas 30-minutowej wizyty w komorze, usłyszał dźwięki wydawane przez zastawkę znajdującą się w jego sercu.


Im ciszej w pomieszczeniu, tym więcej rzeczy dotrze do twoich uszu. Usłyszysz bicie swojego serca, czasami możesz usłyszeć pracę płuc, usłyszysz choćby głośne bulgotanie żołądka


- wyjaśnia.


Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału