WYSYPISKO
Byłem na wielkim wysypisku i kazano mi sortować moje uczynki. Osobno dobre, osobno złe, osobno nijakie. A jeszcze do tego musiałem układać je na oddzielne stosy według bezinteresowności, użyteczności, obojętności, złośliwości, szkodliwości. Nie było to przyjemne, zwłaszcza przy złych uczynkach, niby dawno zapomnianych, które przy tym sortowaniu przyprawiały mnie o mdłości.
- Jak ja mogłem coś takiego zrobić? -
jęczałem, babrając się po łokcie…
A jak już to poskładałem na foremne kupy,
przyjechała ciężarówka i po wymieszaniu wszystkiego przez jakiego osiłka,
wywiozła nie wiadomo gdzie.
Stałem na pustym, wymiecionym placu i
zastanawiałem się, czy warto pójść do lasu na grzyby, bo od kilku dni było
wilgotno.
Jednak jakiś głos kazał mi wrócić do miasta,
abym zmierzył się z moimi następnymi uczynkami.