**Zapiski z mojego życia**
*Dzisiaj znów słyszałam to samo od Aliny: Kasia, ty chyba specjalnie żyjesz tak, jakbyś grała w jakimś filmie!. Roześmiałam się tylko, choć w głębi duszy zastanawiałam się, jaki będzie finał tej historii… Ale jakoś to będzie. Czas pomyśleć o małżeństwie już dwadzieścia osiem lat na karku. Trzeba się wziąć do roboty.*
*Oj, Kasia, nie żartuj odpowiedziała Alina. Myślę, iż wcale nie chcesz wychodzić za mąż. Tobie i tak jest dobrze, a tam tylko odpowiedzialność i jeden mężczyzna do końca życia.*
*Kto powiedział, iż tylko jeden? odparłam, unosząc brew. Ty tak żyjesz ze swoim Tomkiem, ale u mnie będzie inaczej.*
*Alina aż się oburzyła: Co ty mówisz?! Jak można być zamężną i myśleć o innych? Ja tego nie rozumiem!.*
*No cóż, ty to ty, a ja to ja uśmiechnęłam się swoim najsłodszym uśmiechem.*
I tak to wygląda. Jestem ładna, zgrabna, z figurką, o którą dbam, a mężczyźni często się za mną oglądają. Zawsze wiedziałam, czego chcę, i nie pozwalałam sobie odejść z pustymi rękami. W pracy też szło mi świetnie przyszłam do biura później niż Alina, a już byłam jej przełożoną.
Wśród kolegów nie brakowało adoratorów, choćby tych żonatych. Ale postawiłam sobie cel: małżeństwo. Żonatych odsunęłam na bok, choć niektórzy byli naprawdę interesujący. Zostało trzech kandydatów. Którego wybrać?
*Kasiu, nie gniewaj się, ale ja ci nie pomogę powiedziała Alina. To twoja decyzja. Jak coś pójdzie nie tak, to będę winna.*
Nie wróżyłam sobie przyszłości z kwiatka. Przeanalizowałam wszystko chłodno i wybrałam Marka solidnego, przystojnego, zaradnego, z dobrymi zarobkami. A przede wszystkim słuchał mnie we wszystkim.
Marek gwałtownie zauważył zmianę w moim zachowaniu. Wcześniej flirtowałam też z Robertem i Dominikiem, ale on i tak był pewny siebie.
*Widocznie Kasia zrozumiała, iż ze mną będzie najlepiej myślał. Trzeba działać szybko.*
I tak na jednym z randek wręczył mi ogromny bukit róż i małe pudełeczko z pierścionkiem.
*Kasiu, wyjdź za mnie. Wiem, iż będziesz wspaniałą żoną. Chcę budzić się każdego ranka przy tobie.*
*Zgadzam się odparłam. Choć nie spodziewałam się, iż tak gwałtownie się oświadczysz. Ale znamy się dobrze, więc tak.*
Pierwsze miesiące mieszkaliśmy w moim małym mieszkaniu, ale potem Marek wpadł na pomysł:
*Sprzedajmy to i zbudujmy dom. Weźmiemy kredyt, ale zarabiamy dobrze, damy radę.*
*A gdzie będziemy mieszkać w trakcie? spytałam.*
*U mojego ojca. Od śmierci mamy mieszka sam w dużym mieszkaniu. Na pewno się zgodzi.*
I tak się stało. Jarosław, jego ojciec, ucieszył się, widząc nas u siebie. Zawsze dobrze się dogadywaliśmy, choć widywaliśmy się rzadko.
Jarosław pięćdziesięcioparoletni, wysoki, muskularny, z zadbaną brodą i głębokim głosem. Wyglądał jak model z reklamy telewizyjnej. Kobiety kręciły się wokół niego, ale po śmierci żony nie myślał o powtórnym małżeństwie.
Czas mijał. Marek całe dnie spędzał na budowie, a ja coraz częściej zostawałam sama z teściem.
I wtedy coś się zmieniło. Zauważyłam, jak Jarosław patrzy na mnie inaczej. Najpierw myślałam, iż mi się wydaje. Ale nie. Czuły uścisk, komplement, łagodny uśmiech
*No proszę pomyślałam. Teść ma na mnie oko. A przecież to bardzo przystojny mężczyzna Można by coś z tego mieć.*
Kiedy po raz kolejny mnie przytulił, nie opierałam się. I choćby nie wiem, jak to się stało, iż znaleźliśmy się w łóżku. Ani on, ani ja nie zadaliśmy sobie pytania: *Czy to adekwatne?*. Po prostu tak wyszło. Marek był ciągle na budowie, czasem zostawał tam na noc. A ja potrzebowałam męskiego towarzystwa.
Tak trwało, aż pewnego dnia zrozumiałam, iż jestem w ciąży. Powiedziałam Jarosławowi:
*Nie mam wątpliwości, iż to twoje dziecko. Wiesz, czasem tak bywa uśmiechnęłam się.*
*Cieszę się, Kasiu. Naprawdę się cieszę.*
Ale Marek nie podzielał tej radości. Dom jeszcze nie był gotowy, a dziecko nie mieściło się w jego planach. Choć udawał uśmiech.
*Marek, nie martw się, pomogę wam powiedział Jarosław, klepiąc syna po ramieniu. Co ja będę robił, jak nie zajmować się wnukiem?*
Ciąża była trudna, ale znosiłam to cierpliwie. W końcu chciałam tego dziecka, a wiek też nie był już najmłodszy. Na wizyty u lekarza chodziłam zawsze z Jarosławem wszyscy już wiedzieli, iż Marek jest zajęty budową.
W końcu urodził się chłopiec Mikołaj. Byliśmy z Jarosławem szczęśliwi. Marek też, choć bardziej cieszył się, iż dom jest prawie gotowy i niedługo się wprowadzimy.
Jarosław uwielbiał wnuka. Po raz pierwszy w życiu w pełni doświadczał ojcostwa z G