Stara tajemnica

newskey24.com 3 tygodni temu

**Stara Tajemnica**

W domu Arkadiusza i Anny panowała radość. Tego dnia ich jedyny syn, Maksymilian, brał ślub z ukochaną dziewczyną Dagmarą. Maks od dawna nie mógł zasnąć, co chwilę zerkał na zegarek, bojąc się spóźnić lub czegoś zapomnieć. Był niespokojny w końcu po raz pierwszy stawał na ślubnym kobiercu.

Czekałem na ten dzień tak długo. W końcu nazwę moją ukochaną Dagnę żoną. Najukochańszą żoną. Będziemy szczęśliwi, ona też mnie kocha takie myśli kotłowały się w głowie pana młodego.

Dagmara obudziła się w doskonałym humorze. To był najważniejszy dzień w jej życiu ślub z Maksem.

Pewnie już nie śpi i denerwuje się w swoim domu pomyślała z uśmiechem o przyszłym mężu. Dziś zostaniemy mężem i żoną, a to znaczy, iż każdego dnia będziemy zasypiać i budzić się razem. Nasza miłość zwyciężyła. Przed nami tylko szczęście.

Cieszyła się, myśląc o przyszłości, ale życie to nie przelewki czasem płata figle, przynosi trudne chwile, a choćby problemy, które wydają się nie do rozwiązania. Najtrudniejsze jednak to przejść przez te próby, nie tracąc bliskich.

Rodzice obojga początkowo nie byli zachwyceni wyborem dzieci. Każdy rodzic uważa, iż jego córka zasługuje na wyjątkowego męża, a syn na wyjątkową żonę. Ale młodym nikt nie był w stanie przeszkodzić byli szczęśliwi razem i to wystarczyło.

Ślub wypadł doskonale. Wszyscy byli zadowoleni. Panna młoda lśniła urodą i szczęściem, a pan młody dorównywał jej wspaniałością. Rozpoczęło się ich wspólne życie. Maks i Dagna snuli plany, marzyli o dzieciach, o własnym dużym domu.

Najpierw urodzi się syn mówił pewnie Maksymilian. Chłopak następca.

Maks, a ja chcę dziewczynkę. Będę ją ubierać w piękne sukienki, jak lalkę odpowiadała żona.

Oboje jednak zgadzali się w jednym nieważne, kto się urodzi pierwszy, to będzie ich szczęście. Będą kochać to dziecko całym sercem.

Czas mijał. Minął już rok od ślubu, a Dagna wciąż nie zachodziła w ciążę. Coś nie wychodziło. Oboje bardzo czekali, a ona choćby po kryjomu płakała, bojąc się, iż nigdy nie będą mieli dzieci.

W końcu, po półtora roku małżeństwa, nadeszła długo wyczekiwana radosna nowina.

Maksymilian, będziemy mieli dziecko! powiedziała uradowana żona, wracając z przychodni.

Cieszyli się wszyscy przyszli rodzice, dziadkowie. W wyznaczonym czasie urodził się synek, Jasio.

Mówiłem, iż pierwszy będzie syn oznajmił rodzicom.

Ze szpitala zabrali Dagnę i Jasia prawie całą rodziną. Przynosili prezenty, gratulowali młodej parze, rozczulali się nad pierworodnym. Wszyscy byli szczęśliwi. Młodzi mieszkali u rodziców Dagmary mieli duże, trzypokojowe mieszkanie, więc miejsca nie brakowało.

Z czasem Anna, matka Dagmary, zaczęła zauważać, iż z Arkadiuszem dzieje się coś niepokojącego. Chodził ponury, szczególnie gdy patrzył na śpiącego, cichutko chrapiącego wnuka. W końcu nie wytrzymał i wyznał żonie:

Aniu, przyjrzyj się wnukowi. Nie wydaje ci się dziwne, iż u jasnowłosych i jasnookich rodziców urodził się chłopiec z bardzo ciemnymi włosami i śniadą cerą?

Żona machnęła ręką.

Co ty, Arkadiuszu, dzieci się zmieniają. Wypadną mu te ciemne włosy i odrosną jasne, jak u rodziców.

Ale czas mijał, a Jasio wciąż pozostawał ciemnowłosy i śniady. Już samodzielnie chodził, bawił się. Rodzice uwielbiali syna, babcia też. Tylko dziadek Arkadiusz nie mógł się pogodzić z jego wyglądem. Czasem przychodzili krewni i rozczulali się nad ślicznym malcem. Żartowali bez złośliwości, przypominając sobie, czy w rodzinie ktoś miał taki kolor włosów.

W końcu Arkadiusz nie wytrzymał. Postanowił porozmawiać z synem.

Maks, naprawdę nie widzisz, iż twój syn do was nie podobny? Jak możesz być spokojny, patrząc na niego? To nie nasza krew.

Maksymilian poczuł się urażony.

Czyżbyś sugerował, iż moja Dagna mnie zdradziła? Co ty chcesz przez to powiedzieć?

A ty sam co myślisz, synu? Jaś w ogóle nie przypomina naszej rodziny. U nas nigdy nie było śniadych ani ciemnowłosych wszyscy jasnowłosi nie ustępował ojciec.

Nie waż się tak mówić o mojej żonie przerwał mu syn. Ona kocha tylko mnie i na tym koniec.

Słowa syna rozwścieczyły Arkadiusza. Postanowił udowodnić, iż wnuk nie jest jego krwią. W tajemnicy, bawiąc się z Jasiem, zebrał jego ślinę na patyczek higieniczny.

Minęło trochę czasu. Arkadiusz wracał do domu, gdy Maksymilian wyszedł ze sklepu, niosąc tort chciał uczcić rocznicę poznania się z żoną.

Pod domem zadzwonił telefon to był ojciec.

Synu, gdzie jesteś? Musimy porozmawiać

Jestem pod domem, zaraz wchodzę.

Gdy Maks wszedł do mieszkania, Dagny nie było wyszła z synem na spacer. Ojciec niecierpliwie na niego czekał.

No, popatrz powiedział triumfalnie, kładąc przed nim kartkę papieru.

Maksymilian patrzył, ale nic nie rozumiał.

Co to jest, tato?

Wyjaśniam. Zrobiłem test Jasia i mój. Wynik negatywny nie jesteśmy spokrewnieni. To znaczy, iż to nie mój wnuk.

Maks był w szoku. Przez głowę przelatywały mu najczarniejsze myśli. Gdy ochłonął, postanowił zaczekać na żonę.

W końcu wróciła z Jasiem. Uradowana, iż mąż jest w domu, zaniemówiła, widząc jego twarz. Nigdy jeszcze nie widziała go takim.

Okazuje się, iż jesteś zdrajczynią rzucił jej w twarz. A ja zawsze cię broniłem. Jak mogłaś mi to zrobić?

Dagmara nie rozumiała, o co chodzi. Ze łzami prosiła o wyjaśnienia, ale on cisnął jej w twarz kartkę.

W ogóle wiesz, od kogo masz dziecko? dodał obelżywie.

O czym ty mówisz, Maks?

Idź do oryginalnego materiału