Sto razy żałowałam, iż z nowym chłopakiem pojechaliśmy na świąteczne spotkanie u mamy.

newsempire24.com 17 godzin temu

Już setny raz żałowałam, iż z moim nowym chłopakiem Piotrem pojechaliśmy na te wielkanocne święta do mojej mamy, Wandy Kowalskiej. Wydawałoby się – rodzinne święta, jakże urocze: mazurki, pisanki, bliscy przy stole. Ale kiedy zobaczyłam, ile osób wcisnęło się do domu mamy, chciałam się zawrócić i uciec. Wszystkie trzy siostry – Zofia, Marta i Agnieszka – przyjechały z mężami i dziećmi. Do tego brat mamy, wujek Krzysztof, z żoną i dwoma dorosłymi synami. A do tego jacyś dalsi krewni, których, szczerze mówiąc, ledwo pamiętałam po imieniu. I oto w centrum tego rodzinnego huraganu jestem ja i Piotr, mój nowy chłopak, którego odważyłam się przedstawić rodzinie. Lepiej byłoby tego nie robić.

Już od progu zaczęły się perypetie. Ledwo weszliśmy, a mama rzuciła się na Piotra z pytaniami: „Piotrze, a czym ty się zajmujesz? Ile masz lat? Jakie macie plany?”. Piotr trzymał się dzielnie, odpowiadał spokojnie, z uśmiechem, ale widziałam, jak się spiął. A moje siostry, jakby się umówiły, postanowiły urządzić mu prawdziwy egzamin. Zofia, najstarsza, od razu zaczęła opowiadać, jak jej mąż dostał awans i kupili nowe auto. Marta przechwalała się, iż jej córka już tańczy w balecie i występuje na scenie. Agnieszka, najmłodsza, tylko dolewała oliwy do ognia, szepcząc szyderczo: „I gdzie ty takiego młodego znalazłaś?”. Piotr jest ode mnie pięć lat młodszy i, jak się okazało, stało się to główną sensacją wieczoru.

Wanda Kowalska, moja mama, uznała, iż jej misją jest najeść Piotra do syta. Co chwila dokładała mu mazurka, mówiąc: „Jedz, synku, jesteś taki chudy, trzeba się wzmocnić!”. Piotr dziękował zawstydzony, ale widziałam, iż ledwo radzi sobie z mamą. A potem mama zaczęła wspominać: „Piotrze, nasza dziewczynka marzyła w dzieciństwie, iż wyjdzie za lotnika! Ty może i nie pilot, ale chłop przystojny, nie zawiedź!”. Stół wybuchnął śmiechem, a ja marzyłam, żeby się zapadnąć pod ziemię. Piotr tylko uśmiechnął się, ale wiedziałam, iż jest zakłopotany.

Wujek Krzysztof, brat mamy, postanowił sprawdzić Piotra na wytrzymałość. Nalał mu domowej nalewki i wzniósł toast: „Za młodych! Ale, chłopie, ty wiesz, iż u nas w rodzinie jest twarde podejście? Kobiety u nas mają charakter!”. Piotr skinął głową, wypił, ale zauważyłam, jak mocniej ścisnął moją dłoń pod stołem. A kiedy wujek zaproponował mu wyjście na podwórko, żeby „pokazać, jak rąbie drewno”, nie wytrzymałam. „Wujku, dosyć, on przecież nie jest drwalem!” – wyrzuciłam z siebie. Wszyscy się zaśmiali, ale Piotr, zdaje się, już szukał w myślach drogi ucieczki.

Dzieci sióstr dodały chaosu. Biegały po domu, krzPiotr spojrzał na mnie i szepnął: “Twoja rodzina jest jak burza, ale przynajmniej nie można powiedzieć, iż jest nudno.”

Idź do oryginalnego materiału