Synowa z niespodzianką

polregion.pl 1 dzień temu

Synowa z bagażem

Halina, a twój syn się ożenił? Widziałam go z kobietą i małym chłopcem. Wziął z bagażem, czy jak? dopytywała sąsiadka.

Jeszcze nie, ale byłabym tylko rada odparła zaskoczona Halina.

Dla niej to była niespodzianka. Syn Bartek mieszkał z nią i na razie nie planował ślubu.

Synku, mówili mi, iż widzieli cię z jakąś kobietą i dzieckiem. Spotykasz się z kimś? zapytała Halina, wracając do domu.

Oj, te ciotki, wszystko muszą od razu donosić. Nie chciałem ci mówić. Ma dziecko, więc nic poważnego z tego nie będzie. Kasia jest wdową, mąż zginął dwa lata temu, wychowuje syna.

Poznałem ją przez pracę i jakoś się związało. Nie martw się, na pewno nie przyprowadzę jej do domu.

A ja się już ucieszyłam! Co z tego, iż ma dziecko? Nic strasznego.

Nie, nie zamierzam wychowywać cudzego. Chcę swoje.

Urodzi i swoje. Masz już 34 lata, ile można być kawalerem?

Jeszcze jestem młody, co ty, mamo, życzysz mi źle?

Co za zło założyć rodzinę? To szczęście, synku.

Bartek miał swoje mieszkanie, ale wolał żyć z mamą, a tamto wynajmował, oszczędzając na nowy samochód. Mama gotowała, prała wygodnie. A kobiety, z którymi się spotykał, dowiadując się, iż mieszka z matką, nie garnęły się do ślubu. A jemu właśnie o to chodziło. Pobawią się i koniec.

O swoim mieszkaniu nikomu nie mówił, umawiał się u kobiet lub w hotelu. Takie życie mu pasowało.

Pewnego dnia Halina wracała z pracy i zobaczyła Bartka z tą kobietą. Szli powoli chodnikiem. Niska, z długimi blond włosami, sympatyczna. Ciekawe, kim jest

I nadarzyła się okazja. Halina przypadkiem wpadła na nią, wychodząc ze sklepu.

Przepraszam, pani Kasia? Widziałam panią z moim synem Bartkiem. Jestem Halina

Dzień dobry. Tak, znam Bartka Miło panią poznać, Halino Stanisławo. Bartek mówił, iż mieszka z panią.

Może usiądziemy w kawiarni, pogadamy? zaproponowała Halina.

Chętnie, tu obok jest dobra kawiarnia, mają pyszną kawę.

Halina widziała, iż Kasia się krępuje. Sama też czuła lekki dyskomfort. Jakby się narzucała

Zamówiły kawę.

Bartek mówił, iż ma pani syna. Ile ma lat?

Pięć, ma na imię Kuba. Mąż zginął w wypadku dwa lata temu. Mieszkamy w kawalerce. Po jego śmierci teściowie sprzedali mieszkanie, w którym żyliśmy, i wyrzucili nas na bruk. Należało do teściowej. Byłej.

Nie mam rodziców, jestem sierotą. Wychowywała mnie babcia, niestety, zmarła. Został po niej stary domek na wsi. Sprzedałam go, wzięłam kredyt na mieszkanie w mieście starczyło na wkład.

Pracuję jako sprzedawczyni w sklepie. Taka moja krótka historia.

Halina słuchała uważnie i rozumiała, iż Kasia jej się podoba. Zielone oczy, puszyste rzęsy, zgrabny nosek. Mówiła spokojnie, miło.

Bartek nic o pani nie opowiadał, szkoda. A ja cieszę się, iż się poznałyśmy.

Pewnie bał się powiedzieć, iż mam dziecko. Wielu negatywnie patrzy na kobietę z bagażem. Albo po prostu nie chce rodziny. A ja nie naciskam. Dobrze nam razem i to ważne

Kasiu, niech pani przyjdzie z Bartkiem i Kubą w odwiedziny! Będę bardzo rada!

jeżeli Bartek się zgodzi, chętnie! Miło mi!

Wieczorem Halina oznajmiła synowi:

Bartek, czekam w sobotę na was z Kasią i Kubą. Nie przyjmuję odmowy. Kasia się zgadza. Spotkałyśmy się przypadkiem na ulicy.

Mamo, po co się wtrącasz? Wymyśliłaś jeszcze zaproszenie Nie wiem, co powiedzieć. Nie jestem pewny, czy chcę się z nią żenić.

Synku, nie gniewaj się. Nie zmuszam, ale cieszę się, iż ją poznałam. Jest urocza.

Bartek mruknął coś pod nosem i wyszedł. No cóż, charakter po ojcu

Mąż odszedł od Haliny trzy lata temu. Związał się z koleżanką z pracy. Halina puściła go bez walki nie da się zmusić do miłości. Ich relacje i tak dawno się rozpadły.

Jerzy lubił wypić, często wyjeżdżał w delegacje. W pewnym momencie Halina zrozumiała, iż to już obcy ludzie.

Bartek utrzymywał kontakt z ojcem, czasem coś opowiadał Halinie. Ale ją to specjalnie nie interesowało.

Kasia z Kubą i Bartkiem przyszli w odwiedziny. Kuba był bardzo podobny do mamy te same włosy, oczy. Cichy, spokojny chłopiec.

Halina starała się dogodzić gościom, częstowała domowymi wypiekami. Spotkanie minęło w miłej atmosferze. choćby Bartek był weselszy niż zwykle.

Halina patrzyła na nich i myślała: Żeby się tylko pobrali, urodzili wnuczkę Byłabym taka szczęśliwa.

Od tego dnia Kasia z Kubą często bywali u Haliny. Czasem przychodzili nawet, gdy Bartka nie było. Halina uparcie ich zapraszała.

Lubiły rozmawiać na różne tematy, czasem wypiły wino, poszły na zakupy. Halina bardzo chciała, by Bartek oświadczył się Kasi lepszej żony nie znajdzie.

Pewnego dnia Kasia nie odbierała telefonu przez kilka dni.

Bartek, co z Kasią? Nie mogę się dodzwonić. Wiesz coś?

Rozstaliśmy się. Nie pytaj

Jak to? Dlaczego? Przecież było dobrze

No tak. Nie potrzebuję problemów.

Mów wreszcie, co się stało?

U Kuby wykryli chorobę. Nagle mu się pogorszyło. Potrzebne drogie leki. Kasia jest w panice. Pewnie czeka, iż pomogę. A ja? Nie mam jak! Łatwiej ją rzucić!

Halina patrzyła na syna w osłupieniu.

Rzuciłeś ukochaną w trudnej chwili? Żeby nie pomóc jej dziecku? Ty podlec!

Co za podlec? Po co mam dawać pieniądze na cudze dziecko? Szkoda go, ale nie mogę pomóc. Kasia sobie poradzi.

Masz oszczędności na samochód! Możesz jechać starym, ale uratować dziecko! Żelazko jest ci ważniejsze niż życie?

Mamo, nie zaczynaj

Bartek wyszedł. Halina opadła na krzesło, chwytając się za głowę. Jak mogli wychować takiego bezdusznego człowieka?

Miała swoje oszcz

Idź do oryginalnego materiału