Szef chciał pomóc sprzątaczce pieniędzmi, ale w jej torebce znalazł coś zupełnie niespodziewanego.

newsempire24.com 1 dzień temu

Dziś przeżyłem coś, co na zawsze zmieniło moje spojrzenie na ludzi. Chciałem pomóc sprzątaczce finansowo, ale w jej torebce znalazłem coś niespodziewanego.
Zauważyłem młodą sprzątaczkę, siedzącą w kącie z łzami na policzkach.
“Przepraszam, czy mogę pomóc? Co się stało? Ktoś cię skrzywdził?” zapytałem łagodnie.
Dziewczyna drgnęła, gwałtownie otarła łzy i odpowiedziała: “Wybacz pan kłopot. Wszystko w porządku.”
“Nie ma za co przepraszać. Na pewno wszystko dobrze?” dopytywałem się ze współczuciem.
“Tak, przepraszam, wracam do pracy” odparła pospiesznie i gwałtownie wyszła.
Zostałem sam, zastanawiając się, iż nie ma dymu bez ognia. W drodze do biura myślałem, jak jej pomóc. Wpadłem na pomysł: muszę porozmawiać z Anną Kowalską.
Anna Kowalska od lat pracowała u nas, dbając o porządek. Znalazłem jej numer w notesie i zadzwoniłem.
“Dzień dobry, pani Anno. Czy mogłaby pani przyjść do mojego gabinetu za dziesięć minut?”
Po chwili Anna Kowalska siedziała u mnie, popijając herbatę.
“Może po prostu zaprosiłem panią na herbatę?” zażartowałem. “Czemu szef nie może zaprosić sprzątaczki na herbatę?”
Anna uśmiechnęła się:
“Oj, daj pan spokój, panie Tomaszu. O co chodzi?”
“Mam do pani pytanie. Kto zna pracowników lepiej niż pani?” odparłem, szykując się do rozmowy. “Co pani myśli o nowej sprzątaczce?”
“To dobra dziewczyna. Pracowita. Życie jej nie rozpieszcza, ale się nie poddaje. Co się stało?” spytała Anna.
“Widziałem, iż płakała. Pytałem, ale uciekła” wyjaśniłem.
Anna zmarszczyła brwi:
“Płakała tu. Mówiłam jej, żeby nie zwracała uwagi na te zadufane lale. One mają tylko usta i rzęsy. Zosia wszystko bierze do serca.”
“Ktoś ją obraża?” zainteresowałem się. “Jak to?”
“Och, wszystko zaczęło się, gdy tu przyszła. Nasze dziewczyny chcą się pokazać, a Zosia jest po prostu naturalnie piękna. Stąd ta zawiść pogarda dla biedniejszych, słabszych. Czyż nie tak bywa i z mężczyznami? jeżeli ktoś czuje się gorszy, od razu staje się celem drwin” tłumaczyła Anna.
Nie lubiłem intryg w pracy, ale postanowiłem dowiedzieć się więcej:
“A jak ją obrażają?”
“Przez jej wygląd, ubrania. Wyśmiewają się, nazywają ‘królową biedoty’, ‘oślą skórą’. Żadnych modnych butów czy ciuchów… Wszystko to samo” odpowiedziała Anna.
Byłem zaskoczony:
“W naszej firmie ludzie mają wyższe wykształcenie, jak to możliwe? Może się pani myli?”
“Nie, nie mylę się. choćby upomniałam Kasię: ‘uspokój się’. Ale im to sprawia przyjemność” odparła szczerze Anna.
“A jej sytuacja życiowa jest naprawdę tak trudna?” spytałem.
“Tak, jej matka jest chora, nie dostaje renty. Nie może pracować, ale potrzebuje leków. Zosia robi, co może, by pomóc. Jest mądra, ale nie ma czasu w naukę” podzieliła się Anna. Zastanawiałem się: jak w dzisiejszych czasach ludzie mogą się tak zachowywać? Podziękowałem Annie i zostałem sam z myślami o niesprawiedliwości.
Po długim namyśle postanowiłem interweniować. Wyjąłem z portfela wszystkie pieniądze i poszedłem na korytarz, gdzie Zosia i Anna sprzątały salę.
Było późno, więc cicho wszedłem do ich pomieszczenia. Torba Zosi od razu zwróciła moją uwagę. Otworzyłem portmonetkę, chcąc dyskretnie włożyć pieniądze, by pomóc jej kupić ubrania. Gdybym zrobił to jawnie, mogłoby ją to zawstydzić.
Już miałem włożyć banknoty, gdy nagle zobaczyłem błyszczący złoty krzyżyk. Nie mogłem grzebać w cudzej portmonetce! Zastanawiałem się.
Ten krzyżyk był wyjątkowy należał kiedyś do mojego ojca. Przypomniały mi się wydarzenia sprzed dwudziestu lat. Moja matka nagle zachorowała, jej stan się pogarszał. Dziesięcioletni chłopiec patrzył, jak ojciec, zmęczony i zrezygnowany, woził ją po lekarzach, ale leczenie nie pomagało.
Pewnego ranka mama przygotowywała śniadanie. Wydawało się, iż wraca do zdrowia, ale gdy wychodziliśmy z domu, nagle zbladła i osunęła się. Ojciec podniósł ją, krzycząc:
“Szybko, do samochodu! Jedziemy do szpitala!”
Siedziałem obok niej w aucie, trzymając jej dłoń i cicho płacząc. Ojciec jechał tak szybko, iż inni ustępowali nam drogi. Nagle, na zakręcie, zderzyliśmy się z innym samochodem.
Ojciec był pewny, iż zdąży, ale drugi kierowca spanikował, stracił kontrolę i zjechał z drogi. Ojciec zaklął, hamując:
“Cholera!” Nie zatrzymał się, wywołując wypadek tamten samochód przewrócił się.
Ojciec podszedł do przewróconego auta.
Przez pękniętą szybę zobaczyłem sześcioletnią dziewczynkę. Jej matka za kierownicą była zakrwawiona. Dziewczynka była prawie nie ranna, ale kobieta ciężko ranna. Ojciec wyciągnął ją i zastygł, patrząc na nią. Krew spływała po jednym policzku, drugi był czysty.
Nagle chwyciła krzyżyk na szyi ojca, ścisnęła go i szepnęła:
“Pomóż mojej córce.”
Ojciec odsunął się:
“Nie mogę krzyknął moja żona umiera w samochodzie.”
Wróciliśmy do auta i pojechaliśmy dalej. Błagałem:
“Tato, oni potrzebują pomocy, ktoś ich znajdzie, ale my musimy zdążyć do szpitala.”
Zauważyłem, iż na szyi ojca został tylko fragment łańcuszka. Całą drogę wyobrażałem sobie, co stało się z tamtą kobietą i jej córką.
W szpitalu było już za późno lekarz powiedział, iż serce matki nie wytrzymało, nie żyje. Życie podzieliło się na “przed” i “po”. Teraz znów stanąłem przed tym wspomnieniem, trzymając krzyżyk, który błyszczał, jakby otwierał krąg pamięci.
Przez całe życie ani ja, ani ojciec nie rozmawialiśmy o tym dniu. Próbowałem znaleźć informacje w mediach, ale gwałtownie zrezygnowałem. Nic nie znalazłem.
Minęło trzynaście lat. Ojciec dawno przeszedł na emerytur

Idź do oryginalnego materiału