Tajemnice, które zniszczyły rodzinę

newsempire24.com 3 dni temu

Aleksandra przygotowała kanapki, zaparzyła herbatę i usiadła w kuchni swojego mieszkania na przedmieściach Wrocławia, czekając na teściową. Rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.

“Dziękuję, iż przyszłaś!” – zawołała Aleksandra, otwierając drzwi i widząc przed sobą Wandę Janowską.

“O co ten pośpiech? O czym chciałaś rozmawiać?” – spytana teściowa była wyraźnie zaniepokojona.

“Proszę, przejdźmy do kuchni, mam dla pani niespodziankę!” – uśmiechnęła się Aleksandra, ukrywając nerwy.

Wanda Janowska poszła za nią.

“No więc, co to za niespodzianka?” – powtórzyła, siadając przy stole.

“Proszę, niech pani spojrzy!” – Aleksandra położyła przed nią kartkę papieru.

Teściowa przebiegła wzrokiem po tekście i aż się wzdrygnęła, jej twarz zbladła.

Aleksandra siedziała w sypialni, zakrywając uszy dłońmi, ale ostry głos Wandy Janowskiej przedzierał się choćby przez ściany. Czuła, jakby teściowa drapała po jej duszy zardzewiałą łyżką, wyciągając wszystko do ostatniej kropli, zostawiając tylko pustkę i ból.

Od dawna wiedziała, iż z teściową nie znajdzie wspólnego języka. Ale dlaczego mąż, Kacper, znowu nie stanął w jej obronie? Czy naprawdę nie widzi, jak jego matka upokarza jego żonę? Kochał ją, to wiedziała, ale jego milczenie rozdzierało jej serce. Co się stało z ich rodziną?

Wanda Janowska umiała naciskać. Jej ulubionym zajęciem było krytykowanie Aleksandry za to, iż nie może jej dać wnuka. Minęły trzy lata od ślubu, a dzieci wciąż nie było. Oczywiście, to Aleksandra była winna – kto inny? Na pewno nie jej ukochany syn!

Od pierwszego dnia teściowa nie polubiła synowej. Jeszcze przed poznaniem zdecydowała, iż jej Kacper zasługuje na lepszą partię. Kiedy przyprowadził Aleksandrę do domu – ojca już nie było wśród żywych – wszystko było czytelne w każdym jej spojrzeniu: zaciśnięte usta, chłodny ton, brak choćby cienia uśmiechu.

Ale Aleksandra była zbyt zakochana, by zwracać uwagę na takie “drobiazgi”. Wszyscy wiedzą, iż idealne teściowe nie istnieją. Poza tym ona i Kacper mieszkali osobno, w jego przytulnym mieszkaniu w centrum miasta. Ślub był skromny, ale szczęśliwy. Aleksandra i Kacper, oboje po trzydziestce, podjęli świadomą decyzję o małżeństwie. Byli piękni, spełnieni, mieli wspólne pasje. Ich życie wydawało się idealne.

Z dziećmi nie chcieli zwlekać – Aleksandra miała już prawie trzydzieści lat. Ale czas mijał, a upragniona ciąża nie nadchodziła. Dla nich to nie był dramat – mogli poczekać, ciesząc się sobą. Ale Wanda Janowska nie miała zamiaru czekać.

“Obserwujesz swój cykl?” – pytała surowo przy każdej wizycie. – “Trzeba być uważniejszą!”

Aleksandra krzywiła się na te pytania. Wychowana w inteligenckiej rodzinie, raziła ją bezceremonialność teściowej. Chciała postawić ją na miejscu, ale kochała Kacpra, a on uwielbiał matkę. Urażenie teściowej oznaczałoby zranienie męża, więc Aleksandra znosiła to w milczeniu.

“Nie krzyw się! Dbam o wasze dobro!” – nie ustępowała Wanda Janowska. – “A, prawie zapomniałam: umówiłam was do lekarza, macie iść w tym tygodniu. I trzymaj.” – wcisnęła jej woreczek z ziołami. – “Zaparz szałwię, pij. Pomaga!”

Aleksandra piła zioła, jeździła po lekarzach, robiła badania. Wszędzie diagnoza była taka sama: jest zdrowa. “Bóg na razie nie daje” – mówili specjaliści. Ale teściowa, zagorzała ateistka, nie akceptowała takich wyjaśnień. Ona chciała wnuka – wszystkie jej przyjaciółki już miały, a zawiść dusiła ją od środka.

“W sobotę idziemy do wróżki, już dałam zadatek” – oznajmiła pewnego dnia.

“Mamo, po co do wróżki?” – zdziwił się Kacper. – “Co, zaczaruje nam dziecko?”

“Nie żartuj! Trzeba spróbować wszystkiego, żeby nie żałować później!”

Poszli do wróżki, która wyłożyła karty i wręczyła im buteleczkę z miksturą: “Trzy krople pięć minut przed świtem”. Ale cudu nie było. Wtedy teściowa przestała się powstrzymywać.

“Kobieta powinna rodzić! A ty nie potrafisz!” – cisnęła Aleksandrze w twarz.

“Babciu, ona mnie wykańcza” – poskarżyła się Aleksandra swojej babci, która przyszła w odwiedziny.

“Czego ona chce?” – spytała staruszka.

“Mówi, iż nie mogę dać im wnuka.”

“A ty możesz?”

“Oczywiście!”

“A twój Kacper?”

Aleksandra zastygła. Nagle zdała sobie sprawę, iż Kacper nigdy nie robił badań. Jak mogła to przeoczyć? Wszystko było oczywiste, ale ton teściowej i jej pewność siebie oślepiły ją.

“W naszej rodzinie nie było żadnych problemów z płodnością!” – upierała się Wanda Janowska.

“Kacper, może ty też zrobisz badania?” – zaproponowała Aleksandra wieczorem, leżąc w łóżku.

“Po co? Ze mną wszystko w porządku!” – machnął ręką.

“Ze mną też! Ale twoja mama uważa, iż to moja wina. jeżeli ty zrobisz testy i wyjdą dobrze, to może odpuści. Tylko jej nie mów – zrobimy jej niespodziankę!”

Kacper niechętnie się zgodził. W słowach żony był sens, a on sam chciał pokazać matce, iż się myli.

Wyniki były szokiem dla niego, dla teściowej, i dla Aleksandry. Badania wykazały: aktywność plemników – zaledwie 10% przy normie powyżej 58%, ruchliwość – poniżej 8% przy minimalnej wartości 32%. Było ich mało i ledwo się poruszali. Przyczyną były powikłania po chorobie z dzieciństwa, o której Kacper nie miał pojęcia.

Aleksandra weszła do kuchni, gdzie Kacper częstował matkę herbatą, i bez słowa położyła przed teściową wyniki.

“Oto wasza niespodzianka. Proszę się nacieszyć” – powiedziała, patrząc Wandzie Janowskiej prosto w oczy. – “Nie mówcie, iż nie wiedzieliście.”

Po jej zagubionym spojrzeniu Aleksandra zrozumiała: teściowa wiedziała, ale latami obwiniała ją, upokarzając. Dlaczego? Złośliwości? Nudy? Kacper milczał, wspierając matkę, choć powinien ją dawno powstrzymać.

Stał, przewracając kartkę w rękach, i wyglądał na zagubionego. Jego pewność siebie wyparowała.

“Więc… nie będziemy mieli dzieci?” – wyjąkał.

“Ty nie będziesz.”A ja mogę znaleźć kogoś, kto da mi przyszłość, której ty nie potrafisz zapewnić.”

Idź do oryginalnego materiału