Wakacje realizowane są w pełni, a co za tym idzie także wzmożony ruch na drogach. Wiele osób wybiera też inne środki transportu m.in. samolot. Na lotniskach wiele się dzieje. Ostatnio nietypowa sytuacja spotkała turystów wyruszających we wtorkowy wieczór z Krakowa do Memmingen. Lot był planowany na godz. 20:25.
Wylądowali w zupełnie innym miejscu. Koszmarny lot do Niemiec z Polski
Nic nie zapowiadało, iż podróż skończy się następnego dnia po długiej i męczącej wyprawie autokarem. Sprawę opisał dziennik "Fakt", powołując się na relację pasażerki linii Ryanair. Według kobiety maszyna wystartowała z opóźnieniem. W trakcie lotu pasażerowie mieli dowiedzieć się, iż ich docelowe lotnisko zostanie zamknięte.
I tak zamiast w Memmingen, wylądowali w oddalonej o 550 km od pierwotnego celu, Kolonii. Podróżujący otrzymali informację, iż autokary przewiozą ich do Memmingen, ale musieli czekać kilka godzin na transport.
"Leciałam we wtorek liniami Ryanair z Krakowa do Memmingen. LOT miał być o 20.25, ale był opóźniony i ostatecznie wystartowaliśmy o 22.50. Podczas lotu dostaliśmy informację, iż lotnisko w Memmingen jest zamykane na noc o północy. Najpierw zgodzili się nas przyjąć po północy, a potem odmówili i powiedziano, iż wylądujemy w Kolonii, bo żadne z bliższych lotnisk nas nie przyjmie" – cytuje słowa podróżującej Fakt.
"Dostaliśmy wiadomość SMS, iż o 1.30 będą podstawione autokary i przewiozą nas do Memmingen. Wylądowaliśmy ok. 00.30, autobusy przyjechały po nas o 3.30 i jechaliśmy 7 godzin. Nikt oficjalnie nie poinformował, z jakiego powodu było opóźnienie" – wyznała autorka w poście na Facebooku. I dodała na koniec, iż "pasażerowie byli w szoku", po tym co ich spotkało i jak zakończyła się ich podróż.