Z naciągaczy słyną choćby Turcja czy Egipt. W pierwszym z tych państw trzeba uważać na przyprawy sprzedawane na bazarze. W kraju faraonów nie przyjmujcie natomiast prezentów od ulicznych sprzedawców, bo po chwili jednak będziecie musieli za nie zapłacić. Tak samo jest teraz w Barcelonie, ale w oszustwie wykorzystywane są dzieci.
Naciągacze w Barcelonie. Na cel wzięli dzieci, a płacą rodzice
Barcelona to jedno z najbardziej turystycznych miast Europy, choć w sierpniówkę może nie być aż tak popularne wśród Polaków jak zazwyczaj. Nasi rodacy jednak chętnie spędzają tam wakacje. jeżeli będziecie tam z dziećmi, uważajcie na klaunów-naciągaczy.
O nowym sposobie wyłudzania pieniędzy od rodziców na TikToku ostrzegł @monarek_. To właśnie on pod katedrą Sagrada Familia spotkał klaunów rozdających dzieciom zaplecione balony. Po chwili rodzice musieli za nie płacić.
– Ja jestem po prostu w szoku, co się teraz dzieje w Barcelonie – podkreślił. I dalej wyjaśnił, na czym polega nowe oszustwo.
Okazuje się, iż przebrani za klaunów naciągacze spacerują po ulicy, wypatrując rodzin z dziećmi. Kiedy je dostrzegą, od razu ruszają do boju. Wręczają dziecku serduszko z balonów lub nadmuchanego zwierzaka. Dziecko już się cieszy, a po chwili uroczy klaun wyciąga rękę do rodzica, żeby ten zapłacił za chwilową uciechę swojej latorośli.
Stracone pieniądze, czy rozczarowanie dziecka? Przed tym wyborem stają rodzice w Barcelonie
Niestety ceny takich dmuchanych zabawek nie są niskie. Klauni wyciągają do rodziców rękę po 5, 10 a czasami choćby więcej euro. Jak dodał autor nagrania, podczas jego obserwacji tego oszustwa, dzieci oddawały baloniki i obyło się bez agresji. Jednak wszyscy wiemy, iż czasami potrafią reagować na takie sytuacje bardzo emocjonalnie.
"Żerowanie na dzieciach. Kolejny poziom absurdu w Barcelonie. To nie jest zabawa. To manipulacja dziećmi dla zysku" – podsumował cały proceder tiktoker.
Warto dopisać to oszustwo do długiej już listy wakacyjnych przekrętów, na której jest już wiele sztuczek znanych z Włoch. Tam nie dość, iż trzeba uważnie patrzeć pod nogi, to jeszcze uważać na menu i paragon w restauracji, bo choćby kelnerzy w lokalach bywają naciągaczami.