Widziałem w Turcji kobiety w meczetach. To zdanie wydaje się banalne komuś, kto nie był w świątyniach islamskich w Turcji. Wedle proroka Mohammeda, do meczetu powinni iść się modlić mężczyźni. Kobiety mogą odmawiać modlitwy w domu, gdzie jest tyle pracy: kuchnia, dzieci, zakupy oraz multum innych obowiązków. Grzechem dla mężczyzny – jeżeli nie poszedł 5 razy dziennie do meczetu pomodlić się do Allacha. Główną grupę wiernych, jaką widzi turysta w meczecie, to mężczyźni.
Ale ja widziałem kobiety w tureckich meczetach. Trochę jest to skomplikowane przestrzennie. adekwatnie zasadniczy meczet należy do mężczyzn. Gdzieś z boku jest zawsze takie przepierzenie, za kotarą albo za dyktą, murkiem, gdzie siedzą modlące się kobiety. Taka salka obok. Kiedy któraś kobieta odsuwa lub otwiera prymitywne drzwi, można tam zaglądnąć przez moment. Siedzą na dywanach w oddzielonym „pokoiku”. A ich mężowie, synowie, bracia, zięciowie w samym centrum meczetu.
Na drzwiach do tego oddzielonego prostokąta (150 m²?) jest wyraźny lapidarny napis BAYAN. To znaczy „kobieta, pani, dama”.
ͼ ͼ ͼ ͼ
To nie znaczy, iż kobieta nie może wejść przez drzwi zarezerwowane dla ich mężów. W Turcji panuje liberalizm. Przy głównych drzwiach wszyscy tak samo zdejmują buty, by nie zabrudzić dywanów na podłodze. o ile panie są nowoczesne w ubiorze, to zakrywają wtedy piękne włosy chustą (wypożycza się z kosza publicznego), okrywając szalem (też pożyczka) biust, plecy i pępek. Oglądałem ten spektakl wiele razy, zdjąwszy moje buty, ustawiając je na półce szafki obok wejścia.
Bowiem kobiety w XXI wieku w Turycji mają o wiele więcej swobody w rozdziale „moda” niż w Arabii Saudyjskiej czy w Maroku. Na ulicach miast, czyli między meczetami, idą kobiety ubrane w wariantach „od burki do niemal pół nagości”. W upale lata kroczą kobiety, podziwiane przeze mnie, mimo iż właśnie z powodu burki nic nie widać z ich urody kobiecej. Cała na czarno, od głowy do krawędzi butów. Podziwiam po prostu ich odporność na upał! Długość maksymalna czarnej „sukienki” dopasowana tak, aby nie brudziła sobie dołu kurzem trotuaru. Na nosie spinka, aby było widać jedynie oczy oraz siateczka, aby przez nią mogła oglądać świat. Zaskoczyła mnie jedna „burka” w mieście Amasya, gdyż szła po chodniku (zakładam naiwnie, iż to była kobieta…) paląc papierosa (nadal ulubiony „sport” narodowy w Turcji). Co jakiś unosiła gwałtownie ręką w górę czarny welon na twarzy wkładając papierosa do ust. Jedynie papieros nie był czarny – black is beautiful. Temperatura w cieniu 34°C. Domyślam się po męsku, iż ona pod tymi warstwami czarnych sukien jest naga. Chyba nie chce stracić życia przez upieczenie się?
Lżejszy i popularniejszy wariant ubierania się kobiet na ulicę to długa suknia i chusta na głowie dokładnie zakrywająca każdy włosek. Widać twarz kobiety. Obcy mężczyzna nie może dojrzeć fryzury na głowie kobiety idącej do sklepu, apteki, meczetu czy przystanku metra (w Stambule). Patrząc się dokładnie, widać na kobiecie kawałek twarzy i poruszające się buty. Płaszcz w tej wersji czy odzienie na zewnątrz nie musi być czarne i dlatego notuję wszelkie warianty kolorów. Modnisie mają chustę o niemal tej samej barwnej kompozycji co okrycie zewnętrzne. Przykładowo: chusta jest jasno-beżowa a okrycie zewnętrzne ciemno-beżowe. Ładnie to harmonizuje. Czuć typowo kobiecą dbałość o efektowny wystrój „na ulicę”. Niech koleżanki oraz sąsiadki widzą, iż jestem modn i powabna
Wyobrażam sobie dwie rodziny w tureckim mieście – sąsiedzi. Obie rodziny mają 15-letnią córkę. Obie córki wychodzą na ulicę, czyli narażają się na pożądliwe spojrzenia męskie. Jedna nie musi się ich bać lub je tolerować, gdyż ma na sobie chustę, porządnie upiętą, podwiązaną oraz długie odzienie do kostek. Jest to córka tradycyjnie po muzułmańsku wychowana, posłuszna ojcu, który jej nakazał noszenie chusty od momentu jej pierwszego okresu.
Druga jest wychowana postępowo. Jej ojciec okazuje tendencje progresywne. Był na Zachodzie, widział te „niemal porozbierane do naga” kobiety na chodnikach Rzymu, Paryża lub Londynu. Takie ma subiektywne wrażenie. Wszyscy muzułmanie są w szoku, kiedy widzą te tak nadmiernie porozbierane kobiety na tzw. Zachodzie. A muzułmanki zgodnie twierdzą, iż gdyby wyszły bez chusty na ulicę Berlina czy Madrytu, czułyby się wręcz nago. Toteż ojciec postępowy pozwala córce chodzić po ulicach tureckiego miasta „po zachodniemu”: włos rozwiany na głowie, czasem pofarbowany na różowo lub zielono (widziałem w Stambule!), na piersiach lekki, skąpy przyodziewek typu „szerszy biustonosz”, koniecznie obnażony pępek (to chyba pępek tej rewolucyjnej mody?). Pod pępkiem dżinsy, te klasyczne, albo z okrągłymi dziurami. Widać dokładnie buty – same sportowe marki światowe. Aha, bardzo ważne: coraz modniejszy i powszechniejszy jest tatuaż! Turczynki postępowe są wytatuowane!
Byłem (2024) ze znajomym w Turcji. Nie zna polskiego, rozmawialiśmy w jego rodzimym języku – po niemiecku. Zdarzyła nam się 4-krotnie analogicznie ta sama przygoda. Stoimy w centrum tureckiego miasta, czekając na chodniku na zmianę świateł. Rozmawiamy po niemiecku, stojąc wśród Turczynek i Turków.
I 4 razy nagle pyta się kobieta stojąca obok – skąd jesteśmy i po co tu przyjechaliśmy (-Przecież do naszego prowincjonalnego miasta nie przyjeżdża żaden normalny turysta!)”. Zaczynamy rozmawiać. Turczynki i Turcy są gadułami. Ciekawią ich obcy ludzie.
Pierwsza kobieta doskonale mówi po niemiecku: urodziła się w Niemczech, teraz mieszka w Kolonii. Przyleciała nagle do rodzinnego miasta, gdyż ojciec umiera w tutejszym szpitalu. Chwali bardzo poziom usług medycznych w Turcji. Chętnie, bez pytań, opowiada o swym życiu. Mąż? Został w Niemczech, też Turek. Nie lubi teścia. Kobieta zapala nerwowo następnego papierosa. Czy ojciec przeżyje kryzys? Jest bardzo chuda. Często, oprócz zaciągania się, wyciera nos. Rozdygotana. Ma smutne życie. Po turecku znam przysłowie „iki göz, iki çeşme” – dosłownie „dwoje oczu, dwa źródła”. Sens: „w życiu można napłakać oczami dwie studnie łez!”
Druga zaczyna z nami rozmawiać, mimo iż obok stoi mąż. Mimo kontrolnej obstawy ona „zaczepia” dwu obcych mężczyzn (od razu widać, iż my to nie Turcy). Obraz niecodzienny, wręcz rewolucyjny – Turczynka wszczyna z własnej woli dialog z dwoma obcymi mężczynami w słońcu południa. Na ulicy, między sklepami. Czuć po paru minutach, iż mąż na to zezwala, ale nie jest tym zachwycony. Oni mieszkają 40 lat w Aalen, to miasto blisko Stuttgartu. Pytam sprytnie – czy bardziej czuje się Turczynką czy Niemką (znam sam analogicznie to emigranckie zagadnienie…). Ona waha się z odpowiedzią. Wreszcie odpowiada, spoglądając ukradkiem na męża, iż chyba bardziej Turczynką.
W innym mieście, trzecia Turczynka, też bywała w świecie, „zaczepia” nas, dziwiąc się, iż widzi TU turystów. Ma 58 lat, trzymając za rękę wnuczka, wypytuje nas klasycznie, skąd jesteśmy. Pytam, gdzie pracowała w Niemczech, gdzie mieszkają miliony Turków od 70 lat, kiedy ich masowo sprowadzano od 1945 do pracy. Dumnie odpowiada, iż nie pracowała, ale studiowała w…NRD. Ojciec jej był zamożny i liberalny. Pozwolił na wyjazd do kraju zakwalifikowanego jako teren komunistyczny. Tak, ojciec był liberalny i bogaty, dodaje. Ona zna z owych czasów trochę PRL, Czechosłowację i Węgry. Popiera politykę prezydenta Erdoğana: „-Chyba widzi pan wszędzie postęp demokracji oraz rozwój gospodarczy?” – pyta mnie wprost, gdyż przyznałem się, iż równo 50 lat temu byłem premierowo w jej przepięknej tureckiej ojczyźnie. To prawda, różnice są kolosalne!
Przed naszym hotelem w Sivas zaczyna się rozmowa z czwartą Turczynką. 4 chętne kobiety do rozmów z obcym duetem męskim w 10 dni! To nieźle statystycznie! Nie jest młoda. Bardzo szczupła, też emigrantka. Te tutejsze są bardziej pulchne – za bardzo ulegają olbrzymiej podaży cukru! Jak mówi tureckie przysłowie „Memnu meyva tatlι olur” – czyli „Zakazany owoc jest słodki”. Wszędzie do kupienia są cukierki, lody, batoniki, tradycyjne tureckie specjały, czyli rachatłukum, bakława i chałwa. Nie mówię o „tatlı”, wymowa: tat-ły. Dosłownie to znaczy „słodkie” albo w restauracyjnej karcie „deser”. Też groźna bomba kalorii.
Rozmówczyni mieszka w Monachium, przyleciała na urlop z drugim mężem. Mieszka tu w byłym seraju, pięknym oryginalnym hotelu. Nie chce sobą uszczęśliwiać tutejszej rodziny, zwłaszcza, iż małżonek nie mówi po turecku. Ona ma włosy bardzo krótkie, obcięte „na męsko”, jasny blond pofarbowany. Tu w Sivas urodziła się, chodziła do szkoły. Drugi mąż jest Niemcem, Bawarczykiem, raczej słucha, nie uczestnicząc intensywnie w spontanicznej konwersacji. Tolerancja zwycięża. Widać, iż jest przyzwyczajony do jej gadulstwa, otwartości oraz ciekawości świata. Przylecieli tu jesienią z Bawarii. Wreszcie trzeba omówić sprawy spadkowe z rodzeństwem.
Rozmowy z kobietami wychowanymi poza granicami Turcji dają sporo do myślenia. One się zupełnie inaczej zachowują niż tutejsze kobiety, które nigdy nie wyjechały za granicę – nie poznawszy innego świata. Kobiety lokalne unikają wzroku męskiego, nigdy nie siądą obok obcego mężczyzny w autobusie czy pociągu. Taka tradycja.
Zwiedzam meczet w Erzincan (1050 km od Stambułu). Przede mną, przed drzwiami/bramą do świątyni wchodzi grupa młodych dziewcząt. Już zdjęły buty, poprawiają dżinsy, teraz zasłaniają plecy i pępki szalami. Wchodzę z nimi do środka meczetu, do mężczyzn. Ale one zaraz wchodzą do „pokoju kobiet” – bayan. Mężczyźni klęczą przed mihrabem, dłońmi naginają uszy, aby usłyszeć głos Allaha, biją pokłony. Czoła ściśle do dywanu. Bardziej nie można oddać czci wizualnie swemu Bogu. Jest to przejmujący widok. A między nimi urządzili sobie chłopcy zabawę w chowanego! Nigdy tego w żadnym kraju w żadnym meczecie nie widziałem! Biegają po dywanach, pokrzykując i śmiejąc się. Jak to dzieci. Jeden dość korpulentny 13-latek zasłania twarz, przytula się do grubego słupa dźwigającego przepiękny sufit i kopułę. Słyszę, jak liczy po turecku powoli, dając szansę ukrycia się kolegom: bir – iki – üç – dört… (1 – 2 – 3 – 4…)
Ta bieganina zupełnie nie przeszkadza mężczyznom modlącym się z przodu na miękkich dywanach. Hałas młodych chłopaków też nie. Kobietom to też nie przeszkadza. One są przecież schowane za ścianą w swym kobiecym pomieszczeniu. Czy one słyszały już o takich ruchach społecznych jak feminizm, równouprawnienie dwu płci, sufrażystki, demonstracje LGBT? Czy idą za przykładem pani prezydentowej z Ankary? Ta pokazuje się demonstracyjnie publicznie zawsze w chuście na głowie. Teoretycznie nie musi. Na razie panuje w Turcji wielowiekowa tradycja islamu.