Ukryte kontrakty, czekoladowe ciasto i Ferris Bueller
22 maj 2025
Jak zabić w sobie urazę i zastąpić ją wdzięcznością
Potrafię być namiętny, intensywny, mieć silne opinie, być wulgarny, zdystansowany i protekcjonalny. Potrafię też być wyluzowany, spokojny, współczujący, hojny i wdzięczny.
Jestem człowiekiem.
Jestem skomplikowany.
Nie jestem bez wad.
Absolutnie kocham to chaotyczne istnienie, które nazywamy życiem.
Faza gniewu
Gdy życie się sypie, a w tle jest kobieta (lub jej brak), łatwo i całkiem naturalnie wpaść w fazę gniewu. Nie zamierzam mówić facetowi, iż nie ma prawa być wkurzony, bo ma. Bardzo często faceci grzecznie „podążają za scenariuszem”, tylko po to, by ten scenariusz w końcu ich brutalnie zgwałcił. Zdrada, martwe życie seksualne, codzienna frustracja, brak dostępu do bliskości, to tylko niektóre z powodów, dla których mężczyźni stają się zgorzkniali i odreagowują to (słusznie lub nie) na kobietach.
Właśnie dlatego ta przestrzeń istnieje w takiej formie. Jest po to, by pomóc mężczyznom wtedy, gdy są blisko dna. Ma im pomóc samym sobie, ale to nie dzieje się dzięki tęczy i jednorożcom, gdy ktoś tkwi w fazie gniewu. W takich chwilach więcej zdziałasz octem niż miodem.
Ukryte kontrakty
Odbicie się od dna wymaga pracy. Częścią tej pracy jest eliminacja ukrytych kontraktów.
Ukryte kontrakty są często źle rozumiane. Ich eliminacja to nie sposób na osiągnięcie wiecznego szczęścia, bo samo to założenie jest kolejnym ukrytym kontraktem, ani nie jest to narzędzie do manipulacji kimś w stylu „a-ha, mam cię!”. Eliminowanie ukrytych kontraktów robisz dla siebie. To sposób na zabicie urazy, którą sam w sobie zbudowałeś, narzucając drugiej osobie niewypowiedziane oczekiwania. Mówiąc językiem współczesnej terapii, rezygnacja z ukrytych kontraktów to ścieżka do wewnętrznego spokoju, to przestanie picia trucizny z nadzieją, iż umrze ktoś inny.
Pułapka „samodoskonalenia”
Gdy mężczyzna wkłada wysiłek, by poprawić swoją sytuację życiową i równocześnie eliminuje ukryte kontrakty, zwykle wychodzi z fazy gniewu. Jego życie się poprawia, zaczyna dostawać to, czego chce. Niestety, sama praca nad sobą może stać się pułapką.
Napędzany obsesyjnie dążeniem do celów, mężczyzna może zostać pochłonięty przez „postęp”, przeskakując z jednego celu na kolejny, nigdy nie odpoczywając i nie znajdując spokoju, o ile nie ma kolejnego wzgórza do zdobycia czy smoka do pokonania.
Może to prowadzić do innej formy neurotyczności, poczucia własnej wartości opartego wyłącznie na przezwyciężaniu kolejnych wyzwań, przy całkowitym zapomnieniu o czerpaniu euforii z owoców swojej pracy. Taki człowiek zaprogramowuje swój mózg, by nieustannie szukał nowego celu, choćby jeżeli musi go sobie wymyślić albo cofnąć się w postępach, tylko po to, by znowu „coś pokonywać”.
Życie przestaje być czymś, co można smakować, a staje się czymś, co trzeba przezwyciężać. A gdy tak się dzieje, pojawia się ten sam problem co przy ogromnej liczbie ukrytych kontraktów: tracisz z oczu wdzięczność.
Wdzięczność jest ważna nie dlatego, iż nakazuje ją jakaś wyższa siła, albo iż można się nią popisać jako oznaką sygnalizowania cnoty, ale dlatego, iż pozwala złapać perspektywę i ograniczyć neurotyczność.
Jeśli nigdy nie doceniasz tego, co masz, lub tego, co osiągnąłeś, twoje życie wciąż jest jednym wielkim bałaganem, po prostu stajesz się bardziej efektywnym, kompetentnym i „odnoszącym sukcesy” bałaganem.
Nigdy nie będziesz zadowolony.
Nigdy nie będziesz spełniony.
Nigdy nie zaznasz spokoju.
Wdzięczność za czekoladowe ciasto
Przyznaję, mój umysł czasem zbacza w naprawdę dziwne rejony. Ale dzięki temu wiele, wiele lat temu wykształciłem w sobie pewien wyzwalacz wdzięczności.
Myślę o tym, ilu praludzi się rozchorowało lub umarło, próbując odkryć, iż można fermentować owoce kakaowca, by stworzyć czekoladę. Ile wojen toczono o terytoria i handel. Ile elementów historii musiało się złożyć, byśmy wszyscy – ot, nasze zbiorowe tłuste tyłki – mogli wejść dziś do supermarketu, albo cukierni i kupić kawałek czekoladowego ciasta.
Jeśli się nad tym naprawdę zastanowić, niewielu z nas ma jakikolwiek realny powód do niezadowolenia. Jesteśmy tak cholernie wygodni, iż ta wygoda zaczęła nas dosłownie zabijać.
Nie twierdzę, iż bycie bezużytecznym leniem to ideał, ale obsesyjne skupienie na rozwoju i celach też jest przegięciem w drugą stronę. Wszystko w życiu sprowadza się do kalibracji, w tym także chwila na zebranie owoców swojej pracy, albo po prostu docenienie faktu, iż dostaliśmy ten dar, jakim jest życie. Mimo tego co mówi Jordan Peterson (choć cenię część jego pracy), życie to nie tylko cierpienie. Przynajmniej nie dla większości z nas w krajach rozwiniętych. Zawsze można lepiej, ale o wiele łatwiej można doprowadzić do tego by było gorzej.
Jeśli jeszcze nie widziałeś, Wolny dzień pana Ferrisa Buellera to zabawny film, który przypomina, iż warto być mniej spiętym, cieszyć się codziennością i znajdować wdzięczność w tym, jak niesamowite potrafi być życie.
„Życie toczy się całkiem szybko. jeżeli się nie zatrzymasz i nie rozejrzysz raz na jakiś czas, możesz je przegapić.”
Źródło: Covert Contracts, Chocolate Cake and Ferris Bueller
Zobacz na: Ukryte kontrakty — niewidzialni sabotażyści relacji
Nie chodzi o kontrolę; ty cholerny przygłupie
Geny, Memy i Tremy – Susan Blackmore
Cykl Obserwuj, Zorientuj, Zdecyduj i Działaj [O.O.D.A. Loop]
Koniec bycia Miłym Gościem! – dr Robert Glover | Sprawdzony plan na zdobycie tego, czego chcesz w miłości, seksie i życiu