W świecie, w którym kobiety zbyt często słyszą „ten typ tak ma”, dr Tadeusz Oleszczuk wnosi coś, czego brakowało — konkret, empatię i prawdziwą troskę o kobiece zdrowie. Ten wybitny specjalista od menopauzy z blisko 40-letnim doświadczeniem medycznym, mówi wprost: nasze zdrowie to nie suma przypadków, a wynik konkretnych działań — i zaniedbań.
Hormony to nie bombki, to system naczyń połączonych
Dr Oleszczuk przypomina, iż kobiece ciało nie funkcjonuje w oderwanych od siebie „częściach”. Hormony nie są osobnymi „bombkami na choince”, ale bardziej jak system lampek — jeżeli jedna gaśnie, cały łańcuch może przestać działać. Dlatego o zdrowiu kobiety trzeba myśleć holistycznie: nie tylko badając estrogeny, ale też tarczycę, prolaktynę, kortyzol, poziom cynku, D3, żelaza, obecność pasożytów i stan jelit.
Prolaktyna – hormon, który potrafi wszystko rozregulować
W centrum zainteresowania dr. Oleszczuka stoi prolaktyna – „słońce” hormonalnego układu. Jej podwyższony poziom (często niewykrywany przez lata!) może powodować szereg objawów: od zimnych dłoni, przez bezsenność, lęki, depresje, aż po spadek libido, tycie mimo diety i bóle piersi. Na szczęście – mówi lekarz – można to opanować. Czasem wystarczy lek, czasem zmiana stylu życia, często — jedno i drugie.
Burza przed ciszą – o perimenopauzie
Dr Oleszczuk podkreśla, iż najtrudniejszym momentem w życiu hormonalnym kobiety nie jest menopauza, ale perimenopauza – okres między 45. a 50. rokiem życia. Wtedy występują największe wahania hormonów, uderzenia gorąca, problemy ze snem, emocje „bez powodu”. To właśnie wtedy kobiety często słyszą, iż „coś z nimi nie tak”, gdy tymczasem wszystko „tak”, tylko ich ciało przechodzi przez wielką transformację.
Dobra wiadomość: po burzy przychodzi spokój
„Po 60. roku życia kobiety wypływają na spokojne wody” – mówi Oleszczuk. Libido wraca, nastrój się stabilizuje, ciało przestaje się buntować. Ale, żeby do tego etapu dojść zdrowo, trzeba zadbać o siebie wcześniej – dietą, ruchem, odrobaczaniem, badaniami i redukcją stresu. I – co ważne – pozwoleniem sobie na przyjemność.
Zdrowie zaczyna się w jelitach i… kalendarzu
Jedzenie „real food” — kiszonek, warzyw, roślinnego białka, unikanie cukru i przetworzonej żywności — to fundament. Ale równie ważne są: planowanie przyjemności, uważność i wdzięczność. „Dziękuj swojemu ciału, iż czuje. Zatrzymaj się i spytaj: co teraz czuję?” — mówi Oleszczuk. Bo ciało to nie maszyna do znoszenia bólu, tylko źródło euforii i zdrowia — jeżeli je adekwatnie traktujemy.
Podsumowanie? Proste, ale niełatwe:
- Zrób badania: prolaktyna, USG tarczycy z objętością, onkopakiet, insulina, ferrytyna, kwas moczowy.
- Odstaw cukier, białą mąkę, kawę rozpuszczalną, alkohol i plastik.
- Włącz: kiszonki, błonnik, zielone warzywa, omega-3, probiotyki, sen, masaże i… siebie w swoim kalendarzu.
- Zadbaj o swoją mikrobiotę i emocje. I pamiętaj – stres to cichy złodziej zdrowia.
- I nigdy więcej nie przyjmuj diagnozy „ten typ tak ma”.
Bo – jak mówi dr Oleszczuk – świadomość jest pierwszym krokiem do uzdrowienia. A przebudzone kobiety, to zdrowe kobiety.
