Bufiaste rękawy sukni i pastelowe garnitury, balonowe girlandy i dyskotekowe boule – wesela lat 90. opierały się na teatralnej stylizacji i neonowej dekoracji. Menu pełne było schabu w galarecie, rosołu i barszczu z pasztecikiem, a parkiet rozgrzewały disco polo i pierwsze DJ-skie kasety VHS. Para młoda jechała Polonezem lub maluchem, a goście wręczali prezenty w czerwonych torbach lub koperty na rodzinne zrzutki.
Stylizacja pary młodej lat 90.
Panny młode u schyłku XX w. marzyły o sukniach, których nie dało się przeoczyć: bufiaste rękawy, wielowarstwowe falbany i morze koronki sprawiały, iż sylwetka nabierała teatralnych proporcji. Popularne były również haleczki typu slip-dress, ale i one często wzbogacano koronkowym bolerkiem lub rękawiczkami do łokci. Welon zwykle sięgał ziemi, a jego krawędzie obszywano połyskującą koronką bądź perełkami. Dopełnieniem stylizacji stawał się bukiet w kształcie kaskady, z wielobarwnymi różami i gałązkami zieleni.
Pan młody miał nieco łatwiejszy wybór, choć i tu rządziła szeroka linia ramion. Garnitur z poduszkami i połyskująca tkanina sprawiały, iż sylwetka wyglądała wręcz filmowo. Chętnie sięgano po pastele – szarości, błękity, beże – a w miejskich ślubach pojawiały się choćby marynarki w kratę. Do tego krawat w paisley lub połyskujący fular, spinki z cyrkoniami i skórzane loafersy na grubej podeszwie.
Fryzury były manifestem dekady. Panna młoda tapirowała włosy, upinając je w wysoki kok albo pozostawiając luźne loki przy twarzy. Niekiedy wplatano w nie białe kokardy lub połyskujące wsuwki. Pan młody za to stawiał na żelowany przedziałek, a odważniejsi prezentowali kultowego „mulleta”. Całość wieńczył makijaż z brązowym cieniem i wyrazistą konturówką – znak rozpoznawczy lat 90.
Moda weselnych gości
Goście weselni chętnie podążali za trendami z telewizji satelitarnej i katalogów odzieżowych. Królowały barwne garsonki z połyskującego poliestru, często zestawiane z białymi czółenkami i kopertówką w tym samym kolorze. Młodsze kobiety wybierały długie do kostek sukienki slip-dress w zestawie z dżinsową kurtką lub sprawdzoną flanelową koszulą zawiązaną w pasie.
U panów opcje bywały skrajne: od szaroniebieskiego garnituru z rozszerzanymi nogawkami po ortalionowe marynarki przewiązywane w pasie. Gdy atmosfera rozluźniała się po północy, na parkiet wkraczały:
- dżinsy z wysokim stanem i podwiniętą nogawką,
- luźne koszulki z nadrukiem zespołu rockowego,
- białe sneakersy lub mokasyny z grubym szwem.
Nieodzownym dodatkiem były masywne zegarki i pierwsze telefony komórkowe, dumnie prezentowane przy stołach.
Sala weselna, remiza czy stodoła?
Wiele przyjęć organizowano w remizach OSP lub wiejskich świetlicach, które dzięki przestronnej sali tanecznej idealnie mieściły kilkudziesięciu gości. Stoły układano w długie rzędy, nakrywając je wykrochmalonymi obrusami, a ściany ozdabiano balonami i serpentynami wijącymi się od sufitu po parkiet. Drewniana podłoga skrzypiała w rytm polki, a nad głowami migotała lśniąca kula dyskotekowa wypożyczona z lokalnego domu kultury.
W miastach coraz częściej wybierano niewielkie restauracje, ale i tam dekoracje zachowywały swojski charakter: papierowe girlandy, plastikowe kwiaty i kolorowe lampiony. Budżetowe ograniczenia nadrabiano pomysłowością – z kolorowej bibuły powstawały rozety, a rogi sali zdobiły gipsowe amorosy spryskane złotym sprayem. Najważniejsze było, aby przestrzeń pozwalała na „pociąg” i oczepiny bez ryzyka potrącenia zastawy.
Na wsiach nie brakowało odważnych gospodarzy, którzy zamieniali stodołę w prawdziwy parkiet. Deski wzmocnione pachnącym świeżo sianem tłumiły kroki, a świecące łańcuchy lampek choinkowych tworzyły klimat intymnej dyskoteki. Gdy zapach pieczonej kiełbasy mieszał się z chłodnym zapachem drewna, goście wiedzieli, iż wesele z lat 90 to przede wszystkim swoboda i fantazja.
Dekoracje i kolorystyka
Pierwsze wrażenie robiła paleta barw: neony, jaskrawe pastele i metaliczny połysk walczyły o uwagę z każdym blaskiem flesza. Balonowe łuki prowadziły do wejścia, a wnętrze opanowywały plastikowe róże, konfetti w kształcie serc oraz lameta zwisająca z sufitu niczym srebrny deszcz. Na honorowym miejscu często wisiała lśniąca kula dyskotekowa albo podświetlany napis „Miłość”, wypożyczony z pobliskiego domu kultury, co natychmiast przenosiło gości w realia telewizyjnych „wideoteka” lat 90.
Gdy brakowało budżetu, kreatywność brała górę: z kolorowej krepiny pleciono wielometrowe girlandy, a stoły nakrywano papierowymi obrusami ozdobionymi nadrukiem kaset magnetofonowych. W kącikach sali stały dmuchane boomboxy lub kartonowe standy z idolami MTV, a jednorazowa zastawa w neonowe zygzaki obowiązkowo kontrastowała z wiecznie zielonymi „paprociami” z plastiku.
Popularne dekoracje:
- girlandy z bibuły i serpentyny w neonowych kolorach
- balony foliowe w kształcie gwiazd, serc i mikrofonów
- konfetti metaliczne rozsypywane przy pierwszym tańcu
- lameta i papierowe rozety na ścianach
- plastikowe kwiaty w kryształopodobnych wazonach
Menu i alkohol na stole
Stoły dosłownie uginały się od jedzenia, bo zasada była prosta: „ma zostać na śniadanie”. Goście zaczynali od rosołu z domowym makaronem, by zaraz spróbować schabu w galarecie, sałatki jarzynowej i śledzia w śmietanie. Flaki albo barszcz z pasztecikiem pojawiały się po północy, a część stołu zajmowały paterki z koreczkami i galaretą drobiową, w której dumnie tkwiły marchewkowe serduszka.
Alkoholem rządziła wódka w klasycznych „rogatych” butelkach, ustawiona w równych rzędach obok oranżady w szklanych butelkach z kapslem. Coraz częściej trafiały się „zachodnie” whisky lub likiery jajeczne w eleganckich karafkach, ale to Żytnia i Soplica decydowały o tempie wesela. Na deser, oprócz obowiązkowego tortu z masą maślaną, królował sernik na zimno z galaretką w kolorze kiwi oraz ciasto „Shrek”.
Na stole nie mogło zabraknąć:
- oranżady o smaku cytrynowym lub landrynkowym
- soku multiwitamina w kartonach 1 l
- kompotu z wiśni w karafkach
- herbaty podawanej w szklankach z metalowym koszyczkiem
Oprawa muzyczna od disco polo do hitów MTV
Młoda para zamawiała zwykle kapelę grającą „na żywo” – akordeon, klawisze i saksofon były żelaznym zestawem. Coraz śmielej wkraczali pierwsi DJ-e, uzbrojeni w dwa magnetofony kasetowe, a potem w przenośne odtwarzacze CD. Dobrze, gdy artysta potrafił poprowadzić zabawy, zagrzać gości do tańca i w porę włączyć „Sto lat”.
Lista weselnych przebojów z lat 90:
- „Coco Jamboo” – Mr. President
- „Macarena” – Los Del Río
- „Mambo No. 5” – Lou Bega
- „Wannabe” – Spice Girls
- „Baby One More Time” – Britney Spears
- „Jedzie pociąg” – Ryszard Rynkowski
- „Czerwone korale” – Brathanki
Tradycje i zabawy weselne
Punkt kulminacyjny wybijał o północy, gdy drużki zdejmowały welon panny młodej podczas oczepin; towarzyszyły temu śpiewy, konkurencje i symboliczne obcięcie warkocza, mające podkreślić zmianę stanu cywilnego. Tuż po tym rozpoczynał się blok zabaw, w których wodzirej rozdawał nagrody – najczęściej butelkę wódki lub pudełko ptasiego mleczka.
Wesela lat 90. obfitowały w rytuały, które dziś uznano by za kiczowate, ale wtedy budziły salwy śmiechu. Młodzi musieli wykupić się na „bramie” organizowanej przez sąsiadów, a goście zbierali drobniaki na wózek dla przyszłego potomka. Kiedy orkiestra intonowała „Pociąg”, sala zamieniała się w długi wąż taneczny; równie chętnie tańczono „Kaczuchy” i „Macarenę”, a przy wolniejszych kawałkach królował „przytulaniec”.
Wideofilmowanie i fotografia VHS
Gdy na sali pojawiał się kamerzysta z masywną, przewieszoną przez ramię kamerą, wiadomo było, iż nikt nie ukryje się przed obiektywem. Kasety VHS o pojemności 180 minut pozwalały nagrać całą uroczystość praktycznie bez montażu, więc widz oglądał później każdą przerwę na poprawienie fryzury czy zmianę baterii. Obowiązkowym kadrem było szerokie ujęcie stołów — niezależnie od ostrości — a w rogu ekranu pulsowała zielona data z nieśmiertelnym podpisem „REC”.
Fotografowie pracowali na analogowych lustrzankach, zasypując młodych błyskami lampy reporterskiej. Zdjęcia oddawano w grubym, foliowanym albumie, często z wklejonymi zasuszonymi płatkami róż. Surowy styl tych kadrów, silny kontrast i lekko wyblakłe barwy dziś budzą nostalgię, ale wtedy uchodziły za szczyt nowoczesności.
Elementy wideo:
- charakterystyczne przejścia wideo: zanikanie obrazu w bieli lub szybkie „obrócenie” ramki
- tzw. plany rodzinne — ustawiane pod ścianą grupy krewnych numerowane przez kamerzystę
- pamiątkowe zdjęcie przed blokiem lub remizą, z bukietem w dłoni i Polonezem w tle
Transport młodej pary
Biały Polonez Caro z wypożyczalni był marzeniem wielu nowożeńców: przestronny, smukły i na tyle reprezentacyjny, by wzbudzić podziw sąsiadów. Na wsi częściej widywało się udekorowane balonami i wstążkami Fiaty 126p; ich niewielkie rozmiary potęgowały komiczny efekt, gdy druhna usiłowała zmieścić tren sukni do środka.
Na miejskich ulicach wyróżniały się sprowadzane z giełdy Mercedesy W124 lub Audi 80 — błyszczący znaczek dodawał prestiżu, a chromowane listwy kontrastowały z tiulowymi kokardami. Niektóre pary stawiały na „efekt wow” i wynajmowały amerykańskiego krążownika szos albo dorożkę, choć ta druga opcja wymagała odwagi przy lipcowych upałach.
Gości dowoził autokar PKS lub klubowy Jelcz „ogórek”. Śpiewy już podczas przejazdu skutecznie rozgrzewały atmosferę, a klaksony kolumny aut informowały okolicę, iż właśnie przejeżdża młoda para.
Prezenty, koperty i listy upominków
Na początku lat 90. przez cały czas praktykowano wręczanie konkretnego, namacalnego prezentu: komplety garnków, kryształowe salaterki czy kultowy robot kuchenny „Predom-Zelmer” pakowano w czerwone torby z celofanu. Z czasem jednak koperta z banknotami zaczęła wypierać wielkogabarytowe pudła — łatwiej było ją przemycić w torebce i dostosować zawartość do własnych możliwości.
Typowe pozycje na liście upominków:
- komplet pościeli z atłasowym połyskiem
- zastawa obiadowa na 12 osób
- żelazko „Tefal” z parownicą
- album na zdjęcia z haftowanymi inicjałami młodych
Mile widziane były też kupony prezentowe do „Peweksu”, a najbardziej zapobiegliwi fundowali młodym bony towarowe na pierwsze AGD.
Budżet i organizacja wesela
O finansach rozmawiało się przy kuchennym stole: rodzice najczęściej deklarowali pokrycie kosztów sali i menu, a para młoda zajmowała się resztą. Całonocne wesele dla 80 gości pochłaniało równowartość kilku przeciętnych pensji, dlatego popularne były rodzinne „zrzutki” — każda ciotka przynosiła ciasto, wuj robił wędliny, a brat załatwiał zespół po znajomości.
Dla oszczędności część usług wykonywano samodzielnie: dekoracje DIY, muzyka z magnetofonu na poprawinach czy fotograf-amator z Zenitem. Harmonogram ustalano w kajecie, a kopie zaproszeń wypisywano manualnie, by ograniczyć koszty drukarni.
Mimo napiętego budżetu priorytetem było, by nikomu niczego nie zabrakło. Stąd zasada, iż jedzenia i wódki ma być „na zapas” — ewentualne nadwyżki trafiały do lodówek gości, stanowiąc miły bonus po powrocie do domu.