Wszystko było idealne, aż pojawiła się ona

twojacena.pl 5 godzin temu

Wszystko było idealne, dopóki ona nie wróciła
Co ty tu robisz? Marta prawie puściła z ręki filiżankę z herbatą, widząc u progu swojego domu znajomą sylwetkę.

Cześć, siostrzyczko zasmułała Zosia, niezgrabnie odsuwała włosy za ucho. Cofnęłaś?
Ty… jeszcze w Lubiczach? Marta czuła, jak drżą jej dłonie. Dwa lata temu wyjechałaś i powiedziałaś, iż więcej nigdy…
Plany zmieniają się wzruszyła ramionami Zosia, próbując wejść do pokoju. Zaraz, czy mam przyciągnąć się samą?
Marta odsunęła się bokiem. Dwa lata spokojnego życia, nałatanej codzienności. Zosia spojrzała na pokój, który kiedyś dzieliły.
W porządku to wygląda zmrużyła oczy Zosia, patrząc na nowe meble. Pamiętasz jeszcze, jak w dzieciństwie marzyliśmy, by zjeżdżać od niej czarno-białą tynkową?
Pamiętam cicho odpowiedziała Marta, przez cały czas z niedowierzaniem. Zosiu, co się dzieje? Dlaczego jesteś tu?
Bo czułam brak Zosia opuściła kurtkę na kanapę. Wciąż są tu wieżowce, ten sam park z lawendą za labiryntem.
Marta postawiła filiżankę na stole. Ręce wciąż zadrżały. Zosia wyglądała prawie tak samo, tylko włosy były dłuższe, a w oczach coś zmęczenia.
Z kim się spotkasz? spytała Zosia, widząc pierścionek na jej palecie.
Z Piotrem Martainstynktownie przykryła rękę. Przyszły trzeci kolega z pracy.
Ten z ciemną fryzurą? Zosia podniosła brew. Pamiętam, iż wtedy przysyłał wierszyki?
Takim go znałam.
Może i się zmienił. A dzieci?
Syn. Janek. Ma cztery lata.
Zosia skinęła, ale coś w jej spojrzeniu się zmieniło. Marta wiedziała to z dzieciństwa tak reagowała, gdy czegoś nie chciał.
Gdzie jest?
Ze starszą babcią. Piotr ma go odbierać.
Jak samo życie mruknęła Zosia, w jeszcze rzucając sarkazmem. Rodzina, dziecko, zajęte wieczory. Wszystko to, o czym marzyliśmy.
Zosiu Marta podeszła bliżej, powiesz, co się stało? Dlaczego wróciłaś?
Zosia odwróciła się od okna. W jej oczach błysnęła coś jak chwilowa ranność, ale gwałtownie zgasło.
Fantazje w Lublance wyszły lekko. Projekt wygaśnie, decyzja spotkania zakończyła się. Lekko wracałam.
Na zawsze?
Nie wiem.
Marta czuła, jak wszystko ściska. Pamiętała, jak Zosia potrafiła przeprowadzić chaos jednym uśmiechem.
Gdzie teraz mieszkasz?
Pora szukać mieszkania Zosia zaśmiała się, jak zawsze oznaczało prośbę. Czy na górę? Na kilka dni.
Zosiu, ja… Marta zawahała się. To małe mieszkanie, Janek…
Spocznę na kanapie. Nie dostrzeżesz mnie.
Marta wiedziała, iż powinna powiedzieć nie. Każda komórka jej ciała ostrzegała o niebezpieczeństwie. Ale to była jej siostra. Jedyne bliskie po śmierci rodziców.
Dobrze westchnęła. Ale tylko na chwilę.
Dziękuję, Marta Zosia objęła ją, i przez moment wydawało się, iż wszystko wróciło, iż znowu są tymi samymi dziewczynkami, które wspierały się nawzajem.

Wieczorem Piotr wrócił z Jankiem. Marta wcześniej przygotowała mu, iż siostra wróciła, ale i tak dostrzegła, jak się napiął, widząc Zosię.
Cześć, Piotrze Zosia wstała z kanapy, laska gazetę. Dzwonił długo.
Zosia skinął cicho. Jak tam Lubicz?
Inne światy, ale nikogo nie wskrzeszę zaśmiała się. A ty? przez cały czas taki sam? Odpowiedzialny.
Jankus przytulił ojca, zdziwiony obecnością obcej kobiety.
Kto to? spytał chłopiec.
To ciotka Zosia wyjaśniła Marta, usiadłszy z nim. Moja siostra.
Mamo, miałeś siostrę?! zdumiał się Janek. Dlaczego jej nie znam?
Ciotka Zosia długo podróżowała odezwała się Marta. Teraz jednak wróciła.
Zosia przysiadła na kolana.
Cześć, Janku. Jak piękny podoba mi się, сни Ci się od mamy.
Chłopiec zbladł.
A wy naprawdę są z ciotką? Wy wyglądzacie zupełnie inaczej.
Tak zaśmiała się Zosia. Mama zawsze była najpiękniejszą w rodzinie.
O tej porze kolacji rozmowę niy nie utrzymywali. Piotr milczał, odpowiadając kilkoma słowami. Marta próbowała robić rozmowy, ale czuła napięcie.
Tato, a jutro pójdziemy do Menagerii? spytał Janek, jełacz bulion.
Oczywiście, słońko uśmiechnął się Piotr, i jego twarz zmiękła. Jak umówiliśmy się wcześniej.
A ciotka Zosia też pójdzie? spytał Janek, patrząc na Zosię.
jeżeli będzie chciała odpowiedziała Marta, rzucając okiem na siostrę.
Z przyjemnością skinęła Zosia. Już dawno nie byłam tam.

Po kolacji Piotr pomógł Marte wchodząć.
Dla długotrwałego? spytał cicho.
Na kilka dni.
Martko położył rękę na jej ramieniu, pamiętasz co się wydarzyło, kiedy…
Pamiętam przerwała da Kaja. Ale to moja siostra. Nie mogę kotwiczyć jej.
Wiem. Ale pamiętaj o Janku.
Janek tu się niy nie odnosi.
Marta, on ma cztery lata. Chłopcy czują wszystko.
Z sypialni dobiegał śmiech. Marta spojrzała i dostrzegła, jak Zosia pokazuje mu tryb, jak stawiasz monety.
Patrz, jak znika! mówiła. A teraz ma w kieszeni!
Jankus śmiał się i kołysał w ręce.
Jeszcze! prosił.
Marta uśmiechnęła się. Może wszystko się rozwinie. Może Zosia się zmieniła.

Następnego dnia poszli do Menagerii. Jankus był zachwycony, a Zosia kupowała mu cukierki i balony. Piotr stopniowo się darł, choćby kilka razy śmiał się na jej żarty.
A pamiętasz mówiła Zosia wieczorem, jak marzyciśmy z Tobą, by być akrobata? Ty chciałaś baląć, a ja trenować flipery.
Pamiętam uśmiechnęła się Marta. A jeszcze mówiłaś, iż masz jak lew zaufanie.
Mam i teraz mrugnęła.
Jak to odważna? spytał Jankus.
To kiedy nie boisz się robić tego, co chcesz wyjaśniła Zosia. choćby jeżeli inni mówią to jest ryzykowne.
Marta zaniepokoiła się. Cokolwiek w jej tonie jej nie przekonali.
Odwaga jest dobrze wtrącił Piotr ale ważne jest myślenie o konsekwencjach.
Piotr zawsze był ostrożny powiedziała Zosia, naszyponowując. Prawda, Martko?
Ostrożność to nie zła broniła męża Marta.
Oczywiście, nie zła. Ale czasem nas spieprza.

Wieczorem, gdy Jankus zasnął, a Piotr poszedł do łazienki, siostry zostały samotnie.
Spoko powiedziała Zosia, patrząc na zdjęcia na półce. Cicho, spokojnie, przewidywalnie.
W czym to zło?
Niczego. Lecz… nudne, na pewno.
Nie mam się nudzić.
Naprawdę? Zosia spojrzała na siebie. A pamiętasz, jak marzyciśmy o podróżowaniu? Ty chciałaś zobaczyć Pragę, a ja Monaco.
Fantasy zmieniają się.
Czy tylko? Zosia usiadła obok. Martko, jesteś szczęśliwa?
Tak.
Nie marzysz czasem o tym, jak mogła by być Twoja historia, jeżeli wyjechasz zaraz z Piotrem? jeżeli nie narodałabys dziecka w 25?
Zosiu, o co chodzi?
Niczego. Przecież chcesz.
Marta czuła pułapkę, ale nie mogła jej rozpoznać.
Kocham swoją rodzinę.
To widzę. Ale kochać i przyzwyczaić do siebie to różne sprawy.
O czym mówisz?
Ugotowała Zosia ziewnęła. Ugotowała w podróży. Pójdę do łóżka.

Następne dni Zosia jakby wtopiła się w ich życie. Rozdawa się z Jankiem, pomagała Marte, choćby pieczony. Piotr stopniowo się dynamiczną.
Ale Marta czuła: coś jest nie tak. Zbyt często odmalowywała, jak analizuje ich codzienność, skoro dużo pytała o pracę Piotra, o plany.
A Piotr zarabia spokojnie? spytała jak rano, kiedy piły herbatę.
Wystarczy.
A czym konkretnie się zajmuje?
Managerem sklepów. Zosiu, czemu to wszystko?
Ciekawość. Znacz, iż dużo tekstów.
Tak? A co?
Niczego. On taki… obcy sobie. Chętny produkty.
Coś w jej tonie na Marte wystrzelało, ale nie chciała analizować.
Wieczorem Piotr wrócił późno.
Przepraszam, kochanka powiedział, całując. Spotkanie się wydłużyło.
Nie ma czego uśmiechnęła się. Ugotowaliśmy coś.
Na ławce Zosia była szczególnie rozmowna. Pytała o pracę, śmiała się, słuchała, gdy miał wyjazd.
Marta obserwowała i czuła, jak wszystko zamrażało. Poznawała tę Zosię tę, która zawsze potrafiła chwycić. Tę, która dwa lata temu wywołała do mężu przed wyjazdem.
Piotr, możesz jutro mnie do centrum? spytała Zosia. Mam składniki, a niech mi się przyjdzie.
Oczywiście. O której?
O jedenastej, jeżeli się da.
Bez problemu.
Dzięki, jesteś dobry.
Marta się zezienie. Pamiętała ten czat. Pamiętała, jak Zosia mówiła do niego.

Nocą długo nie mogli zasnąć. Piotr sopioł obok, a w głowie było martwota. Czy Zosia znowu się wraca? Czy dwa lata niczego jej nie nauczyły?

Rankiem Marta wstała wcześnie i wyszła na kuchnię. Zosia już była z kubkiem herbaty.
Nie spałaś? spytała siostra.
Zawsze wczesna zabiega odpowiedziała Marta, nalewając wody.
Martko Zosia spojrzała na nią wszystko dobrze? Ścięta przez cały czas.
Wszystko.
Na pewno? A czybym czegoś zrobiła, iż się zło.
Od czego?
Nie wiem. Może ponieważ długo się nie pojawiałaś? Lub iż pojawiłaś się bez zaproszenia?
Marta milczała.
Martko Zosia podsunęła rozumiem, iż cię skrzywdziłam dwa lata temu…
Nie Musiałe, by to było przeszłością.
ale zapomniałaś?
Choć zapomniałam.
Dlaczego wtedy patrzysz na mnie jak na wroga?
Marta odwróciła się.
Bo powinnam?
Wtedy?
Tak.
Bardzo dobrze w głosie Zosii pojawiły się ostre notki.
Wiesz czego.
Siostry milczały. Tylko cisza wokół.
Zmieniłam się, Martko.
Naprawdę?
Tak. Dwa lata mnie przemieniły.
Czego konkretnie?
Że szczęście nie da się zabrać. Co prywatne zawsze zostaje.
Marta chciała zaufać, ale wnętrze krzyczało.
Zosiu szepnęła bardzo cię proszę. Nie rzuć tego, co zbudowałam. Mam rodzinę, syna…
Myślisz, iż chcem zaprowadzić Piotra? Zosia ironicznie przesunęła ręce. Martko, mam czterdzieści dwa lata. Ugotowałam z mężczyznami. Muszę mieć dom.
Tam wtedy zacznij.
Gdzie jest? Ty masz jedna.

Wtedy do kuchni wpadł Piotr w swetrze.
Dobre godziny, dzwonki powiedział, ziewając. O czym tak daleko?
O życiu odpowiedziała Zosia, zmieniając ton. Piotrze, przypomnij o centrum?
Jasne. Jedenastu będę wolny.

Marta patrzyła, jak Zosia uśmiecha się do męża, i serce skurczyło się z obawy. Poznawała ten uśmiech. Taki sam jak dawała przed wyjazdem.

Cały dzień Marta czuła się martwota, czekając, gdy wrócą. Piotr zadzwonił około trzeciego i powiedział, iż się wydłuży Zosia kazna mu pomóc.
Nie prowadzi, a rzeczy dużo wyjaśnił. Taksówka nie idzie.
Dobrze odpowiedziała, choć w głowie wszystko się kipiało.

Wieczorem wrócili. Piotr był w dobrym humorze, a Zosia szczególnie charyzmatyczna.
Wielkie dzięki powiedziała, rozdzielając paczki. Bez Ciebie nie przedziała.
Niczego odrzekł. Rzeczywiście, Zosia się świetnie orientuje technicznie. Pomógła wybrać nowego telefon.
Prawda? powiedziała Marta.
W Ameryce się uczy wyjaśniła Zosia. Tam bez tego idzie.
Wieczorem Zosia opowiadała o swoich wyjazdach. Piotr słuchał z zainteresowaniem, czasem pytał. Jankus wymyślał nowe historie.
Dlaczego wyjechałaś? spytał Piotr. Gdy tam było tak zbawiowe?
Szkoda ojczyzny odpowiedziała. O rodziny. Nie można żyć wobec wiecznych modłów.
A plany? Ostaniesz?
Nie wiem.
Marta spojrzała na siostrę i zrozumiała: gra rozpoczęła się. Zosia wróciła nie przypadkiem. Miała cel.

W nocy Marta długo leżała bez snu. Piotr spał obok, a ona słuchała jego dychania. Zauważyła, iż coś się zmieniło. On się uśmiechał częściej, mówił, choćby śpiewał w łazience. Jakby w jego rutynie przepłynęła chłodny wiatr.

Marta wiedziała: przegrywała. Zosia znowu robiła to, co najlepiej zachwyciła. Największy lęk był tym, iż Piotr choćby nie zauważył, jak wepchnął się w sieci.

Rankiem Marta podjęła decyzję. Czekała, aż Piotr wyjdzie pracy, odwołał Janka w przedszkole i wróciła do siostry.
Musimy o tym pogadać powiedziała bez wstępów.
O co chodzi? Zosia piła herbatę, przeglądał gazetę.
Wiesz o czym. Wystarczy, iż znowu pokazujesz się.
Nie rozumiem.
Zosiu usiadła naprzeciwko błagam cię ostatni raz. Uciekaj. Znajdź sobie nowy los, innego człowieka. Nie ruszaj mojej rodziny.
Mojej rodziny? Zosia spojrzała z gazety. Skąd to wyobrażasz, iż to coś robisz?
Widzę, jak patrzysz na Piotra. Pamiętam to spojrzenie.
Ci to się wydaje.
NIE mi się to wydaje. Znam Cię lepiej, niż myślisz.
Zosia zamknęła gazetę i spojrzała na siostrę.
Dobrze powiedziała spokojnie. Załóżmy, iż masz rację. Załóżmy, iż Piotr mi się podoba. I co?
Jak co? Marta czuła, jak ziemia odchodzi pod nogami. On mój mąż!
Twój? Zosia się zasmułała. A on o tym wie?
O czym?
O tym, iż jest twym rzeczywistym towarem?
Nie miałam na myśli…
A co miałeś na myśli? Zosia wstała i zaczęła chodzić. Że facet to przedmiot, którego można占有? Że jeżeli na nim pierścień, to automatycznie go posiadasz?
Kochamy się!
Naprawdę? Zosia zatrzymała się i spojrzała na nią. A skąd masz ten lęk? o ile tyle się kochacie, czego się boisz?
Marta milczała. Siostra trafiła w punkt.
Wiem, co zrozumiałam powiedziała Zosia. Piotr jest nieszczęśliwy. Dobry człowiek, odpowiedzialny, ale głęboko nieszczęśliwy. Zawodzi się w życiu.
To kłamstwo!
Prawda. I ty to wiesz. Wiesz, ale udawasz, iż nie widzisz.
Uciekaj szepnęła Marta. Uciekaj teraz.
Nie ucieknę powiedziała spokojnie Zosia. Bo nie mam dokąd. I bo mam się ugotować.
Wtedy opowiem Piotrowi całą prawdę. Powiem, za co wróciłaś.
Powiedz. Ale najpierw uczciwie odpowiedz sobie na pytanie: a co, jeżeli on mnie wybierze?
Marta spojrzała na siostrę i zrozumiała: wojna rozpoczęła się. I w tej wojnie zwycięży silniejsza.

Idź do oryginalnego materiału