Wyrób się, dziewczyno

twojacena.pl 19 godzin temu

Wiesz, kochanie, będziesz musiała się bardzo postarać, żeby wpasować się w naszą rodzinę oznajmiła Lidia z miną surowej egzaminatorki.

Kasia ledwo powstrzymała uśmiech. To było przewidywalne. Teściowa-dyrektorka od razu uderza nową uczennicę linijką po rękach, choć lekcja jeszcze się choćby nie zaczęła.

Wojtek, siedzący obok, odwrócił wzrok. Widać było, iż ma ochotę rzucić coś w stylu no i zaczęło się. Ale nie wtrącał się. I słusznie. To nie jego bitwa.

Postarać? powtórzyła Kasia z pobłażliwym uśmiechem. Proszę sprecyzować, w jakim kierunku. Zapisać się na kurs szycia? A może na taniec towarzyski?

Rozmowa toczyła się w kuchni Lidii. Wszystko tu było drogie i eleganckie: firanki z lambrekinami, cukierki w kryształowych wazonach, duży drewniany stół i krzesła w kolorze szampana. Pięknie, ale Kasia nie dałaby rady tu mieszkać. Za bardzo idealnie, jakby to nie był dom, a plan filmowy.

Kasiu, my jesteśmy inteligencką rodziną wyjaśniła Lidia, jakby nie zauważając ironii w głosie synowej. Jesteśmy ludźmi kulturalnymi, u nas przypadkowi obcy się nie przyjmują.

Kasia automatycznie skinęła głową, ale już nie słuchała. Ta rola była jej aż za dobrze znana. Już przez to przechodziła, tylko wtedy nie miała ani doświadczenia, ani zdrowej samooceny.

…Piętnaście lat temu Kasia była zupełnie inna: młoda, posłuszna, z ufnymi oczami i wiarą w to, iż trzeba być dobrą żoną. Męża, Darka, bardzo kochała.

Tylko iż Darek kochał wyłącznie swoją mamę.

Pierwsza teściowa, Halina, wyraźnie czuła się gwiazdą lokalnego formatu. Miała aktywną postawę życiową, bardzo donośny głos i opinię na każdy temat. Już przy drugiej rodzinnej kolacji oznajmiła:

Kurczak suchy jak podeszwa. No nic, pokazę ci, jak się piecze, skoro twoja matka cię nie nauczyła.

Kasia wtedy tylko się uśmiechnęła. Myślała, iż jeżeli będzie cierpliwa i grzeczna, to to docenią. Więc nazywała teściową mamą, robiła dla niej sałatkę z mięsem zamiast kiełbasy (jak prosiła) i pozwalała krytykować wszystko: od koloru szminki po czystość podłóg.

Kiedy urodziła się córeczka, stało się gorzej. Teściowa bez przerwy wygłaszała wykłady na temat jak wychować porządną kobietę. Wszystko z pobłażliwym uśmiechem i aluzjami, iż Kasia to kiepski nauczyciel. No bo jakże szewc bez butów.

Pampersy to znęcanie się nad dzieckiem! oznajmiła Halina pewnego dnia, wręczając synowej tetrowe pieluchy. To wymyślili dla leniwych. A ty będziesz dobrą matką. Prawda?

Darek w nic się nie wtrącał. choćby kiedy córeczka, która jeszcze nie umiała wymówić r, zapytała:

Mamo, a dlaczego ty jesteś głupia?

Kasia aż oniemiała.

Co? Kto ci to powiedział?
Babcia Hala.

Kiedy poprosiła męża, żeby interweniował, ten tylko wzruszył ramionami.

No co ty. Powiedziała i powiedziała. Była zdenerwowana, może. Znasz jej charakter.

Kasia znała. Wcześniej się starała. Siedziała przy świątecznym stole i wysłuchiwała publicznie, iż zaoszczędziła na serze i zepsuła danie. Kupowała drogie prezenty, bo chciała choć raz usłyszeć pochwałę. Zachowywała się idealnie, aż w końcu zrozumiała, iż w oczach Haliny ideałem zawsze będzie ktoś inny.

Po tym zdarzeniu Kasia poważnie pomyślała o rozwodzie i niedługo złożyła papiery. Trudny charakter? Dla niej to brzmiało jak przyznanie się do paskudnego zachowania i braku chęci poprawy.

Na dworcu zdechniesz! Teraz tylko z kotami będziesz żyła! przepowiadała teściowa.

Ale kotów u niej nie było, za to zostało mieszkanie, praca i zdrowy rozsądek.

A potem do tego zestawu dołączył Wojtek. Poznali się przez wspólnych znajomych, wymienili numery i zaczęli rozmawiać. Wojtek może nie był zakochany po uszy i nie obiecywał złotych gór, ale szanował jej uczucia. Wiedział o przeszłości Kasi i spokojnie przyjął jej córkę.

A do tego chciał się ożenić. Kasia nie odmawiała, ale zwlekała i obserwowała. Kochała Wojtka, ale nie chciała znowu wpaść w czyjąś rodzinę, w której nigdy nie będzie swoją. Ale Wojtek był inny. Do tej pory nie stawiał matki na pierwszym miejscu, więc Kasia postanowiła zaryzykować.

Teraz, siedząc w domu jego matki, kobieta znów słuchała tego samego monologu co kiedyś, ale nie czuła już upokarzającego wstydu ani strachu. Tylko lekkie déjà vu i nudę.

Wiesz, my pierwszych lepszych do siebie nie przyjmujemy ciągnęła Lidia. Wojtek to człowiek miękki, może nie widzieć pełnego obrazu albo milczeć. A ja wszystko widzę. Więc… postaraj się, dziewczynko.
Dziękuję za cenne wskazówki Kasia uśmiechnęła się chłodno. Ale, jeżeli pozwolisz, na razie będę po prostu żoną twojego syna. Rodzinę już mam. Córka, mąż. To mi wystarcza.

Nie czekała na koniec wieczoru i wstała. Wojtek poszedł za nią. Gdy wyszli, pierwsze, co zrobił, to wziął ją za rękę.

Wszystko w porządku? spytał cicho.
W porządku. Nie martw się. Dla mnie to już klasyka gatunku.

Tym razem Kasia wiedziała, kim jest i na co ją stać, więc się nie bała. Nie polubi jej nowa matka? No i trudno, nie musi. Tyle iż Kasia też nic jej nie była winna.

…Minęły prawie dwa lata od tamtego ostrzeżenia, iż Kasia będzie musiała się postarać. Ale ku wielkiemu zmartwieniu teściowej synowa choćby nie próbowała. Żadnych wizyt, ukłonów ani popisów. Po prostu żyli cicho z Wojtkiem w jej mieszkaniu. Mąż choćby znalazł wspólny język z Martą, córką Kasi z pierwszego małżeństwa.

Kontakt z Lidią oczywiście był, ale czysto formalny. jeżeli trzeba było gratulować, to przez telefon. Prezenty przekazywał tylko Wojtek i tylko od siebie. Nie było kłótni i awantur, ale też nie było prób zbliżenia.

Kasia nie zabraniała mężowi kontaktów z matką. To przecie jego matka. Ale nie wpuszczała teściowej do domu. Wojtek szanował jej decyzję, bo sam był

Idź do oryginalnego materiału