Zemsta faraona, zemsta sułtana, a może Montezumy? Choć nazwy różne, efekt ten sam: nagła i intensywna biegunka, która może dopaść każdego nieuważnego turystę m.in. w Egipcie, Turcji, Indiach i Meksyku. Objawy pojawiają się zwykle w ciągu dwóch-trzech dni od przyjazdu i potrafią rozłożyć na łopatki choćby najbardziej doświadczonych podróżników. Bóle brzucha, gorączka, odwodnienie i niekończące się wizyty w toalecie brzmią jak scenariusz wakacyjnego horroru? Spokojnie, są sprawdzone sposoby, by zminimalizować ryzyko i gwałtownie stanąć na nogi.
REKLAMA
Zobacz wideo Jedno z najbogatszych i zarazem najdroższych miast na świecie. Jak wygląda Singapur?
Jak bronić się przed "zemstą faraona"? Zapamiętaj pięć kluczowych zasad
Dlaczego biegunka podróżnych dopada nas tuż po przyjeździe? Mówiąc obrazowo: nasz układ pokarmowy trafia na nieznane terytorium. Flora bakteryjna osób z Europy różni się od tej, która występuje np. w Egipcie i Indiach. To, co dla miejscowych jest codziennością, z którą są "oswojeni", dla turysty może być prawdziwym mikrobiologicznym szokiem. W efekcie wystarczy niewinna sałatka z hotelowego bufetu, by żołądek ogłosił nam stan wyjątkowy. Co możemy zrobić, by zwiększyć szanse na udane wakacje?
7-10 dni przed wylotem zacznij brać probiotyki. Lactobacillus czy Bifidobacterium pomagają zbudować mikroflorę gotową na egzotyczne wyzwania.
Stopniowo przyzwyczajaj żołądek do innego jedzenia. Nie rzucaj się pierwszego dnia na wszystkie lokalne potrawy. Krewetki w ostrym sosie curry lepiej zostawić na później.
Pij tylko wodę butelkowaną. Myj nią zęby, unikaj lodu, nie ufaj wodzie z dzbanków i gotowanemu makaronowi.
Omijaj surowe warzywa i owoce, chyba iż samodzielnie je obierzesz. Śmiało sięgaj po mandarynki czy ogórki, ale sałatę lepiej omijaj szerokim łukiem.
Uważaj na bufety hotelowe. Szczypce do wszystkiego to prosta droga do zanieczyszczenia krzyżowego.
Pamiętajmy jednak, iż choćby przy skrupulatnym przestrzeganiu zasad nie ma stuprocentowej pewności, iż biegunka nas ominie. Ryzyko da się ograniczyć, ale całkowicie wykluczyć - już nie. A co, jeżeli mamy pecha i po przylocie dopadły nas rewolucje żołądkowe? Jest kilka sposobów, które pomogą przetrwać najgorszy czas i gwałtownie wrócić do formy.
Co pomaga na "zemstę faraona"? Biadolenie to najgorsze, co możesz zrobić
Gdy żołądek zaczyna protestować przy każdej próbie ruchu, a jelita skręcają się w supeł, nie czas na lamenty. W takich sytuacjach sprawdzają się preparaty działające bezpośrednio w jelitach, które pomagają gwałtownie odzyskać kontrolę. Część z nich można dostać na miejscu, inne wymagają wcześniejszej konsultacji z lekarzem lub farmaceutą. Najlepiej dowiedzieć się o nich jeszcze przed wylotem, by nie szukać pomocy w panice. Co jeszcze możesz zrobić, by gwałtownie polepszyć swój stan?
Nawadniaj się. Elektrolity w proszku powinny być obowiązkowym wyposażeniem twojej pateczki podróżnej.
Unikaj leków przeciwbiegunkowych na własną rękę. Mogą wyciszyć objawy, ale też zatrzymać bakterie w jelitach.
Postaw na dietę lekkostrawną. Gotowany ryż, banany, sucharki, czyli klasyczny zestaw, który zawsze działa i stawia na nogi.
Daj sobie czas na regenerację. Zamiast uparcie zaliczać kolejne punkty z planu wycieczki, lepiej odpuść i pozwól organizmowi dojść do siebie. Jeden spokojny dzień w hotelu może uratować resztę urlopu przed kompletną katastrofą.
jeżeli objawy utrzymują się dłużej niż trzy dni lub towarzyszy im gorączka, nie zwlekaj z wizytą u lekarza. Czasem za biegunką podróżnych mogą stać poważniejsze infekcje, których nie da się pokonać samodzielnie. Lepiej sprawdzić i mieć spokój niż ryzykować zdrowiem na urlopie. Czy kiedykolwiek dopadła cię biegunka podróżnych podczas urlopu? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.