Kiedyś była błogosławieństwem — po całym dniu pracy, po gwarze domu, po rozmowach z mężem przy kolacji. Teraz jest tylko ciężarem. Siedzę w fotelu, wpatrzona w miejsce, gdzie zawsze siadał on — mój Janek — i myślę, iż bez niego choćby powietrze smakuje inaczej.
Zmarł nagle. Zwykły poranek, zwykła kawa, zwykłe „zaraz wracam”. Nie wrócił. Został po nim kubek z niedopitą kawą i kurtka, której nie potrafię schować, bo pachnie jeszcze nim. Minęły dwa lata, a ja wciąż czuję się, jakby wyszedł tylko na chwilę.
Na początku wszyscy byli obok — dzieci, sąsiedzi, znajomi. Przynosili ciasta, pocieszali, mówili, iż czas leczy rany. Czas nie leczy — on tylko przyzwyczaja do bólu. Potem każdy wrócił do swojego życia, a ja zostałam sama w domu, który nagle stał się zbyt duży.
Kiedyś myślałam, iż po sześćdziesiątce człowiek zaczyna odpoczywać. Że można spokojnie żyć, cieszyć się wnukami, wspominać dawne lata. A ja każdego dnia budzę się z uczuciem, iż po prostu… nie mam już po co. Nie chcę podróży, spotkań, seriali. Chcę jego. Tego spojrzenia, które mówiło więcej niż tysiąc słów.
Czasem mówię do jego zdjęcia, jakby mógł mnie usłyszeć. Opowiadam, co u dzieci, iż Asia znów się spóźnia z telefonem, a Tomek ciągle mówi, iż „mam się trzymać”. Nie wiedzą, iż ja już się nie trzymam. Że każdego dnia odliczam czas — nie w godzinach i minutach, tylko w wspomnieniach. Bo tylko one jeszcze łączą mnie z życiem.
Przyjaciółka mówi, iż powinnam „otworzyć się na nowe”. Że może jeszcze spotkam kogoś, kto mnie pokocha. Nie rozumie. Po prawdziwej miłości nie da się „otworzyć na nowe”. Po niej zostaje pustka, której nikt już nie wypełni.
Nie boję się śmierci. Bo śmierć to nie koniec — to tylko powrót. Czekam na dzień, kiedy znów go zobaczę. Kiedy nie będę już musiała mówić do zdjęcia, tylko spojrzę w jego oczy i powiem:
— Widzisz, Janku? W końcu dotrzymałam słowa.
A póki co… Żyję, choć z każdym dniem coraz ciszej. I tylko nocami, gdy wiatr szumi za oknem, mam wrażenie, iż słyszę jego głos. Wtedy szeptem odpowiadam:
— Jeszcze trochę, kochany. Jeszcze chwilę.












