Z życia wzięte. "Przez lata miałam do niego żal": Prawdę o ojcu poznałam dopiero nad jego grobem

zycie.news 4 godzin temu
Zdjęcie: pogrzeb @pexels


Bo jak można nazywać ojcem człowieka, który odszedł bez słowa, kiedy miałam osiem lat? Mama nie mówiła o nim wiele. Tłumaczyła, iż wyjechał „szukać lepszego życia”, ale jej oczy mówiły coś innego – rozczarowanie, ból, złość.

Dorastałam z poczuciem pustki. Gdy inne dzieci rysowały laurki dla taty na Dzień Ojca, ja rysowałam niebo, chmurę, czasem zegar – coś, co znika i nie wraca. W sercu narastał we mnie gniew. Jak mógł nas tak po prostu zostawić?

Kiedy miałam trzydzieści lat, mama zadzwoniła z krótką wiadomością: „Twój ojciec nie żyje. Pogrzeb w czwartek”. Nie spodziewałam się, iż coś poczuję – a jednak poczułam. Mieszaninę napięcia, ciekawości i... może żalu? Pojechałam na pogrzeb z chłodną determinacją. Chciałam zamknąć ten rozdział raz na zawsze.

Na cmentarzu było tylko kilka osób – starszy mężczyzna, kobieta z siwymi włosami, chłopak może w moim wieku. I... kobieta, której nigdy wcześniej nie widziałam. Okazało się, iż to jego siostra. Ciotka, o której istnieniu nie wiedziałam. To ona podała mi starą kopertę, mówiąc: „Twój ojciec chciał, żebyś to miała.”

W środku był list. Pisany odręcznie, pełen poprawek i nerwowych zakrętów liter. Dowiedziałam się z niego, iż ojciec nie odszedł dla siebie. Że chorował – psychicznie. Że nie chciał wciągać nas w swoje ciemności, iż czuł się potworem, niezdolnym do bycia ojcem. Leczył się, wracał do siebie, ale nigdy nie miał odwagi nas odnaleźć. Pisał, iż śledził moje sukcesy z daleka – wiedział, iż skończyłam studia, iż pracuję jako nauczycielka. Był zbyt złamany, by wrócić, ale próbował pomagać – anonimowe wpłaty, listy bez adresu, które mama nigdy mi nie pokazała.

Stałam nad jego grobem z listem w dłoni i czułam, jak coś się we mnie łamie. Żal nie zniknął, ale zmienił kształt. Może nie był potworem. Może był człowiekiem, który po prostu nie potrafił żyć z samym sobą.

Od tamtej chwili słowo „tata” brzmi inaczej. Już nie jak rana – bardziej jak pytanie, na które dopiero teraz powoli uczę się odpowiadać.

Idź do oryginalnego materiału