Za drzwiami tego Starbucksa kawa jest tylko pretekstem. Barista nie spyta cię o imię

gazeta.pl 9 godzin temu
Co wyróżnia Starbucks na tle innych kawiarni? W tej kultowej sieci barista zwykle pyta o imię i zapisuje je na kubku, zanim kawa trafi w twoje ręce. Jednak nie wszędzie tak jest. Istnieje filia, w której nikt nie poprosi o żadne dane podczas zamawiania latte. Tam kofeina miesza się z sekretem.
Starbucks to amerykańska sieć kawiarni i palarni, która z małego lokalu w Seattle wyrosła na prawdziwego giganta. Dziś to największa marka kawowa na świecie, z ponad 30 000 lokali w niemal 80 krajach. Niezły zasięg jak na kubek "małej czarnej", prawda? Ale w tym imponującym kawowym imperium jest jedno miejsce, które wymyka się zasadom znanym z każdego innego Starbucksa. W Langley, w stanie Wirginia kawa spotyka się z bezpieczeństwem na najwyższym poziomie. Barista nigdy nie zapyta klienta, jak ma na imię, bo nie powinien tego wiedzieć.


REKLAMA


Zobacz wideo Ta kawiarnia pokazuje, iż gastronomia może być eko


W tej kawiarni nikt nie pyta o imię. Tajemnica "obija się" o mury budynku
W świecie, gdzie imię na kubku stało się wizytówką i pretekstem do uśmiechu, ten jeden Starbucks gra w zupełnie innej lidze. Ukryty w samym sercu Centralnej Agencji Wywiadowczej w Langley, na paragonie ma po prostu "Sklep Numer 1". Ale wśród agentów funkcjonuje pod kryptonimem "Stealthy Starbucks" (Dyskretny Starbucks). Choć brzmi filmowo, tam sekrety naprawdę są częścią menu.
Zatrudnienie w tej kawiarni to nie lada gratka. Barista, zanim zacznie parzyć espresso dla tajnych agentów, przechodzi wieloetapowe sprawdzenie. I choć sama praca nie wygląda jak z hollywoodzkiego thrillera, to o jej szczegółach lepiej nikomu nie opowiadać. - Zanim się obejrzałam, robiłam latte w miejscu, o którym nie mogę nic powiedzieć. Znajomym mówię tylko, iż pracuję w budynku federalnym - wspominała jedna z pracownic, cytowana przez serwis tyla.com.


A co z pytaniem o imię? Teoretycznie to drobiazg, jednak w Langley choćby on może być zbyt ryzykowny. Agenci, którzy wpadają po poranną kofeinę, nie chcą zdradzać niczego, co mogłoby choć trochę ich zidentyfikować. choćby wymyślenie wiarygodnego pseudonimu potrafiło wywołać stres. - Mogliby nazywać się jakkolwiek, ale dla wielu z nich to i tak było za dużo - zdradził jeden z pracowników kantyny. Zamiast tego baristów uczy się, by zapamiętywali twarze i zamówienia. Ot, kawa w trybie incognito: facet od potrójnego karmelowego macchiato, kobieta od mrożonej mokki z dodatkowym syropem. Kim są? Nie wiadomo. Ważne, iż wrócą po kolejną filiżankę, żeby mieć siłę śledzić tropy, łamać szyfry i pisać utajnione raporty.
Dla wielu Starbucks w budynku agencji nie jest tylko szybkim punktem po espresso. To także kawiarniana strefa "wolności", gdzie przy kubku rozmawia się szeptami o awansach i planach, których nie znajdziesz w żadnym oficjalnym dokumencie. W świecie pełnym zaszyfrowanych danych i zamkniętych drzwi symboliczna filiżanka jest jak drobny oddech normalności, choćby dla pracowników CIA.


Starbucks (zdjęcie ilustracyjne)Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl


Czy warto odwiedzić Langley? Jest to miejsce, gdzie da się odczuć atmosferę tajemnicy
Langley nie widnieje na pierwszych stronach przewodników, a jednak w kręgach miłośników historii i wielbicieli tajnych historii jest punktem na liście must-see. Sama siedziba CIA jest oczywiście strzeżona i zamknięta dla ciekawskich, ale cała jej okolica ma sporo do zaoferowania. Najbardziej widowiskowym miejscem jest Great Falls Park, rozległy teren rekreacyjny, gdzie Potomac rozbija się o skalne półki, tworząc kaskady i malownicze przełomy. To idealne miejsce na spacer czy piknik z widokiem na spienioną rzekę. Szlaki prowadzą przez lasy i punkty widokowe, a kto lubi adrenalinę, może podpatrzyć kajakarzy zmagających się z nurtem.


Zaledwie kilka minut dalej warto zboczyć do Colvin Run Mill. To działający do dziś młyn z XIX wieku, który przenosi w czasy, gdy kawa nie miała jeszcze loga syrenki. Zwiedzający mogą zobaczyć, jak mielono zboże i poznają historie dawnych mieszkańców regionu. W ciepłe dni organizowane są tu pokazy rzemiosła i małe pikniki w klimacie retro. jeżeli masz ochotę na coś jeszcze bardziej sielskiego, zajrzyj do pobliskiego McLean. To spokojne, zadbane miasteczko, które zachwyca zielenią, przytulnymi knajpkami i butikami z lokalnym rzemiosłem.
Warto odwiedzić Clemyjontri Park - kolorowy plac zabaw z ogromną przestrzenią do rekreacji, który pokochają nie tylko dzieci. A jeżeli masz trochę wolnego czasu, wybierz się do Scott’s Run Nature Preserve, gdzie szlaki wiją się wzdłuż strumienia, a ścieżki prowadzą aż nad sam Potomac. Niektórzy twierdzą, iż największą atrakcją Langley jest samo poczucie, iż gdzieś za murem agenci popijają cappuccino w wersji ściśle tajnej. Ale kto wie. Może i ty, spacerując po tym spokojnym zakątku Wirginii, trafisz na kogoś, kto w kieszeni ma nie tylko klucze, ale i najpilniej strzeżone sekrety świata... Czy uważasz, iż pytanie o imię w kawiarni jest w porządku? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału