Znak szczęścia

polregion.pl 4 godzin temu

**Dobry Omen**

Pięć dni przed Sylwestrem Ola dostała taką porcję przykrości, rozczarowania i upokorzenia, iż ledwo doszła do siebie. I to tylko dlatego, by nie psuć dzieciom świątecznego nastroju.

Tomek od jakiegoś czasu wyrażał swoje niezadowolenie ze wszystkiego. Nic mu się nie podobało ani to, co zrobiła żona, ani to, co powiedziały dzieci. Wyładowywał się na nich, aż choćby Antoś, który miał dziewięć lat, zapytał matki:

Mamo, dlaczego tata jest taki zły?

Córka Zosia, pierwszoklasistka, może tego nie dostrzegała, ale starszy brat wyraźnie wyczuł, co się dzieje.

Synku, nie przejmuj się, tata ma problemy w pracy, wraca zmęczony i rozdrażniony. Porozmawiam z nim przytuliła syna i pocałowała go w czubek głowy.

Ola zauważyła, iż mąż nie panuje nad sobą. Ostatnio coś się z nim działo był roztargniony, z byle powodu się denerwował, choćby na dzieci, gdy hałasowały, choć wcześniej sam urządzał z nimi takie bitwy, iż Ola musiała wszystkich uspokajać.

Tego dnia Antoś z siostrą znów zaczęli się bawić, biegając po mieszkaniu.

Przestańcie rozrabiać, bo was ukarzę! warknął Tomek, a dzieci zastygły w miejscu, zaskoczone jego tonem.

Szybko schowali się w swoim pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.

Tomku, co się dzieje? Można dzieci upominać łagodniej powiedziała żona, widząc ich przestraszone spojrzenia.

Nic się nie dzieje odburknął.

Po co kłamać? To już kolejny raz. Nie widzisz, iż wyładowujesz na nas złość? Co my ci zawiniłyśmy?

Ola nie spodziewała się reakcji męża i pożałowała, iż w ogóle zaczęła tę rozmowę. Ale potem pomyślała:

Jaka to różnica, teraz czy później

Tomek zerwał się z kanapy, przez chwilę milczał, wahając się, w końcu wydukał:

Nie chciałem tego mówić przed świętami, ale skoro nalegasz

Dlaczego? zdziwiła się Ola, wciąż nic nie rozumiejąc.

Żeby nie psuć świąt.

A czym je możesz zepsuć?

Ola, no jak możesz Co ty ze mnie ściągasz? Poznałem inną kobietę. Zakochałem się wyznał w końcu Tomek.

Co? Kiedy? Ola nie wierzyła własnym uszom. Żartujesz?

Nie, Ola. To nie żarty. Odchodzę. Dzieci będę widywał w weekendy. Alimenty oczywiście płacić będę.

Ola zaniemówiła, chciała coś powiedzieć, ale mąż ją uprzedził.

Sam im powiem, nie mów nic na razie.

Tylko nie teraz szepnęła, wiedząc, iż to będzie dla nich cios.

Skinęła głową i osunęła się na kanapę, próbując ogarnąć to, co usłyszała. Tomek poszedł do sypialni, wyciągnął dużą torbę i zaczął pakować swoje rzeczy. Chwilę później drzwi zatrzasnęły się za nim.

Nigdy nie rozumiałam, co czują porzucone kobiety myślała. A teraz wiem. To boli tak bardzo, jakby całe życie się zawaliło. A przecież muszę się pozbierać, jakoś wytłumaczyć to dzieciom.

Pewnie siedziałaby tak godzinami, rozmyślając nad swoim nieszczęściem, gdyby nie Zosia, która wpadła do pokoju:

Mamo, tata gdzieś poszedł?

Tata? Wyjechał służbowo.

A kiedy wróci?

Jeszcze nie wiem, kochanie.

To będziemy świętować bez niego? dołączył Antoś.

Tak, we trójkę. Ale nic się nie martwcie, będzie choinka, prezenty, wszystko jak zawsze odpowiedziała, udając spokój.

Tej nocy Ola prawie nie spała. Stres zrobił swoje, wciąż powtarzała w myślach słowa męża: Zakochałem się. Nie chciała się z tym pogodzić

Trzydziestego pierwszego grudnia zmusiła się do przygotowań. Najbardziej bała się, iż dzieci coś zauważą, więc postanowiła przygotować mnóstwo smakołyków. Gotowanie zawsze ją relaksowało.

Przynajmniej się czymś zajmę pomyślała. Święta z dziećmi muszą być radosne, jak zawsze.

Zaczęła gotować, ale przypomniała sobie, iż brakuje kilku rzeczy w sklepie.

Mamo, gdzie idziesz? zapytała Zosia.

Tylko do sklepu

Ja też! córka pobiegła się ubierać.

Mamo, kup chipsy poprosił Antoś. Ja zostanę. Zosiu, przypomnij mamie!

Dzieci po obiedzie poszły na podwórko. Choinka stała już udekorowana, stół nakryty, na środku waza z owocami. Ola była w kuchni, gdy usłyszała wołanie Antosia:

Mamo, chodź szybko!

Co się stało? wyszła do przedpokoju i zobaczyła, iż syn trzyma małego czarnego kotka z białym znaczeniem na czole.

Dzieci promieniały.

Nie, tylko nie to stanowczo powiedziała.

Proooszę zaczęła marudzić Zosia.

Nie. Gdzie go znaleźliście? Jest brudny.

Ale tata by pozwolił przypomniał Antoś.

Tata jest w podróży służbowej. Połóżcie mu ścierkę w klatce schodowej, damy mleko, niech tam zostanie.

Tam zimno! błagali.

Rozmowa skończona. Idźcie umyć ręce.

Antoś wrócił w milczeniu. Dzieci umyły ręce i zamknęły się w pokoju. Ola czuła się winna, ale nie chciała kota w domu. Mąż ją zostawił, a teraz jeszcze to

Gdy nakrywała do stołu, zadzwonił dzwonek. Na wycieraczce siedział kotek i błyskawicznie wślizgnął się do środka.

Aaa! krzyknęła, widząc sąsiadkę, Helenę.

Olu, gość się uparł zaśmiała się. Siedział przed drzwiami i miauczał. To dobry omen, kot wybrał wasz dom.

Dzieci z euforią gonily kota, który schował się pod kanapę.

Wierz mi, kot w święta to szczęście dodała sąsiadka.

Ola nie odpowiedziała. Gdy kot wyszedł, znów wyniosła go na klatkę.

Mamo, jesteś niedobra powiedział Antoś. Tata by pozwolił.

Dzieci znów się zamknęły. Ola postanowiła dać im czas.

Gdy wyrabiała ciasto, w domu panowała cisza. Zaczęła się zastanawiać, co robią. Cicho podeszła do drzwi i uchyliła je.

Zosiu, przynieśOtworzyła drzwi i zobaczyła, jak dzieci klęczą nad mokrą plamą na dywanie, a obok nich, jak gdyby nigdy nic, siedział Czarnuś, mrugając do niej zuchwale zielonymi oczami.

Idź do oryginalnego materiału