Znalazłam powód, dla którego nie chcę, żebyś została w moim domu!

polregion.pl 4 tygodni temu

Mogę mieszkać w twoim domu z jednego prostego powodu: to ja cię urodziłam! – Ale ja nie chcę, żebyś tu została.

Miałem dopiero jedenaście lat, gdy moja matka postanowiła wyjść za mąż. Jej nowy mąż nie życzył sobie, żebym mieszkał z nimi, więc mama oddała mnie pod opiekę babci. Nie pomagała nam finansowo – liczył się tylko jej małżonek. Babcia i ja musieliśmy sobie radzić sami, utrzymując się wyłącznie z jej emerytury. Babcia nigdy nie lubiła mojej matki, ale na szczęście mnie nie odtrąciła. Dzięki Bogu jestem podobny do ojca.

Pieniędzy było mało, ale jakoś się dawaliśmy radę. Babcia stała się moim prawdziwym rodzicem. Zawsze pytałem ją o radę, zwierzałem się z sekretów, to ona pierwsza dowiedziała się o moich pierwszych miłościach i problemach dorastania. Przez cały ten czas starała się mnie wspierać.

Gdy rozpocząłem studia, babcia zmarła. Nie miałem już innych bliskich. Odziedziczyłem dom. Kiedy załatwiłem wszystkie formalności, nagle pojawiła się moja matka. Nie widziałem jej od lat.

Próbowała mnie przekonać, żebyśmy się zamienili – oni mieli ciasne dwupokojowe mieszkanie, a ja przestronny dom. Uważała, iż to dla mnie za dużo. Gdy odmówiłem, wybuchła gniewem:

„Jesteś niewdzięcznikiem! Przecież to ja cię urodziłam!”

––––––––––
Nie chciałem tego słuchać i odpowiedziałem krótko:

„Wychowała mnie babcia. Gdzie ty byłaś przez te wszystkie lata? Po prostu mnie wyrzuciłaś. Jak niepotrzebnego psa. Po swoim ślubie. Więc nie jestem ci nic winny.”

Minęło kolejnych pięć lat. Ożeniłem się, urodził się nam syn. Mieszkaliśmy w moim domu.

W mojej rodzinie wszystko układało się dobrze. Syn był zdrowy, razem z żoną pracowaliśmy, żyliśmy zwyczajnie. Wtedy znów pojawiła się moja matka. Nie zamierzałem wpuścić jej do swojego życia. Kto tak robi? Najpierw porzuca dziecko, a potem nagle się zjawia. Wyszedł mój syn i zapytał:

„Tato, kto do nas przyszedł?”

Moja matka od razu zaczęła:

„Jestem twoją babcią! Mogę wejść? Twój ojciec mi nie pozwala.”

„Ale nigdy cię nie widziałem. Tato, czy to prawda? Dlaczego nic mi o niej nie mówiłeś?”

––––––––––
„Synku, idź do pokoju, porozmawiamy później” – powiedziałem i zwróciłem się do matki: – „Po co tu przyszłaś? Nie chcę cię widzieć. Nie ufam ci.”

Usiadła i zaczęła płakać. Twierdziła, iż została oszukana. Sprzedała swoje mieszkanie, żeby kupić nowe, ale jej mąż zabrał pieniądze i zniknął. Teraz nie miała gdzie mieszkać i nagle przypomniała sobie o mnie.

„Chcę tu zostać. Nie mam innych dzieci oprócz ciebie. Nie możesz mnie wyrzucić na ulicę. Jesteś dobrym człowiekiem. Przecież to ja cię urodziłam!”

Wpuściłem ją na jedną noc. Nie wypadało przecież, żeby spała na dworze. Zadzwoniłem do cioci, siostry mojej matki, która mieszkała na wsi. Powiedziałem, iż następnego dnia żona odwiozę ją do niej. Na wsi zawsze znajdzie się jakaś praca. Niech tam mieszka. Nie chciałem, żeby została w moim domu. Przecież to babcia mnie wychowała.

Zanim odjechała, moja matka wpadła w szał i zaczęła mnie oskarżać:

„Dlaczego jesteś taki bezduszny? Przecież to ja cię urodziłam!”

No właśnie… Dlaczego jestem dla niej taki bezwzględny?

Idź do oryginalnego materiału