Znalazłam u męża drugi telefon

twojacena.pl 3 godzin temu

Znalazła u męża drugi telefon

Barbara wycierała kurz w gabinecie męża, gdy jej ścierka zahaczyła o stertę papierów na brzegu biurka. Kartki rozleciały się po podłodze, a ona, mrucząc pod nosem, zaczęła je zbierać. Pod fotelem coś błysnęło mały, czarny przedmiot. Wyciągnęła zgubiony telefon w wytartej etui.

Dziwne szepnęła, obracając go w dłoniach.

Nowy iPhone Wojciecha zawsze leżał albo w kieszeni marynarki, albo na nocnej szafce. Ten był wyraźnie tańszy, prostszy i… obcy. Nacisnęła przycisk ekran się rozświetlił, pokazując godzinę i datę. Bez hasła. Serce Barbary ścisnęło się, a w gardle stanął gorzki guz.

Powoli usiadła w fotelu, nie odrywając wzroku od urządzenia. Po dwudziestu trzech latach małżeństwa zdarzało się między nimi wszystko: kłótnie, urazy, nieufność. Ale drugi telefon? Basia nigdy nie uważała się za zazdrosną żonę. Ufała Wojtkowi, była dumna z ich związku. Teraz bała się zajrzeć do tej czarnej skrzynki pełnej potencjalnie niszczących sekretów.

Dwadzieścia trzy lata razem, dwie córki… Czy to wszystko na próżno? myśli wirowały w głowie, gdy palce mechanicznie przeglądały menu. Żadnych zdjęć. Kilka kontaktów numery bez nazw, oznaczone tylko cyframi i inicjałami. I wiadomości… Basia zastygła, widząc rozmowę z kontaktem A.K.

Dziś o 19:00, jak zwykle? napisał Wojtek trzy dni temu.
Tak, czekam krótka odpowiedź.

Dwa dni później:
Dzięki za wczoraj. Jak zawsze świetnie wiadomość od męża.
Cieszę się, iż podobało się. Jutro dasz radę? odpowiedź.
Postaram się, ale nie obiecuję. Basia coś podejrzewa napisał Wojciech.

W oczach Barbary pociemniało. Ona? Podejrzewała? Do tej chwili choćby nie dopuściła takiej myśli! W piersi rozlała się paląca mieszanina żalu, złości i rozczarowania. Dwadzieścia trzy lata zaufania i tak po prostu?

Na dole zatrzasnęły się drzwi wejściowe. Wojtek wrócił z pracy wcześniej niż zwykle. Basia w panice wsunęła telefon w kieszeń szlafroka i chwyciła ścierkę, udając, iż dalej sprząta.

Basiu, gdzie jesteś? głos męża rozległ się w przedpokoju.

W gabinecie, porządkuję odpowiedziała, starając się mówić naturalnie.

Wojtek stanął w drzwiach wysoki, postawny, w eleganckim garniturze. W swoich pięćdziesięciu latach wyglądał młodziej od rówieśników i wciąż przyciągał kobiece spojrzenia. Kiedyś Basia była z tego dumna, teraz poczuła zimny dreszcz strachu.

Jak ci minął dzień? zapytała, intensywnie przecierając półkę na książki.

Normalnie poluzował krawat i przeciągnął się. Tylko zmęczony. Klient był wymagający, zmarnowałem z nim trzy godziny.

Jaki klient? A.K.? chciała zapytać, ale się powstrzymała.

A ty czemu tak wcześnie? odwróciła się do niego, próbując w znajomej twarzy dostrzec ślady oszustwa.

Stęskniłem się podszedł i objął ją od tyłu, wtulając twarz w jej szyję. Pachniał znajomą wodą kolońską i lekko papierosami, choć rzucił palenie pięć lat temu. Ten zapach ukłuł ją nieprzyjemnie.

Idę pod prysznic pocałował ją w policzek i wyszedł.

Została sama, opadając na kanapę. Co robić? Urządzić awanturę teraz? Śledzić go? A może zapytać wprost? W kieszeni szlafroka obcy telefon ciążył jak kamień. Wyjęła go i ponownie otworzyła wiadomości. Nic dosłownego, żadnych wyznań ani intymnych zdjęć. Ale sama tajemnica drugiego telefonu mówiła wiele.

Wieczór upłynął w męczącym napięciu. Jedli kolację we dwoje, oglądali serial, rozmawiali o córkach. Starsza, Kinga, mieszkała w innym mieście z mężem i dwuletnim synkiem. Młodsza, Ania, kończyła studia. Wojtek zachowywał się jak zwykle opowiadał o pracy, żartował, pytał o jej sprawy. Nic podejrzanego, jeżeli nie wiedzieć o tajnym telefonie.

O dziesiątej poszedł pod prysznic, a Basia postanowiła działać. Wyjęła jego odświętną marynarkę z szafy i dokładnie sprawdziła kieszenie. Nic. Zajrzała do teczki też pusto. Miała już zrezygnować, gdy w bocznej kieszeni marynarki zauważyła małą wizytówkę. Anna Kowalska i numer telefonu. A.K. z tajnych wiadomości?

Szum wody w łazience ucichł. Basia gwałtownie odłożyła wszystko na miejsce i wślizgnęła się do łóżka, udając śpiącą. Serce waliło tak głośno, iż wydawało jej się, iż Wojtek musi je słyszeć.

Rano obudziła się wcześniej niż mąż i długo patrzyła na jego śpiącą twarz. Znajomą, ukochaną i nagle obcą. Jak mógł tak postąpić? Czego mu brakowało przez te wszystkie lata?

Przy śniadaniu nie wytrzymała:

Wojtku, jesteś ze mną szczęśliwy? zapytała, mieszając cukier w herbacie.

Skąd takie pytanie od rana? uniósł zdziwione brwi.

Po prostu odpowiedz nalegała.

Oczywiście, iż jestem przykrył jej dłoń swoją. Dwadzieścia trzy lata razem, nie byle co.

Jego dotyk, który kiedyś dawał ciepło, teraz parzył.

A nie chciałbyś… czegoś innego? Kogoś innego?

Wojtek zmarszczył brwi:

Basiu, o co chodzi? Jesteś jakaś dziwna od wczoraj.

Po prostu odpowiedz.

Nie potrzebuję niczego ani nikogo innego powiedział stanowczo. Jesteś moją żoną, matką moich dzieci, moim oparciem. Co za głupoty ci chodzą po głowie?

Jego słowa brzmiały szczerze, ale Basia już nie wiedziała, komu wierzyć. Drugi telefon palił kieszeń szlafroka wiszącego w szafie. Wizytówka Anny Kowalskiej stała przed oczami.

Idź już, spóźnisz się próbowała się uśmiechnąć, ale wyszło krzywo.

Gdy Wojtek wyszedł, Basia wyjęła obcy telefon i ponownie otworzyła wiadomości. Usiadła do komputera i wpisała nazwisko z wizytówki. Anna Kowalska okazałaOtworzyła stronę internetową i zobaczyła uśmiechniętą twarz kobiety z opisem: Profesjonalne lekcje gry na fortepianie dla dorosłych.

Idź do oryginalnego materiału