Zrozumienie prawdziwego szczęścia

polregion.pl 3 tygodni temu

Dziś zrozumiała, co to szczęście.

Wracając do domu, Marianna dziękowała losowi, iż przynajmniej jej starsza córka, Kinga, będzie szczęśliwa. Jej samej w życiu nie poszczęściło się zbyt wiele. Ale nie żałowała niczego, wierzyła, iż wszystko dzieje się tak, jak było zapisane tak, jak powinno być.

Przeznaczeniem było spotkać Igora, spotkałam i pokochałam, a potem wyszłam za mąż. Urodziłam Kingę, a mąż marzył o synu. Chciałam, by się ucieszył, znów zaszłam w ciążę i urodziłam Szymona. Właśnie po jego narodzinach zaczęły się kłopoty. Szymon urodził się niepełnosprawny, skazany na życie na wózku. Marianna ciężko westchnęła, otwierając drzwi do klatki schodowej.

Pewnego dnia zebrała w sobie siły i postanowiła:
Igor, gdy tylko dowiedział się o diagnozie syna, spakował swoje rzeczy i wyszedł, rzucając na odchodne:
Nie licz na moją pomoc.

Mariannie opadły ręce po odejściu męża. Córka miała sześć lat, syn był chory. W nocy płakała w poduszkę, myśląc, iż nie da rady.
Za co mi to? Za co? pytała kogoś niewidzialnego.

Ale w końcu zebrała się w sobie i postanowiła:
Płacz czy nie płacz, dzieci trzeba wychować. Nikt nie przyjdzie i nie pomoże. To moje życie, to mój ból.

Kinga chodziła do przedszkola, potem do szkoły. Z Szymonem pracowała, wkładając w niego całą swoją duszę i miłość. Chłopiec uwielbiał matkę i siostrę, rósł. Kinga wieczorami zajmowała się bratem, dając matce chwilę wytchnienia i możliwość zajęcia się domem. Tak żyli we trójkę, dzieci dorastały otoczone matczyną czułością. Mariannie poszczęściło się znalazła pracę zdalną, by zawsze być przy synu. Kinga dorastała i pomagała. Czas mijał.

Otworzyła drzwi kluczem i weszła, widząc, jak córka kręci się przed lustrem w sukni ślubnej. Patrzyła na Kingę z zachwytem, a łzy napływały jej do oczu. Oto jej córka wyrosła na piękną kobietę, cieszyła się, iż udało się ją wychować i wykształcić. A teraz wychodzi za mąż za Kamila, dobrego chłopaka, samodzielnego, który ma choćby własne mieszkanie.

Kinga, jakaż ty jesteś piękna! Kamil oniemieje, gdy cię zobaczy w tej sukni. Ale czy nie za wcześnie kupiłyśmy stroju? Dawniej mówiono, żeby się z tym nie spieszyć.

Ojej, mamo, potrafisz zepsuć nastrój. Nic nie jest za wcześnie. Kamil ma znajomych w urzędzie, więc nie będziemy długo czekać, gwałtownie nas wypiszą odparła córka, zdejmując suknię.

No dobrze, tak tylko przypomniałam sobie przesąd. Wszystko będzie dobrze, tylko mu nie pokazuj sukni przed ślubem.

Marianna poszła do pokoju syna. Szymon się ucieszył. Porozmawiawszy z nim chwilę, wróciła do kuchni.

Jak gwałtownie Kinga dorosła myślała. Zakochała się w Kamilu i już ślub. Chłopak wydaje się porządny, spodobał mi się od razu. Matczynego serca nie oszukasz. Uśmiechnęła się, przypominając sobie, jak Kamil powiedział uroczyście:

Kocham córkę pani i obiecuję, iż niczego jej nie zabraknie. Będzie ze mną szczęśliwa! Chcę urządzić huczne wesele, zaprosimy wielu przyjaciół. Ale proszę się nie martwić, wszystkie koszty biorę na siebie. Zarabiam przyzwoicie.

No cóż, Kamilu, teraz jestem spokojna o córkę. Marianna uśmiechnęła się i w duchu podziękowała Bogu, iż zesłał jej takiego zięcia.

Do ślubu zostało niewiele, gdy nagle Marianna zachorowała. Złe samopoczucie, osłabienie, zawroty głowy. Poszła do lekarza. Wyniki badań niepokoiły doktora.

Nie chcę pani straszyć, ale potrzebne są dodatkowe badania.

Wtedy naprawdę się przestraszyła. A co, jeżeli usłyszy straszną diagnozę? Jak zostawi dzieci? Kinga już wychodzi za mąż, ale Szymon Nie można go zostawić bez opieki.

Podzieliła się obawami z córką.

A jeżeli coś mi się stanie? Szymon zostanie sam. Choć ma już piętnaście lat, nie można go zostawić. Jak mam iść na badania?

Mamo, co ty mówisz? Wszystko będzie dobrze, damy radę. Myślisz, iż bez ciebie nie poradzę sobie z Szymkiem? Będę mieszkać w domu, dopóki nie skończysz badań.

Ale przecież niedługo ślub zaniepokoiła się matka.

Nic się nie stanie, Kamil przełoży datę.

Kam

Idź do oryginalnego materiału