10 minut grozy w przestworzach. Gdy kapitan był w toalecie, drugi pilot zemdlał

gazeta.pl 4 godzin temu
Samolot z 199 pasażerami przez pewien czas leciał bez nadzoru. Do zdarzenia doszło w lutym zeszłego roku, ale szczegóły właśnie zostały ujawnione przez Hiszpańską Agencję Badania Lotnictwa.
W zeszłym roku doszło do przerażającego incydentu w przestworzach. Samolot Lufthansy lecący 17 lutego z Frankfurtu do Sewilli przez dziesięć minut pozostawał bez nadzoru pilota. Na pokładzie znajdowało się 199 pasażerów i 6 członków załogi.


REKLAMA


Zobacz wideo Goździalska została pobita w samolocie. Co zrobiła ze sprawą? "Nadal słabo widzę"


Samolot przez około 10 minut pozostawał bez sterów. Jak do tego doszło?
Jak podaje niemiecka agencja prasowa DPA, powołując się na raport hiszpańskiej agencji ds. badania wypadków CIAIAC, do szokującej sytuacji doszło, gdy 43-letni kapitan korzystał z toalety. W tym samym czasie 38-letni drugi pilot Airbusa A321 stracił przytomność.


Według raportu Hiszpańskiej Agencji Badania Lotnictwa, kapitan pozostawił drugiego pilota samego, ponieważ wydawał się "kompetentny i spokojny". Gdy wrócił po niespełna dziesięciu minutach, okazało się, iż nie może wejść do kokpitu, choćby po pięciu próbach wprowadzenia kodu drzwi.
Kapitan użył specjalnego kodu, aby przejąć kontrolę nad samolotem. Raport ujawnia przyczyny
Drzwi otworzyły się dopiero po użyciu kodu awaryjnego. Wtedy też mężczyzna odzyskał przytomność, a kapitan natychmiast przejął kontrolę nad samolotem. Poprosił też o pomoc personel pokładowy, ponieważ drugi pilot był "blady, spocony i zachowywał się dziwnie". Okazało się, iż mimo iż nieprzytomny nieumyślnie nacisnął pedał gazu, to samolot był w stanie kontynuować stabilny lot dzięki aktywnemu autopilotowi.


Wśród pasażerów znajdował się lekarz, który udzielił mężczyźnie pierwszej pomocy i podejrzewał problem z sercem. Jak podano w raporcie, śledztwo wykazało, iż niezdolność drugiego pilota do wykonywania lotów była objawem istniejącego wcześniej schorzenia neurologicznego, o którym nie wiedział i którego nie wykryto podczas badania lotniczego. Jak podaje serwis independent.co.uk, Lufthansa potwierdziła, iż wiedziała zarówno o incydencie, jak i o późniejszym dochodzeniu, oświadczając, iż ich wewnętrzny dział bezpieczeństwa lotów również przeprowadził oddzielne śledztwo. Linie lotnicze odmówiły jednak ujawnienia jego wyników. Czy to zdarzenie zmienia twoje zaufanie do bezpieczeństwa lotów? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału