2,5 mld koron w zaledwie trzy miesiące: Grensehandel rośnie mimo droższej Szwecji
Dlaczego norwescy politycy nie zatrzymają zakupów przygranicznych – mimo iż gospodarka traci miliardy?
2,5 mld koron w zaledwie trzy miesiące. Grensehandel rośnie
Norwegowie coraz częściej i chętniej robią zakupy za granicą, głównie w Szwecji. W pierwszym kwartale 2025 roku zostawili tam 2,5 miliarda koron. To ogromne pieniądze, które zamiast wspierać norweską gospodarkę, napędzają szwedzki handel. Mimo to, nie widać żadnych konkretnych działań politycznych, które miałyby ten trend odwrócić. Dlaczego?
Przeczytaj również: Nowe znaki dla motocyklistów
Milcząca akceptacja polityków
Zakupy przygraniczne to nie nowy temat w Norwegii. Od lat wiadomo, iż różnice w cenach – szczególnie żywności, alkoholu, tytoniu i napojów – sprawiają, iż Norwegowie chętnie przekraczają granicę, by zrobić większe zakupy w Szwecji. I chociaż z każdym rokiem bilans strat dla norweskiej gospodarki rośnie, kolejne rządy wolą udawać, iż problem nie istnieje.
Powód? W gruncie rzeczy to temat politycznie niewygodny. Obniżenie podatków na alkohol, tytoń czy słodycze uderzyłoby w zdrowotną politykę państwa i wywołało sprzeciw części opinii publicznej, która oczekuje wysokiej jakości usług publicznych finansowanych właśnie z wysokich podatków. Politycy obawiają się też zarzutów o wspieranie „niezdrowych wyborów konsumenckich”.
Przeczytaj również: Co powinna zawierać Twoja umowa o pracę
Gospodarka traci miliardy i miejsca pracy
Według najnowszych danych, tylko w pierwszym kwartale 2025 roku Norwegowie wydali za granicą 1,1 miliarda koron na żywność i produkty codziennego użytku, 269 milionów na alkohol, 270 milionów na tytoń i 243 miliony na gastronomię. To realne pieniądze, które mogłyby zasilić norweskie sklepy, bary, restauracje i miejsca pracy – ale zasilają szwedzką gospodarkę.
Pracownicy norweskiego handlu detalicznego, logistyki czy gastronomii odczuwają skutki tego trendu w sposób bezpośredni. Mniej klientów w lokalnych sklepach to mniej godzin pracy, redukcje etatów, a czasem choćby likwidacje placówek.
Paradoks norweskiego modelu
Norwegia, kraj o jednej z najwyższych jakości życia na świecie, paradoksalnie nie potrafi zatrzymać ucieczki własnych konsumentów za granicę. Dlaczego?
System, który zapewnia obywatelom bezpieczeństwo socjalne, zdrowie i edukację, finansuje się m.in. z wysokich podatków i akcyz – szczególnie na towary uznawane za „szkodliwe”. Problem w tym, iż obywatele znaleźli sposób na omijanie tych opłat – wystarczy godzina jazdy do granicy.
Zakupy przygraniczne są jak upust bezpieczeństwa w systemie zbyt szczelnym dla przeciętnego konsumenta. Politycy to wiedzą – i akceptują straty, bo walka z tym zjawiskiem byłaby politycznie kosztowna. Dla gospodarki norweskiej to jednak wyraźny sygnał ostrzegawczy: jeżeli nic się nie zmieni, straty będą tylko rosły, a lokalny handel będzie stopniowo słabł i tracił miejsca pracy.
Polub nas na facebooku i udostępnij innym nasz post
Źródło: SSB, Zdjęcie: Wojtek Sobieski
Przeczytaj również: Norweska Inspekcja Pracy alarmuje: Co drugi sklep łamie przepisy dotyczące zatrudnienia