Albo się je kocha, albo nienawidzi – ja musiałam je mieć! Wymarzone sneakeriny kupiłam w Zarze
Zdjęcie: fot. archiwum prywatne Magdaleny Matuszek
Sneakeriny to buty 2 w 1. I to na kilku poziomach. Są wygodne (bardzo!) i urocze zarazem. Sportowe i eleganckie (zwłaszcza, jeżeli postawicie na taki sam model co ja). Łączą też w sobie dwa popularne ostatnio trendy – athleisure, a więc noszenie sportowych rzeczy nie tylko na siłownię, ale i w ciągu dnia oraz balletcore, czyli estetykę zapożyczoną ze szkół baletowych. Nie powinno być więc dla nikogo zaskoczeniem, iż to właśnie sneakeriny są najmodniejszymi butami na wiosnę i lato 2025. Mimo, iż mogą budzić kontrowersje. Po angielsku mówi się bowiem, iż to frankenshoes, są bowiem hybrydą dwóch modeli – sneakersów i balerin. Stąd właśnie ich nazwa. Sneakeriny to najmodniejsze buty na lato 2025, więc musiałam je mieć O modzie na sneakeriny niedawno pisałam. Nie będę się więc powtarzać. Przypomnę tylko krótko, iż ich znakiem rozpoznawczym jest podeszwa zapożyczona z butów sportowych, góra przypomina jednak już bardziej baleriny (choć zdarzają się wyjątki od reguły). Buty uszyte są z satyny i/lub zawiązywane na kokardkę dzięki delikatnych tasiemek albo delikatnego sznurka okręcanego wokół kostki. Dom mody Chloé na wybiegu lansował białe, Simone Rocha – czarne, ale buty często utrzymane są także w pastelowych kolorach. Tak jak sneakeriny, które wypatrzyłam w Zarze – pudroworóżowe, a więc w najmodniejszym kolorze sezonu. Gdy tylko je zobaczyłam, wiedziałam, iż po prostu muszę je mieć. I gwałtownie włożyłam do koszyka. Mój wybór: Sneakeriny z Zary Spodobały mi się z kilku powodów. Nie tylko ze względu na najmodniejszy w tym sezonie fason oraz odcień, ale także ze względu na jakość wykonania. Sneakeriny z Zary uszyte są z naturalnej skóry koziej, górna część to zaś poliester o satynowym połysku. Buty są więc nie tylko wygodne, ale i pozwalają stopie oddychać (sprawdziłam!). A ze względu na charakterystyczne sznurowanie optycznie wysmuklają stopę. Najlepiej zresztą zobaczcie same i sami: Ponieważ sneakeriny z Zary eksponują górną część stopy, nie mogę się doczekać, kiedy trochę się opalę, bo pudrowy róż w towarzystwie opalonej skóry będzie wyglądał jeszcze lepiej. A nie mam wątpliwości, iż zabiorę te buty na wakacje, bo naprawdę chodzi się w nich świetnie. Na razie zakładam je głównie do jeansów – od barrel jeans po modele z szerokimi nogawkami, ale gdy zrobi się cieplej będę je nosić także do moich ulubionych sukienek w kopenhaskim stylu (a więc o fasonie oversize, z bufiastymi rękawami albo z falbankami). Z powodzeniem sprawdzą się także w zestawie z legginsami i dzianinowym body. Najlepiej w odcieniu mlecznej czekolady. Możliwości jest sporo, dlatego, jeśłi wam też się podobają, nie wahajcie się w nie zainwestować. Skórzane sneakeriny z Zary kosztują 199 zł i wciąż dostępne są w pełnej rozmiarówce – od 35 do 42. Ps. Poniżej mam dla was jeszcze kilka propozycji w podobnym stylu. Także z popularnych sieciówek.