Bez mojej pomocy nic byś nie osiągnęła

polregion.pl 12 godzin temu

Wiesz, Aniu, ostatnio klientów tak mało, Jadwiga przetarła nos, odchylając się na oparcie krzesła w warszawskiej kawiarni. Może źle, iż zostawiłam biuro?
Wracaj, Ania westchnęła, stukając łyżeczką w cappuccino. Tam czekałyby cię otwartymi ramionami.

Anna przewróciła oczami.
Nie, wolisz sama niż pod stałym nadzorem szefa. Trzeba się lepiej rozkręcić.

Od pół roku wkładała całą energię w swój fotobiznes. Zbudowała portfolio, uruchomiła stronę na Instagramie, regularnie wrzucała zdjęcia. Klienci przychodzili, ale niepewnie tydzień pełen sesji, potem cisza, tylko wiatr szurający po kieszeniach. Ania wiedziała, iż potrzebny jest czas, cierpliwość i mnóstwo wysiłku.

Jadwiga pracowała jako doradca w dużym sklepie elektronicznym w Krakowie. Towarzyska, z lekkim uśmiechem i talentem do rozmów o wszystkim, gwałtownie łapała kontakt z kupującymi. Gdy tematy schodziły na rodzinne uroczystości, przytaczała przy okazji swoją przyjaciółkę fotograf. Parę razy dzięki temu Ania dostawała zamówienia nic wielkiego, ale przyjemnie.

Pamiętasz tę parę, co w zeszłym tygodniu przyszła? Jadwiga odgarnęła parę kropli kawy i zmrużyła oczy. To ja ich skierowałam do ciebie na sesję dziecięcą.
A, tak, Ania skinęła głową. Dzięki, naprawdę. Śliczni ludzie, a maluch to czysta radość.
Nie ma za co, machnęła ręką Jadwiga. Ale, tak na poważnie, procent mógłbyś mi odciąć.

Anna zatrzymała się z filiżanką w połowie drogi do ust.

Co?
No logicznie, Jadwiga wzruszyła ramionami. Ja przynoszę klientów, ty fotografujesz. To partnerstwo.

Sekundę patrzyła na przyjaciółkę, próbując wyłapać, czy to żart. Potem roześmiała się.

Czasem twój humor mnie przeraża.
Spokojnie, uśmiechnęła się Jadwiga. Po prostu myślę na głos.

Rozmowa zeszła na inne tematy seriale, wspólnych znajomych, plany na weekend. Ania gwałtownie zapomniała o dziwnej uwadze, uznając ją za nieudany żart.

Miesiące mijały w serii sesji. Ania fotografowała rodziny w Łazienkach, urodziny w salach zabaw, portrety biznesowe do CV. Publikowała ogłoszenia na OLX, współpracowała z organizatorami eventów, prosiła klientów o opinie. Baza rosła powoli, ale stabilnie.

Jadwiga od czasu do czasu przypominała o swoim wkładzie. Czasem rzucała: Bez mnie nie miałabyś pracy, innym razem udawała zranioną: A ja cię tyle osób skierowałam, a ty mnie nie odwdzięczyłaś. Ania lekko odrzucała takie uwagi. Przyjaciółka po prostu lubiła pomniejszać swój udział w sukcesach innych to jej charakter. I tak, kilka klientów rzeczywiście przyniosła. Ale i bez niej Ania dałaby radę.

Pewnego dnia Ania wpadła do mieszkania przyjaciółki. Jadwiga wyglądała na wyczerpaną: blada skóra, ciemne kręgi pod oczami. Przy herbacie nagle powiedziała:

Dość tego. Nie dam już rady.
Co się stało? Ania podniosła wzrok od telefonu, gdzie edytowała zdjęcia.
Rzucam pracę, Jadwiga przetarła twarz dłonią. Mam dość tego sklepu. Klienci wiecznie niezadowoleni, szef naciska, grafik szaleje. Dość.
Naprawdę? Ania odłożyła telefon. Co teraz zrobisz?
Nie wiem, Jadwiga wzruszyła ramionami. Trochę odpocznę, pomyślę. Może znajdę lepszą pracę, a może się przekwalifikuję. Może w biurze.

Odważna decyzja, Ania skinęła głową. jeżeli jesteś pewna, życzę powodzenia.

Kolejne tygodnie Jadwiga żyła w luzie: spotykała się z przyjaciółkami, wędrowała po krakowskich butikach, wrzucała na insta zdjęcia z opisami typu zasłużony relaks i wreszcie żyję dla siebie. Nie zamieszczała CV, nie szła na rozmowy. Na pytania Anii o pracę odpowiadała wymijająco: Patrzę, nic interesującego nie wpadło, nie ma pośpiechu.

Po miesiącu ton się zmienił. Jadwiga zaczęła narzekać:

Te przeklęte kredyty, wkurzona pokazała palcem ekran telefonu. Po raz trzeci dzwoni bank, przypomina o zaległościach.
Nie myślałaś o jakiejś tymczasowej robotce? ostrożnie zaproponowała Ania. Przynajmniej coś na czas poszukiwań.
Tu nie ma nic, Jadwiga skrzywiła się. Albo garść groszy, albo kosmiczne wymagania. Nie godzę się na każdą pracę, mam doświadczenie, wykształcenie.

Ania milczała. Kłótnia nie miała sensu Jadwiga i tak znajdzie wymówkę. Przyjaciółka liczyła na cud: albo idealna oferta spadnie z nieba, albo pieniądze same się pojawią.

Jednocześnie u Anny wszystko szło pełną parą. Uwieczniła huczną ślubną ceremonię w Gdańsku. Młoda para była życzliwa, panna młoda przygotowała listę niezbędnych ujęć, pan młody popierał każdy pomysł. Sesja trwała cały dzień przygotowania, ceremonia, bankiet. Ania wróciła wyczerpana, ale usatysfakcjonowana. Obróbka zdjęć zajęła kilka dni, a para zamówiła też krótki film z najpiękniejszymi momentami. Za tę robotę dostała pełną wypłatę, wystarczającą na pokrycie wydatków na najbliższy miesiąc.

Wieczorem telefon zadzwonił. To była Jadwiga.

Cześć, jej głos brzmiał profesjonalnie. Musimy pogadać.
O co chodzi? Ania dalej korygowała ostatnią sesję.
Słyszałaś, iż w zeszłym tygodniu robiłaś ślub?
Tak, robiłam. Dlaczego?
To właśnie tę parę Ci poleciłam. Panna młoda kupiła u nas sprzęt pięć miesięcy temu, a ja jej opowiadałam o Tobie.

Ania zmarszczyła brwi. Panna młoda znalazła ją w mediach społecznościowych, przeszukiwała portfolio.

Jadź, ona mnie w sieci odnalazła.
No i co? Jadwiga zamilkła, pstrykała z irytacją. Powiedziałam jej o Tobie, zapamiętała i przyjechała. Więc mam udział. Teraz przekaż mi dziesięć tysięcy złotych.

Ania zamarła.

Żartujesz?
Nie żartuję. Pomogłam Ci, teraz chcę swój kawałek.
Jadź, masz pojęcie, o co chodzi? Ania starała się zachować spokój. Wspomniałaś moje imię kilka miesięcy temu. To nie czyni Cię partnerką w biznesie.
Czyni, Jadwiga upierała się. Bez mojej rekomendacji nie znalazłaby Cię ta panna.
Bez mnie znalazłaby innego fotografa, Ania podniosła głos. A ja i tak miałabym inne zamówienia. Mój dochód zależy od mojej pracy, umiejętności, wysiłku. Ty w tym nic nie masz.
Ach tak? głos Jadwigi stał się lodowaty. Więc teraz, kiedy pieniądze płyną, nie potrzebuję już nic? Kiedy brakowało klientów, narzekałaś na mnie. Gdy wysyłałam ludzi, byłaś szczęśliwa. A teraz, gdy płyną pieniądze, stałam się zbędna?
To bzdura, Ania przetarła skronie. Rozumiem, iż masz kłopoty z kredytami, ale to nie powód, by żądać pieniędzy za nieistniejącą usługę. Same odszedłaś z pracy, nie szukasz zatrudnienia, a teraz chwycisz mnie za kieszeń?
Prawdziwa przyjaciółka pomogłaby, ton Jadwigi stał się urażony. Nie proszę, byś mnie utrzymywała. Chcę po prostu to, na co zasłużyłam.
Nic nie zasłużyłaś, ostry głos Anny. Wspomniałaś moje imię kilka razy. To nie jest praca. To zwykła przyjacielska pomoc, nie wymaga zapłaty.
Chciwa jesteś, Jadwiga wybuchła złowieszczym śmiechem. Myślałam, iż jesteś inna. A jesteś taka jak wszyscy biorą pieniądze i zapominają o tych, co pomogli.
Pomagałaś? Ania poczuła, jak wzbiera w niej wściekłość. Parę razy powiedziałaś ludziom, iż masz znajomą fotograf. To maksimum, co zrobić. Ja wkładam w biznes cały czas, pieniądze, siłę. Uczyłam się, kupowałam sprzęt, edytowałam nocą. A Ty? Siedziałaś na kanapie i oglądałaś seriale.
Myślisz, iż jesteś taka wielka? Jadwiga prawie syczała w słuchawkę. Bez mnie nic nie osiągniesz.
Wiesz co, Jadź, Ania wydechła z rezygnacją. Mam dość tych twoich gadek. Zajmij się swoimi kredytami, znajdź pracę, zachowuj się jak dorosła osoba, a nie wyciągaj od innych to, co nie należy do ciebie.
Nie jesteś już moją przyjaciółką, krzyknęła Jadwiga i rozłączyła.

Ania siedziała kilka minut z telefonem w dłoni, próbując przetrawić całą scenę. Absurd sytuacji sięgał zenitu. Żądanie pieniędzy za jedynie wymienienie imienia? To szantaż, manipulacja, a może czysta zuchwalność?

Otworzyła komunikator i zablokowała Jadwigę. Potem zrobiła to samo w mediach społecznościowych, dodała numer do czarnej listy. Zero wyjaśnień, zero pożegnań po prostu odcięła tę osobę jednym ruchem.

Ania oparła się na kanapie i zamknęła oczy. Ile lat znosiła te sugestie, te dziwne obietnice wspólnego zarobku? Ile razy przymykała oko na toksyczne uwagi, usprawiedliwiając je charakterem przyjaciółki? A czerwone flagi wiały się od samego początku wystarczyło tylko zwrócić uwagę.

Prawdziwi przyjaciele nie żądają zapłaty za taką pomoc. Nie wywołują poczucia winy, by wyłudzić pieniądze. Nie ogłaszają się partnerami w biznesie bez realnego wkładu. Prawdziwi przyjaciele cieszą się z twoich sukcesów, wspierają w porażkach i nie oczekują materialnej wdzięczności.

Ania otworzyła oczy i spojrzała na ekran laptopa, gdzie czekało nieedytowane zdjęcie. Trzeba iść dalej, rozwijać firmę, szukać nowych klientów, doskonalić umiejętności. A najważniejsze otaczać się ludźmi, którzy nie mierzą przyjaźni pieniędzmi.

Idź do oryginalnego materiału