Dziś miałam dziwny dzień. Wszystko zaczęło się od porannej krzątaniny. gwałtownie przygotowałam kanapki dla męża, zawinęłam je w folię i położyłam na stole. Michał pracował w warsztacie samochodowym, nie miał przerwy na obiad, więc zawsze musiał coś ze sobą zabierać.
Ja, Małgorzata, pracuję jako kucharka w stołówce. Mój zakład jest trochę dalej, więc wstaję godzinę wcześniej niż mąż.
Na zewnątrz mżyło, więc wzięłam parasol z przedpokoju. Wysunął mi się z dłoni i z hukiem upadł na podłogę. Zamarłam, zajrzałam do sypialni mąż nie obudził się.
*Jaka ja nieuważna!* pomyślałam i cicho wymknęłam się z domu.
Autobus przyjechał szybciej, niż się spodziewałam. Usiadłam przy oknie i wpatrywałam się w miasto, myśląc o swoim życiu. Nie byłam już młodziutką dziewczyną zbliżałam się do trzydziestki, byłam szczęśliwą mężatką Choć nie żyliśmy w luksusach, wydawało mi się, iż jesteśmy zgodni.
Tylko jedno mnie smuciło nie mieliśmy dzieci. A tak bardzo pragnęłam malucha, nieważne, czy dziewczynki, czy chłopca.
Od trzech lat, odkąd byliśmy małżeństwem, chodziłam na badania, ale lekarze tylko rozkładali ręce wszystko było w porządku.
Autobus się zatrzymał. Zapłaciłam i wysiadłam. Do pracy miałam jeszcze przejść przez park.
Zrobiłam kilka kroków i nagle stanęłam jak wryta na mokrej ławce siedziała mała dziewczynka i płakała. Miała na sobie cienką kurtkę i trzęsła się z zimna, a po policzkach spływały jej łzy zmieszane z deszczem.
Podeszłam i zapytałam łagodnie:
Cześć, dlaczego siedzisz tu sama?
Mama mnie wyrzuciła szepnęła, łkając.
Jak to wyrzuciła? nie mogłam w to uwierzyć. Kto wyrzuca własne dziecko na deszcz?
Spała, a ja byłam głodna. Obudziłam ją i wtedy zaczęła krzyczeć. I teraz tu jestem.
Jak masz na imię?
Ania.
Co mam z tobą zrobić, Aniu? Zastanowiłam się, spojrzałam na zegarek. Chodź, pokażesz mi, gdzie mieszkasz? Daleko stąd?
Nie, zaraz tam machnęła ręką w stronę bloków.
Ruszyłyśmy w wskazanym kierunku. Po pięciu minutach stałyśmy pod drzwiami mieszkania. Dzwoniłam kilka razy, ale nikt nie otwierał.
W końcu drzwi uchyliła senna, zaniedbana kobieta w brudnym szlafroku. Jej tłuste, niesczesane włosy opadały na pomiętą twarz.
Zdziwiona spojrzała najpierw na mnie, potem na Anię i bez słowa cofnęła się, wpuszczając nas do środka.
W mieszkaniu panował ohydny zaduch, aż zrobiło mi się niedobrze. Na podłodze leżały brudne szmaty, a warstwa kurzu na meblach mówiła sama za siebie tu od dawna nikt nie sprzątał.
Rozglądając się, zauważyłam na półce zdjęcie. Otworzyłam szeroko oczy widziałam je już w albumie męża, tylko tam było przycięte, a na oryginale obok Michała stała ładna młoda kobieta. Ledwie poznałam w niej gospodynię.
No i? rzuciła ostro.
Co no i? otrząsnęłam się. Pana córka płacze w parku, a pani choćby się tym nie przejmuje? Jaka z pani matka?
A ty mi będziesz moralności wykładać? Wychowuj swoje! Do mojej się nie wtrącaj! odwróciła się do dziewczynki. Gdzieś się włóczyła?
Ania gwałtownie wślizgnęła się do drugiego pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Zrozumiałam, iż nie mam tu już nic do roboty. Wyszłam.
Cały dzień myślami byłam przy tej dziewczynce, zdjęciu i tej zaniedbanej kobiecie, która najwyraźniej miała coś wspólnego z moim mężem.
Wieczorem, podając Michałowi zdjęcie, zapytałam:
Kochanie, kto stoi z tobą na tym zdjęciu?
Mówiłem ci o Helenie. Byliśmy razem długo, choćby chcieliśmy się pobrać, ale zostawiła mnie dla innego.
A dlaczego przyciąłeś fotografię?
Nie mogłem jej wybaczyć, iż nie zostawiła mojego dziecka. Gdy się rozstaliśmy, była w ciąży, ale przez całą tę sytuację powiedziała, iż usunęła ciążę. Wyjechałem z miasta, spotkałem ciebie. Wróciliśmy tu razem, jak widzisz nic przed tobą nie ukrywam. Ale dlaczego pytasz?
Opowiedziałam mu o Ani i jej matce. Michał wysłuchał uważnie, potem spytał, ile dziewczynka ma lat. Gdy odpowiedziałam, zamyślił się Tak, mogła być jego córką.
Gdzie one mieszkają?
Powiedziałam mu i poszłam spać byłam wykończona. Ledwie zasnęłam, a gdy obudziłam się nad ranem, zobaczyłam światło w kuchni.
Cicho podeszłam i zajrzałam. Michał siedział przy stole, pogrążony w myślach.
Następnego dnia zapukał do drzwi swojej byłej. Otworzyła mu Ania. Dziewczynka patrzyła na nieznajomego mężczyznę, który jakoś się do niej uśmiechał.
Cześć! Jesteś Ania? Gdzie twoja mama? dziecko odwróciło się i pobiegło do środka.
Mamo! Ktoś przyszedł!
Kto? z pokoju wyjrzała niechlujna kobieta.
Michał patrzył i nie mógł uwierzyć to była Helena, dziewczyna, którą kiedyś kochał.
Ty? uniosła brew. Czego chcesz?
Wszedł do mieszkania bez zaproszenia, wciągając w nozdrza stęchłe powietrze.
Heleno, muszę znać prawdę. Ania, z tego, co liczę, może być moją córką. Tak?
Kobieta ciężko opadła na krzesło.
Pożyczysz trochę pieniędzy, co? Alimentów mi nie płaciłeś. A ja ją tu karmię, ubieram Daj choć stówę.
Dlaczego mnie okłamałaś? Powiedziałaś, iż nie zostawiłaś dziecka.
Chciałam, ale Waldek powiedział, iż chce je wychować Potem zostawił mnie, gdy Ania miała trzy miesiące. Stwierdził, iż nie będzie cudzych dzieci wychowywał. Chciałam wrócić do ciebie, ale już wyjechałeś.
Zrobię test. jeżeli Ania jest moja zabiorę ją.
Bierz, już mi się znudziła. Zawsze w nogach się plącze, jeść chce, ubierać Życie Daj te pieniądze, Michał.
Ania nieśmiało podeszła do mężczyzny:
Ty jesteś moim tatą? patrzyła